Pierwszy tydzień.
Po powrocie do domu byłam wściekła. Całe moje ciało ogarnęło wzburzenie. Wszystko co stawało na mojej drodze chciałam zniszczyć. W ten o to sposób pozbyłam się dwóch talerzy, ulubionego kubka, wazonu i przeklętych perfum, które kojarzyły mi się z samymi dobrymi chwilami. Byłam przepełniona samymi negatywnymi emocjami. Nie potrafiłam się uspokoić, a nic nie potrafiło sprawić, że te uczucie malało, a co dopiero spowodować, aby zniknęło. Byłam niczym wulkan, który zaraz mógł wybuchnąć.
Przez cały tydzień, w każdym możliwym momencie, moja głowa przypominała mi jak bardzo jestem wkurzona na Price'a. Nie potrafiłam zrozumieć jak potrafił mi to zrobić. Ale przecież powinnam się tego spodziewać. Przecież nie zrobił tego po raz pierwszy. Tak bardzo to było podobne do niego. Czułam złość myśląc o kłamstwach jakimi mnie karmił. Czułam złość na myśl o mojej lekkomyślności i pozwoleniu na zdjęcie maski przed nim. Nie rozumiem samej siebie. Nie wiem dlaczego wybaczałam poprzednie jego wybryki. Nie wiem po co tłumaczyłam jego beznadziejne zachowanie. Nie rozumiem czemu pozwalałam na jego arogancję, a potem udawaliśmy, że nie miało tego miejsca. Jestem głupia. Moje zachowanie zyskało miano niemądrego. Jestem podirytowana, bo wierzyłam w jego zmiany w stosunku do mnie. Ale najbardziej jestem wściekła za to, że pozwoliłam na zbliżenie. Za ten cholerny pocałunek, który nie chce wyjść z mojej głowy. Za te pierdolone malinowe usta, które spowodowały mrowienie na moich. Za ten elektryzujący wstrząs, który ogarnia moje ciało kiedy jest blisko. Za te cholerne chwile szczęścia, które rekompensowały i usuwały te złe. Cały tydzień moje ciało wrzało na myśl o chłopaku kradnącym moją pozytywkę z listem. Jednak nie to było najgorsze. Nie miał prawa czytać tego listu. Nie miał pierdolonego prawa wchodzić w moje wspomnienia. Nie są jego, tylko moja. Swoimi brudnymi butami wszedł na ruchomy grunt, na którym nie powinien się znaleźć. Nie bez moje zgody. A teraz te ruchome piaski wciągnęły jego i mnie. Nienawidzę go za to. Cały tydzień towarzyszyła mi biała gorączka. Poza irytacją związaną z tą całą sytuacją z Callumem, jakby tego było mało, Roni i Alec od imprezy urodzinowej są pokłóceni. Nie rozmawiają ze sobą. Jeśli już to robią, to któreś z nich wybucha złością lub mówi niestosowane słowa do drugiej osoby. To dla nich nowa sytuacja, żadne z nich nie czuje się w niej komfortowo, jednak żadne z nich nie chce odpuścić. To takie frustrujące. Ta cała kłótnia między nimi jest niepotrzebna. Lecz nie da się ich przekonać do powrotu do normalności. Nie wiedzą nawet o co prowadzona jest kłótnia, lecz nie zamierzają podać sobie ręki na zgodę. Roni nie pomaga duma związana z faktem, że czuje coś do chłopaka, a ma wrażenie, że chłopak jest nią nie zainteresowany. Alec natomiast nie zamierza się godzić, bo uważa, że nic nie zrobił, więc wina nie leży po jego stronie. Widywanie ich w szkole nie pomaga mi w rozładowaniu gniewu, lecz potęguje go. Zasługują na szczęście, a nie pozwalają sobie na nie.
Jednak mój cały tydzień na tym polegał. Chodziłam tylko do szkoły i z powrotem. Z nikim się nie widywałam poza tą dwójką w murach placówki. Pogrążyłam się w nauce. Musiałam na czym się skupić. Potrzebowałam zająć czymś myśli, dlatego mianowano mnie na kujona. Nie przeszkadzało mi to. Od razu po szkole siadałam nad lekcjami, a gdy je kończyłam szłam do łóżka spać. Taki plan dnia stał się moją rutyną. I to nie tak, że nikt nie próbował mnie wyciągnąć z domu. Próbowali. Ciągle. Codziennie. Jednak miałam dobre wytłumaczenie, którym była nauka. Karmiłam ich ciągle tymi samymi słowami. Odpowiadałam, że mam dużo do roboty. Nie podejrzewali, że jest w tym drugie dno z czego bardzo się cieszyłam.
Jednak ani Hunter, ani Scotty nie pozwalali mi o sobie zapomnieć. Wysyłali mi SMS'y z zaproszeniami na spotkanie, relacjonowali imprezy, pytali co u mnie. Nie przeszkadzało mi to, ale gniew przepełniał moje emocje, którymi nie chciałam zamęczać chłopaków wyżywając się na nich. A wiem, ze tak by było. Nie byłam dobrą kompanką do zabaw. Musiałam sobie poradzić najpierw sama. Jednak on nie napisał. Ani jednej wiadomości, ani jednego telefonu. Zero wyjaśnień, zero przeprosin. Dupki już tak mają. Czego więc więcej można było spodziewać się po Callumie Price'ie?
![](https://img.wattpad.com/cover/290800971-288-k683489.jpg)
CZYTASZ
The PRICE of the game
RomancePodobno najładniejszy uśmiech mają osoby, które najwięcej wycierpiały. Podobno najpiękniejsze oczy mają osoby, które najwięcej płakały. Podobno najwięcej marzą osoby, które najwięcej straciły. Octavia Capone pół Włoszka, pół Brytyjka wiedzie poukład...