Jestem śpiąca. Bardzo, ale to bardzo nie chcę podnosić tych ciężkich powiek. Ale dlaczego one są takie ciężkie? Nagle, jak fala tsunami zalewają mnie wspomnienia ostatnich dni. Kolacja, kłótnia, Matteo, wiadomość... i tabletki.
Ogarnia mnie panika. Skoro wzięłam je, to jakim cudem czuję, że coś wbija mi się w nogę? Walczę sama ze sobą by otworzyć oczy. Zmuszam się do tego, a wtedy dostrzegam Liama, który siedzi na typowym niewygodnym, szpitalnym krześle, a ten balast na mojej nodze to jego głowa. Nie chcę go budzić, bo nie chcę odbywać tej rozmowy, która jest nieunikniona.
Liam to najlepszy brat jaki chodzi po tym świecie. Czytaliście te wszystkie książki, o kochającym się rodzeństwie, które zrobi dla siebie wszystko? Myśleliście, że nie ma takiej więzi? Zaskoczę was, ale to my. Kiedy miałam problem w szkole - w zadaniu pomagał Liam, kiedy jakiś chłopak zachował się nieodpowiednio wobec mnie - pierwszy dowiadywał się Liam, złamany paznokieć -Liam, zgubiony portfel -Liam, odebranie z imprezy – Liam. Jest tym starszym, odpowiedzialnym bratem. Ale to nie tak, że to tylko on dawał od siebie, a ja byłam rozpieszczoną siostrzyczką, która garściami brała jego miłość, nie odwzajemniając jej. Nie. On też potrzebował kobiecej rady, pomocy w doborze odpowiednich ubrań, rozwiązywaniu problemów w pracy albo... zrobieniu obiadu. Kucharz z niego marny, ale numer do najlepszej pizzerii zna na pamięć. Jednak wspólne gotowanie nas zbliżało, mieliśmy dla siebie chwilę w tych zabieganych czasach, a dodatkowo świetnie się przy tym bawiliśmy. Gdyby kuchnia potrafiła mówić, nie byłaby tak zadowolona jak my z jej korzystania.
I to nie tak, że w ogóle się nie kłóciliśmy. Całe szczęście, że nie odziedziczył włoskiego temperamentu po ojcu, bo wtedy byśmy się nie dogadali. Niestety to ja go odziedziczyłam. Dlatego to ja jestem flagą na maszcie, a on tym masztem. Jeśli musiałabym nas porównać to powiedziałabym, że jesteśmy jak ogień i woda, jak Jaś i Małgosia, jak Kubuś Puchatek i Tygrysek, jak Tom i Jerry, jak Kudłaty i Scooby.
On ten dobry, ja próbująca mu dorównać.
Ale tylko pod względem charakterów jesteśmy różni. Obydwoje mamy duże, brązowe oczy, które kiedyś były moim kompleksem. Każdy z nas ma brązowe włosy i loki na głowie. Tylko ja mam ich ogromną ilość! Tak bardzo zazdrościłam zawsze tym dziewczynom, które mają długie, piękne, proste włosy. Moją bolączką bezustannie jest wzrost. Mam 178, a brat 182. Nie mogę powiedzieć, obydwoje jesteśmy wysportowani, więc nasze ciało prezentuje się dość dobrze. Jednak zawsze mogło być lepiej, prawda? Wyglądam jak wieszak na ubrania. Albo nie, jak żyrafa. Ah. No tak zakompleksiona to moja druga strona.
Zapytacie, gdzie w tym wszystkim rodzice? Zapracowani. To my byliśmy odpowiedzialni za siebie nawzajem.
- Hej Ovi – wyrwał mnie z zadumy swoim zachrypniętym głosem.
- Cześć – nie byłam w stanie nic więcej powiedzieć.
Głos ugrzązł mi w gardle, gdy patrzyłam na jego smutne brązowe oczy, które na co dzień witały mnie słońcem. Jego włosy były potargane. Aby rozluźnić atmosferę rzuciłam swoim jakże nie zabawnym komentarzem.
- Twoje włosy to chyba od tygodnia nie widziały grzebienia. A i o tu cieknie ci ślinka – wskazałam palcem na prawy kącik swoich ust.
Widać, że od dawna nie był w domu. Jego błękitna koszula była pognieciona, a krawat luźno zwisał na szyi. To znaczy, że musieli do niego zadzwonić ze szpitala jak był jeszcze w pracy. Albo...
- Liam? – przerwałam ciszę. Gdy podniósł głowę i skierował wzrok na mnie, zapytałam - Kto mnie znalazł? – powiedziałam to tak cicho, jakbym bała się, że ktoś jeszcze poza nim mógł to usłyszeć, chodź sala była zapełniona tylko naszą dwójką.
CZYTASZ
The PRICE of the game
RomancePodobno najładniejszy uśmiech mają osoby, które najwięcej wycierpiały. Podobno najpiękniejsze oczy mają osoby, które najwięcej płakały. Podobno najwięcej marzą osoby, które najwięcej straciły. Octavia Capone pół Włoszka, pół Brytyjka wiedzie poukład...