Rozdział 19

74 8 1
                                    

-Zrobimy tu postój-zażądził Niebieskooki.

-Ok.

Odłożyłam torbę i usiadłam na ziemi.

-[T/I], pamiętasz jaką masz wrodzoną naturę chakry, hm?

-Uh... Daj mi chwilę...

-Powietrze-podpowiedziała mi Matatabi.

-Powietrze.

-Mhm-zamyślił się.-może zrobimy Ci pewien test?

-Co masz na myśli?

-Zrób klony. Obojętnie jakie. Mogą być nawet takie zwykłe.

-Uh, Ok-stanęłam twardo i wykonałam kilka pieczęci.-Kage Bunshin No Jutsu!

Od razu po tym obok mnie pojawiły się aż trzy klony.

-Całkiem nieźle, hm. To teraz może transformacja-Od razu zaczęłam tworzyć pieczęcie, które podpowiadała mi Matatabi.

-Henge no jutsu!-wokół mnie utworzył się dym który natychmiastowo upadł.

-Ja na prawdę wyglądam tak... Pięknie? Czy to dlatego że to ty się we mnie zmieniłaś, hm?-zaśmiał się krótko.

Zrobiłam dezaprobatę po czym wróciłam do normalnej postaci.

-Coś jeszcze?-mruknęłam pod nosem.

-Hm... Nie. Myślę że narazie tyle starczy. Jak wrócimy to Pain pewnie będzie Cię wysyłał z kimś na jakieś treningi.

-Tia...

Usiadłam wygodnie na trawie i odwołałam moje klony. Deidara stanął nade mną i pochylił się patrząc mi w oczy. Poczułam dziwne uczucie i zaczęłam się leciutko rumienić.

-O-o co chodzi..?

Nic nie odpowiedział tylko zmniejszył dystans dzielący moją twarz i jego twarz. Czułam jak moje lica się palą. W momencie w którym myślałam że mnie pocałuje, zaczął się śmiać po czym się wyprostował. O co mu chodzi?

-H-hej..! Co cię bawi?

-Twoja mina! Haha!

-Ja bym go uderzyła za takie bawienie się cudzymi uczuciami-powiedziała, jak zwykle mając rację, Matatbi.

Urażona spojrzałam na niego z żalem w oczach a ten przestał się śmiać i uśmiechnął się od ucha do ucha.

-To było nie miłe!-fuknęłam.

-Oj no nie denerwuj się tak. Tylko się trochę droczyłem, hm!

Widząc jak bardzo nabuzowana jestem, usiadł obok i zaczął mnie łaskotać. Z początku niezbyt reagowałam ale gdy zaczął łaskotać miejsce w którym mam największe łaskotki to pękłam śmiechem. Uśmiechnął się chytrze i wywrócił mnie na ziemię łaskocząc mnie.

-P-przestań! Hahaha!-Próbowałam się bronić przed jego 'atakami'.

-Nigdy, hm!

Łaskotał mnie tak długo, aż nie zauważył że zaczęło brakować mi tchu. Położyłam się na plecach i zaczęłam głęboko oddychać. Nagle przed oczami miałam kolejną urywkę jakiś wspomnień.

-A więc twierdzisz że nie masz łaskotek, [T/I]-chan, Hm?-Spytał chłopiec o długich blond włosach.

-No tak jakby.

-Przekonajmy się!

-Czekaj co?

Chłopiec zaczął mnie łaskotać. Z początku niezbyt mnie to łaskotało ale gdy znalazł słaby punkt od razu rykłam śmiechem.

-A więc jednak [T/I] [T/N] ma łaskotki, hm!-krzyknął radosny

Po chwili jednak wyrwałam się z jego 'sideł' i przejęłam inicjatywę łaskocząc go. Tym razem to on płakał ze śmiechu.

-[T/I]? Wszystko ok? Na chwilę przestałaś kontaktować... Mówiłem do ciebie a ty nic.

-Huh? Wybacz. Zamyśliłam się-uśmiechnęłam się przepraszająco.

-Rozumiem, hm...-spojrzał w niebo i zaczął intensywnie myśleć.

Usiadłam w siadzie skrzyżnym i wbiłam swój wzrok w ziemię. Dziwne, czuję jakbym go znała od dzieciństwa, jednakże nie mam z nim chyba żadnych wspomnień. Matatabi też żadnych takowych mi nie przypomniała.

-Myślę że możemy iść dalej. Jak po drodze znajdziemy polanę to sie na niej rozbijemy. No chyba że chciała byś polecieć do bazy co oszczędziło by nam wysiłku-powiedział wstając i przeciągając się.

-W sumie to czemu nie.

Uśmiechnął się delikatnie i wyciągnął w moim kierunku rękę. Złapałam ją a ten pomógł mi wstać. Od razu gdy puściłam jego rękę, wsadził ją do torby z gliną po czym uformował z niej glinianego ptaka. Wyrzucił go w powietrze a ten zmienił rozmiar. Blondyn wspiął się na ptaka i pomógł mi na niego wejść. Nagle ptak zaczął unosić się w powietrzu. Jakim cudem on ma taką dobra równowagę? Ja omały włos spadła bym gdyby nie on.

-Usiądź sobie tutaj dobrze? Jak będziesz siedzieć to będą mniejsze szanse że Cię stracę z 'pokładu'-uśmiechnął się do mnie spokojnie.

Pokiwałam głową na znak że rozumiem i usiadłam. Chłopak odszedł trochę dalej i stanął tyłem do mnie. Wzbiliśmy się ponad chmury. Słońce powoli kierowało się ku zachodowi a wiatr muskał mą twarz. Włosy blondyna falowały na wietrze.

-W bazie będziemy nad ranem. Powiedział bym że mogła byś się zdrzemnąć ale nie chcę ryzykować tym że spadniesz.

W jego głosie była wyczuwalna troska. Czemu on się tak o mnie martwi? Nie jestem przecież małym dzieckiem! Ehh... Mam nadzieję, że ta podróż minie szybko.

[Deidara x Reader] Przypomnij mnie sobie Cz.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz