21. Pamiętaj nigdy nie byłem twoim wrogiem.

534 15 4
                                    

Dla niektórych godzina to tylko sześćdziesiąt minut upływającego czasu. Ale jeśli spędzasz ją będąc szczęśliwym jest cenniejsza niż złoto. Osoby znajdujące się w tym pomieszczeniu były dla mnie wszystkim. Dla nich zrobiłabym wiele, oni dla mnie robią jeszcze więcej. Każdy dla siebie był bratem, stając na jednej linii jak równi sobie. Chodź myślałam, że mojego serca nie da się posklejać, oni to uczynili. A duży w tym udział miał zielonooki, przystojny, ale i niebezpieczny mężczyzna. Skąd miałam pewność, że moje serce i zdolność uczuć wróciła? Bo nie sądziłam, że dostrzegając ból w czyichś oczach sprawi ukłucie w miejscu, w którym kiedyś biło serce.

- Znam już pierwsze zadanie – mimo, że wszyscy byli skupieni na nim, on szukał czegoś w pokoju. Kiedy odnalazł mnie swoimi tęczówkami zobaczyłam coś po raz pierwszy. Chciał, żebym mu pomogła. Jego zazwyczaj szmaragdowe oczy przenikały ciemnością, i chodź widziałam, że walczy, aby wybudzić się z tego piekła, prosił o tą pomoc mnie. Ale obawiałam się, że mogę nie podołać – I nie będę w nim brał udział tylko ja – i miałam rację. To był cios, który uderzył w chłopaka i nie miał szans na jego unik. Zerknęłam na jego ściśnięte w pięść dłonie. Były całe zakrwawione, a na podłogę co parę chwil spływała czerwona ciecz. Musiał to czuć, lecz nie dawał nic po sobie poznać. Nie mogłam na nie patrzeć, bo wiedziałam co to oznaczało, zrobił komuś krzywdę albo sobie. Nic nie przebiegało zgodnie z planem, nic nie szło po naszej myśli. Chcieliśmy pomóc chłopakowi, aby nie zginął, szybkie cztery rundy i zakończyć ten koszmarny etap dla naszej siódemki. Oni byli dla niego wszystkim i to właśnie ich skazał biorąc udział w zawodach Wieczystej Przysięgi na prawdziwe niebezpieczeństwo. Nie takie, na które patrzyliby z boku jako drużyna na co z trudem się zgodził, tylko urzeczywistnione, skoncentrowane dokładnie na nich. Tego było za dużo. Czułam, że się obwinia i nie wybaczy sobie tego.

- Co masz na myśli? – drżącym głosem przerwała męczącą ciszę blondynka. Ona tak samo jak ja miała złe przeczucie.

- Czyli wiemy już po co była nam drużyna? – chociaż Scott grał twardego wiedziałam, że poczuł zawahanie w zachowaniu Calluma. Znał go jak nikt inny, wiedział lepiej, rozpoznawał więcej.

- Kiedy przyszedłem powiedzieli, że to będzie zwykły wyścig. Utrudnienie? Więcej osób – prychnął – Musiałem wybrać – popatrzył na każdego z nas z zacięciem na twarzy jakby każde słowo zdzierało jego skórę – Trzy osoby, które wezmą udział w wyścigu jako drużyna, plus jedną zapasową. Liczy się czas. Cała trójka będzie musiała dojechać na metę w wyznaczonym czasie.

- Price – Scott wstał, podszedł do przyjaciela i złapał jego ramię. Ten podniósł głowę wpatrując się w ten gest – Powiedz kogo wybrałeś?

- Nie mogłem zrobić inaczej. Tylko wy jeździcie na motorach. Nie miałem innego wyjścia – wiedziałam czyje imiona zaraz wyjdą z tych pełnym ust - Ty, Hunter i ja jesteśmy zawodnikami pierwszej rundy. Hannah ty jesteś zapasowym uczestnikiem – Warren wziął chłopaka w uścisk nie pozwalając czuć mu się winnym zaistniałej sytuacji.

- Postąpiłeś słusznie, stary! – poklepał go po plecach dodając otuchy.

- Ja was skazałem na strach i ból, a wy mi klaszczecie, że dobrze zrobiłem. Czy wy się słyszycie? – odburknął pozwalając dalej władać nad sobą emocjami.

- Znaliśmy konsekwencje. Postąpiłeś mądrze wybierając nas. Poradzimy sobie, jesteśmy w tym najlepsi – chodź zazwyczaj Hunter jest komikiem, dzisiaj stanął na wysokości zadania i poważnie chciał zająć się przyjacielem.

- Uratowałeś mnie te kilka lat temu, gdyby nie ty już bym nie żyła. Więc pozwól przynajmniej tak się odwdzięczyć – ostatnia zainteresowana również uważała, że jego decyzja była najlepszą z możliwych.

The PRICE of the gameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz