Drżącymi palcami wcisnęłam zieloną słuchawkę oznaczającą wybranie numeru do mojego brata. Tak mocno nie chciałam, aby to wszystko okazało się prawdą. Nie jestem gotowa stawić czoła demonom. Nie jestem przygotowana na przekazaniu prawdy bratu. Jednak czas nie jest moim sprzymierzeńcem. Było już chyba za późno. Każdy kolejny sygnał w słuchawce powodował moje coraz większe zdenerwowanie. Może zdjęcie było fałszywe? Albo jest zajęty ich dalszym analizowaniem? A co jeżeli właśnie straciłam najważniejszą osobę w swoim życiu?
- Cześć – przywitał mnie nad wyraz radosny głos Liama.
- Odebrałeś – wypuściłam całe powietrze, które nieświadomie wstrzymywałam od momentu dostania wiadomości od nieznajomego.
- No tak Tavi, właśnie do ciebie mówię. Dlaczego miałbym tego nie robić? – czyli nie przeczytał jeszcze tego, albo prześladowca chciał mnie tylko nastraszyć.
- A no wiesz – kaszlę – Późna pora w Palermo. Co tak właściwie robisz?
- A niedawno wróciłem z pracy. O dziwo czekała na mnie poczta w domu – zamieram na te słowa.
- Coś ciekawego? – pytam starając się zabrzmieć obojętnie.
- W sumie tak – śmieje się w niebogłosy – Pamiętasz moją pierwszą rozprawę? – oj Liam nawet nie wiesz jak dobrze.
- Tak – decyduję się na zdawkową odpowiedź.
- Pamiętasz jaka ona była porąbana? – ciągle się śmieje, jednak ja zachowuję powagę. Nie jest mi w tym momencie w ogóle do śmiechu – Byłem tak dobrze przygotowany, a jednak przegrałem – jego humor ulega diametralnej zmianie – I akurat dzisiaj po zajebiście trudnym dniu, te dokumenty znalazły się u mnie na biurku. Nie wiem jakim cudem. Ta sprawa ma już ponad rok, nie wiem po jakiego chuja te dokumenty tutaj leżą. Pierdolę tą sprawę. – nie poznaję brata. Wiem, że przejął się bardzo tą przegraną sprawą, zazwyczaj jednak zachowywał spokój. Rzadko przeklinał.
- Przejrzałeś je? Miałeś może jakąś przypiętą karteczkę do tej teczki? - dopytuję, ale czuję się okropnie martwiąc się bardziej o siebie niż o samopoczucie brata.
- Nie. Nawet ich nie przeczytałem. Niby po co do tego wracać. Szczerze chuj mnie to już obchodzi. Chcę zapomnieć o tej sprawie. Dlatego właśnie teraz patrzę jak palą się w kominku – parska groźnym śmiechem. On nie wie, że to są kopie dokumentów, więc myśli, że pali prawdziwe dokumenty. Przecież to niedorzeczne, żeby mój poukładany brat, posunął się do tak szczeniackiego czynu. On wkręca mnie, chce żebym sama się przyznała, dlatego się tak zachowuje.
- Nie wierzę. Nigdy byś tego nie zrobił – prowokuję go do dowodu.
- Oj siostrzyczko – śmieje się – Zobacz co ci wysłałem – dostaję w wiadomości zdjęcie naszego kominka, nad którym uwielbialiśmy przesiadywać z gorącą czekoladą w rękach. Ale teraz przesłany obraz przedstawia to samo miejsce wraz z płonącymi papierami w środku.
- Gdzie mój spokojny brat? – odetchnęłam z ulgą na ten widok. Dostałam w prezencie czas. Miałam możliwość jeszcze sama przyznać się do tego co zrobiłam. Ale nie dziś. Nie umiem zniszczyć tego wszystkiego, a wiem, że tak by się stało. Tylko problem tkwi w tym, że nie mogę pozwolić na to by dowiedział się od kogoś innego. Jeśli dowie się ode mnie istnieją większe szanse na wybaczenie. Chociaż wiem, że i tak są marne. Dlatego tak bardzo się boję. Bez niego nie poradzę sobie w tym brudnym świecie.
- Zaczął myśleć o sobie – te słowa wywołują u mnie znajome uczucie wyrzutów sumienia. Ostatnio mam je zbyt często.
- Liam, przepraszam. Mówię całkowicie szczerze, nie wiem co mnie ostatnio napadło, żeby tak mówić do ciebie. Nie powinnam. Wiem przecież, że to nie twoja wina, że jesteś tak daleko. Potrzebowałam wyjechać z Palermo, a ty wspierałeś mnie w tej decyzji jak na najlepszego brata przystało. Chociaż wiem, że wcale nie byłeś z niej aż tak zadowolony jak pokazywałeś. Miałam ostatnio kilka problemów. Nie mówiłam ci o nich, bo nie było one aż tak poważne, żeby cię martwić. Ale miałam teraz złe dni. Wiem, że ty też masz swoje problemy. I też nie jestem zadowolona, że mi o nich nie mówisz. Boli mnie to, że ostatnio tak się od siebie oddaliliśmy – posmutniałam, potrzebowałam chwili, aby wziąć oddech – Ale to dlatego, że cholernie za tobą tęsknie Liam. Mam tutaj znajomych, a nawet mogłabym powiedzieć przyjaciół, takich prawdziwych – na myśli o osobach na dole przerywam wypowiedź chichotem – Ale zawsze byliśmy razem i chroniłeś mnie przed złem tego świata. A teraz muszę być dorosła. Przynajmniej udawać taką. Wiesz, chujowe jest bycie dorosłym – chłopak dołącza do mnie i razem się śmiejemy.
CZYTASZ
The PRICE of the game
RomancePodobno najładniejszy uśmiech mają osoby, które najwięcej wycierpiały. Podobno najpiękniejsze oczy mają osoby, które najwięcej płakały. Podobno najwięcej marzą osoby, które najwięcej straciły. Octavia Capone pół Włoszka, pół Brytyjka wiedzie poukład...