Rozdział 29 - wspomnie

155 8 28
                                    

-Muszę znaleźć tego idiotę - westchnęła

Po kilku godzinach przyszła do niej Kierowniczka.

-Witam złotko - usiadła na fotelu

-Czego chcesz? - zapytała podnosząc się na łokciach

-Niczego niestosownego - uśmiechnęła się

-Czego chcesz? - powtórzyła pytanie

-Będziesz miała niedługo pierwszą misje - odpowiedziała po chwili

-Co? Jaką? - bardziej się zainteresowała

-Trochę trudna, ale mam nadzieję, że sobie poradzisz - uśmiechnęła się - będziesz musiała zabić radę

-Co? Kogo? - zmarszczyła brwi

-Dowiesz się w swoim czasie - wstała

-Mogę się z kimś skontaktować?

-Złotko, nie i nawet nie próbuj, bo na komisję jest nałożona bariera, jeśli wyjdziesz po za teren od razu będę o tym wiedzieć - uśmiechnęła się sztucznie i wyszła

Dziewczyna westchnęła i rozglądnęła się po swoim pokoju. Na biurku leżał szkicownik i ołówki. Podeszła do biurka i otworzyła szkicownik. Był pusty, więc blondynka postanowił trochę poszkicować. Po paru godzinach jakaś kobieta przyniosła jej kolację do pokoju. Dziewczyna uśmiechnęła się odłożyła ołówek. Zastanawiała się, czy teraz jej życie będzie tak wyglądać. Czy będzie wymęczać się na treningach, potem wracać do pokoju i tak w kółko? Czy będzie mogła czasem odpocząć? Czy spotka tu jego i czy uda jej się skontaktować z Cerberem i Scarlett?

Madison zjadała posiłek i położyła się na łóżku. Zamknęła oczy i odpłynęła w sen.

Biegłam.... biegłam i biegłam. Nie czułam nic oprócz mocnego bólu głowy i podbrzusza. Zetknęłam w dół... W moim podbrzuszu znajdowała się strzała, a z niej kapała błękitno-czarna krem i jaka zielono maź. Oparłam się o jedno z drzew by nabrać oddechu. Rozejrzałam się, znajdowałam się w lesie. Znałam ten las z dzieciństwa, często tu chodziłam z dziadkiem jak jeszcze żył. Nagle usłyszałam głosy

-Gdzie to jest?! - krzyknął jakiś mężczyzna

-Tam chyba pobiegło - powiedział drugi

-Nie możemy pozwolić by taka wstrętna istota chodziła po naszej ziemi - krzyknął inny

Wstrzymałam oddech. Czy to chodzi o mnie? Na mnie polują? Co ja zrobiłam? Spojrzałam na swojej ręce, nie byłam w swoim ciele. Byłam ciemnoskórą dziewczyną. Nagle ktoś mnie złapał w talii i pociągnął gdzieś.

-Co się stało? - zapytałam drżącym głosem

-Młoda cicho - powiedział chłopak z złotymi oczami, podobnymi do Cerbera

Zaczęłam cicho łkać. Chłopak przykucnął przy mnie. Podniósł mój podbródek bym na niego spojrzała.

-Młoda, jesteś pół aniołem, pół demonem, z mojej winy - westchnął - jesteś wyjątkową i aktualnie jedyną taką na świecie i poza nim, ukrywaj to dobrze? Bo jak widzisz ludzie nie są gotowi na takie piękne i przydatne istoty jak ty, idź do mojego schronu, zaraz tam przyjdę i i opatrzę ci ta ranę dobrze?

-Mhm - ruszyłam w jakimś kierunku, ale się odwróciłam - Luci uważaj na siebie, proszę

-Będę - obiecał, a ja ruszyłam w nieznane

Tylko przypadek... ~ Five HargreevesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz