•Śniadanie•

91 10 1
                                    

Pov George
Muszę przyznać w łóżku bez Claya było mi zimno. Wiadomo że mu wybaczę. W sumie to nawet już nie mam mu tego za złe ale jeszcze chwilę po udaje obrażonego żeby się nauczył że trzeba wracać szybciej do domu i nie wolno mnie tak zostawiać samego.

Po tych chwilowych rozmyślaniach wstałem leniwie z łóżka. Podeszłem do szafy i zastanawiałam się co ubrać aż wkońcu uznałem że mam to gdzieś i ubiorę pierwsze lepsze któtkie spodenki i jakiś krótki rękawek. Ku mojemu zdziwieniu dzisiaj była piękna pogoda. Kuźwa ta pogoda jest jakaś nie normalna raz zimno raz ciepło.

Zeszłem powoli na dół. A w kuchni zobaczyłem już blondyna z gotowym śniadaniem. Wiem że chciał się podlizać ale z tak pięknie wyglądającymi i pachnącymi goframi to ma szansę. Uznałem że nie będę się opierał pokusię i zjem te gofry ale nie odezwałem się do Dream'a ani jednym słówkiem. Udawałem też że dalej jestem obrażony i próbowałem zachować poważną minę, chociaż że muszę przyznać nie było to takie proste gdy konsumowało się tak dobre gofry byłem ciekawy czy sam robił te tosty czy je kupił.

W czasie gdy oboje w ciszy jedliśmy śniadanie Clay wstał od blatu i chyba po coś poszedł.

Wrócił z bukietem pomarańczowych goździków. Nie powiem bukiet był piękny i jak tu udawać obrażonego. No już po prostu nie byłem wstanie od razu się przytulilem do chłopaka i podziękowałem za prezent. Wiedziałem ulgę i radość na twarzy blondyna. Uznałem że dam mu spokój. Widziałem że i tak się przejął ma za swoje. Następnym razem będzie wiedział że mnie się nie zostawia samego.
Pov Dream
Cholernie się cieszę że Gogy mi wybaczył. Poszło w sumie łatwiej niż myślałem. Mam zamiar go dzisiaj jeszcze zabrać na plażę. Po prostu chce mu wynagrodzić cały wczorajszy dzień że mnie nie było. Dzisiaj nie odstąpię go ani na krok. Wczoraj spierdoliłem dlatego nie chce i dzisiaj go zawieść. Dlatego na wszelki wypadek kupiłem też gotowe gofry jakby te moje mi nie wyszły. Ale jakoś się udało zrobić je samemu i wyszły w miarę smaczne dlatego nie musiałem dawać tych kupowanych. No kwiatów już sam bym w dwie godziny nie wychodował dlatego to akurat musiałem kupić. Dzięki Bogu koło naszego zakwaterowania była kwiaciarnia i to nawet spora. Pracował tam prze miły starszy pan. Jak na jego wiek to był tak sprawny latał w tą i z powrotem wydaję mi się że czasami to ja mam mniej siły od niego. To właśnie on zaproponował mi pomańczowe goździki. Na obiad zabiorę go do jakiejś na brzeżnej knajpie żeby było tematycznie do miejsca w którym jesteśmy a potem już się zobaczy.

Witajcie ! Sama sobie się dziwię że udało mi się napisać kolejny rozdział tak szybko. Nie jest to może najlepsze co napisałam w życiu ale jest to najważniejsze.
Ten rozdział ma 466 słów.

•Obydwoje się Kochają...ale czy to wystarczy ?•DNF <3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz