Rozdział 12

94 7 1
                                    

-Mówiłem Ci, powinnaś bardziej uważać, hm!-Burknął zdenerwowany Deidara bandażując obie moje ręce aż po łokcie.

-Hmpf. Ty też powinieneś uważać.

-O mnie się nie martw. Może i oberwałem parę razy w podbrzusze i klatkę piersiową ale to nie znaczy że nagle umrę. Zaś ty...

-Gdy oberwałeś wyplułeś sporą ilość krwi a po drodze kaszlałeś nią prawie cały czas...

-Oj tam. To nic takiego.

-Przeszkadzam?-Spytał się Sasori wchodzący do salonu.

-Nie/Tak-odpowiedzieliśmy niemalże w tej samej chwili.

-To dobrze.

-A po co tu przyszłeś, hm?

-Posiedzieć. I poznać się bliżej z nową członkinią. To chyba logiczne że muszę wiedzieć z kim może mi przypaść współpraca-powiedział bez emocji.

-Racja...

Przyjżałam się bliżej brązowookiemu. Miał obojętny wyraz twarzy. To samo można powiedzieć o jego tonie głosu.

-Zgaduję że nie masz specjalnych umiejętności. Zgadza się?

-To prawda...

Nastała chwilowa cisza.

-Jestem pewien [T/I], że gdy Akio odpieczętuje dostęp do twojej chakry, przy czym specjalnych umiejętności, będziesz miała pole do popisu. A sądząc po tym jaka byłaś gdy Cię poznałem za młodu, będziesz wymiatać. Być może będziesz nawet silniejsza ode mnie i Sasori'ego, hm!

-Nie przechwalaj jej tak. Może się równie dobrze okazać że nawet nie będzie pamiętała ani jednej techniki. A skoro przez siedem lat miała niemalże całkowicie zablokowany dostęp do chakry to pewnie zapomniała jak zrobić najprostrzą technikę.

-Cóż, nie dowiemy się dopóki się nie przekonamy. Co nie [T/I]?

-Tak...

Nie wiem za bardzo jak mam się odzywać.

-Coś nie tak [T/I]?-spytał Dei.

-Nie, wszystko ok. Poprostu...-zamyśliłam się.-Nie ważne.

-W porządku. To ja wracam do naszego pokoju.

Kiwnęłam tylko głową. Dei wstał zabierając ze sobą bandaże i poszedł do siebie.

-Boli?-Spytał jak zwykle bezemocjonalnie, Sasori.

-Uh, nie?

-To dobrze. Powiedz mi, wiesz coś może o jinchuurikim dziewięcioogoniastego?

-O Naruto Uzumakim? Tak. Mieszka w tej samej wiosce w której mieszkałam. Z tym że prawie dwa lata temu wyruszył na jakiś trening. Za około siedem miesięcy miną trzy lata. Czemu pytasz?

-Potrzebujemy informacji. Znasz może jego słabości? Jego rodzinę? przyjaciół?

-Nie... Jedyne co mi wiadomo to to że strasznie lubi Ramen i co do przyjaciół to... Chyba jakaś różowowłosa Kunoichi. I może pare innych shinobi z Konohy.

-A ta kunoichi? Kim jest?

-To jest Sakura Haruno, jest medycznym ninja oraz znajduje się pod opieką Tsunade.

Sasori nic nie mówił. Po prostu kiwnął na znak że rozumie.

-Mam dla Ciebie radę-powiedział poważnie Sasori na co się lekko wzdrygnęłam- staraj się nie zbliżać za bardzo do blondyna. On i ta jego wybuchowa... Eh... "Sztuka"... Mogą Cię kiedyś zgubić. Może i wygląda na przyjaznego i jest dla ciebie miły. Jednakże tak na prawdę to psychopata. Gdy go poznaliśmy ciągle bombardował lasy, budynki i wioski. Uważaj na niego.

Nic nie powiedziałam. Nawet nie wiedziałam co mam powiedzieć. Zatkało mnie.

-Dobrej nocy. Wyśpij się. Z rana wyruszamy na dosyć długą podróż, i nie możemy się spóźnić.

I odszedł. Dziwne było jego zachowanie. Najpierw wyglądał jakby miał cały świat w swoim poszanowaniu. Potem robił za jakiegoś śledczego a później... Niby miły ale jednak poważny... Jednakże wydawało mi się to takie trochę sztuczne.

Nie rozmyślając dłużej ruszyłam za jego śladem idąc do swojego pokoju. Na miejscu zastałam pusty pokój. Pomyślałam że może po drodze go ktoś zatrzymał. Nic więcej nie myśląc wzięłam ciuchy i ruszyłam do łazienki. Na miejscu spotkałam Deidarę stojącego tyłem do mnie biorącego prysznic.

-Huh?-obrócił głowę w moim kierunku.

Spaliłam buraka.

-P-Przepraszam!

Wybiegłam z łazienki i schowałam się pod kołdrą. Boże co za wstyd! Nagle usłyszałam czyjeś kroki.

-[T/I]?

Nie odpowiedziałam.

-Oi, [T/I]!

Poczułam jak kołdra zostaje ze mnie zdjęta.

-Wszystko ok?

-T-Tak tylko... Przepraszam! Niewiedziałam! J-Ja...-Za bardzo jestem za wstydzona by cokolwiek normalnie powiedzieć..

-Hej, wszystko ok. To był wypadek, tak?

Tak, ale jaki zjawiskowy? Mimo wszystko i tak jestem zbyt zawstydzona! Weszłam bez pukania!

Nastała cisza.

-J-Ja się idę umyć...

-Jasnę.

Szybkim krokiem ruszyłam do łazienki. Dlaczego akurat teraz? Uhhhh... Co za wstyd...

Po umyciu się, weszłam pod kołderkę i przysunęłam się do ściany. Z tego co mi wiadomo to dzielę zarówno pokój jak i łóżko z blondynem a to jeszcze bardziej komplikuje obecną sytuację..

-Dobranoc-Powiedział leżący za mną Deidara.

-Dobranoc...

Nim się obejrzałam, Morfeusz objął mnie w swoje ramiona i zaprowadził do krainy snów.

[Deidara x Reader] Przypomnij mnie sobie Cz.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz