2. Trzy na trzy. Jestem wolna.

1K 17 2
                                    

Jeśli macie ochotę na wejście w tą historię głębiej lub jesteście ciekawi co nas czeka, zwiastun mojego opowiadania w załączniku. ENJOY!

Ten tydzień nie należał do udanych. Nie mogłam używać telefonu, bo takie było zalecenie mojego lekarza. FUN FACT i tak bym go nie używała, bo go zniszczyłam. Wiecie jak to jest w dzisiejszych czasach, telefony są ósmym cudem świata. Wszystko o czym w tej chwili pomyślisz możesz zrobić na telefonie. Jednak trochę cieszyłam się, że go nie mam. Nie jest moim jabłkiem Adama, nie kusi mnie zrobienie czegoś, czego później bym żałowała.

Liam odwiedza mnie codziennie. I jestem mu dozgonnie za to wdzięczna. Bo chyba zanudziłabym się na śmierć. Tak jak go prosiłam, aby dał mi przestrzeń i nie zadawał pytań, wywiązywał się z obietnicy. Przychodzi od razu po pracy i siedzi do momentu, aż pielęgniarki nie wyrzucą go siłą, argumentując, że pora odwiedzin dawno się skończyła. Ale z drugiej strony chyba nie narzekają na to. Jedna z nich wyjątkowo często wpada do mnie do sali pod pretekstem sprawdzenia, czy moja kroplówka się już skończyła, a główną przyczyną jej odwiedzin jest mój brat. Zapatrzona jest w niego jak w obrazek. A ten matołek udaje, że tego nie widzi. Dziewczyny na niego lecą jak ćmy do światła, a on zbywa je za każdym razem.

Jednego dnia schowałam go w łazience. Oczywiście za obopólną zgodą. On nie chciał być sam w domu, ja nie chciałam być sama w szpitalu. Ale gdy po raz setny wygrałam z nim w karty, nie umiał przełknąć goryczy porażki, co nie wyszło mu zbyt cicho. Ten debil zaczął mnie gonić po całej sali, a w momencie kiedy mnie dopadł zaczął łaskotać. Pamiętaj! Nigdy, nikomu nie mów, że masz łaskotki, bo to wykorzysta.

Wyprowadziło go dwóch ochroniarzy. Zapytacie, dlaczego? Oskarżył mnie, że oszukiwałam, więc ja oskarżyłam go o to, że się tutaj wkradł. Szach mat fiutku.

Następnego dnia nie chcieli go wpuścić do szpitala. Zapewniałam ochroniarzy, że tamten incydent był niewinnym żartem, ale dopiero pączki załatwiły sprawę. A myślałam, że tylko policjantów da się przekupić pączkami.

Okazało się, że rozwiązywanie krzyżówek ze starszymi ludźmi też może być ciekawe. Chciałabym mieć kiedyś taką wiedzę jak oni. Chciałabym mieć kiedyś tyle siły do życia co oni.

Najgorsze z tego całego tygodnia okazały się wizyty psychologa. Oczywiście nic nie mam do korzystania z usług tego lekarza. Wręcz przeciwnie uważam, że robią kawał dobrej roboty, która nie jest łatwa, bo życie nie jest łatwe. Tylko dzielenie się swoimi problemami z nieznajomą osobą z zasady nie jest komfortowe.

Pierwsza wizyta, nie przebiegła zbyt dobrze. Trochę mnie to pokonało. W końcu miałam ją przekonać, że nie potrzebuje pomocy. Jednak siedziało we mnie za dużo emocji. Mało mówiłam – głównie szlochałam.

Przed drugą wizytą postanowiłam, poprosić o pomoc. Jak to się mówi, tonący brzytwy się chwyta. Ale Pani psycholog odpowiedziała tylko uśmiechem.

Trzecia wizyta okazała się przełomowa. Opowiedziałam w końcu o sobie, o znajomych, o Liamie, o pasjach.

Na czwartej wizycie znów pojawił się gniew i potworny smutek. Łzy ciekły po moich policzkach. Zaczęliśmy omawiać czynniki, które doprowadziły mnie do podjęcia tej brudnej decyzji. Rozmawialiśmy o mojej relacji z ojcem. Zdałam sobie, wtedy sprawę, że jest to nasza pierwsza kłótnia. Zawsze byłam dumna z taty, to jak się nami opiekuje, to że zawsze miał czas dla mnie i dla Liama chociaż dużo pracował. Bardzo dużo. Ale często pisaliśmy do siebie SMS, łapaliśmy się na face-time. Może to właśnie dlatego tak bolała mnie jego zdrada?

Piąty dzień poświęcony był na relację z Matteo. Ciężko było mi opisywać uczucia względem niego. Jakimi uczuciami jeszcze go darzyłam? Nasza znajomość przetrwała 1,5 roku. Czy to dużo? Dla mnie był to przełomowy czas. Zmieniłam się poznając go.

The PRICE of the gameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz