-Wooooo, wysoko trochę.
-Stąd są najlepsze widoki, hm.
-Widzę właśnie! Pięknie to wszystko wygląda. Swoją drogą, daleko jeszcze?
-Nie, jeszcze z pięć minut-mruknął wychylając się lekko by móc ujrzeć co jest przed nami.
-Nie jesteś zły na Konan że zdradziła mi twój plan na naszą podróż?
-Nie jestem. I tak musiałbym Ci powiedzieć gdzie się wybieramy. W końcu, inaczej nie wiedziała byś w co się ubrać, hm.
-Racja... Hehe, swoją drogą nieźle się odstroiłeś.
-Phi, nadal daleko mi do ciebie. W tej Yukacie wyglądasz cudnie.
-Nie przesadzaj.
-Nie jestem ogrodnikiem-uśmiechnął się chytrze.
-Dei!
-No już, już. Nie wybuchaj mi tu.
Spojrzałam na niego lekko spod byka po czym się od razu rozpromieniłam.
-Dei, spójrz!-Wskazałam na wielką, kolorową plamę.
-Oho, czyli lądujemy.
Ptak wylądował w lesie, gdzie też go zostawiliśmy i ruszyliśmy na festiwal.
Z początku było słychać tylko muzykę, ale gdy weszliśmy na główną ulicę, od razu uderzyły w nas zapachy przekąsek, muzyka i dużo świateł bijących z kolorowych lampionów i latarni. Ludzie chodzili wszędzie z uśmiechami na twarzach.
-Jak tu pięknie!-Krzyknęłam podekscytowana.
-To jeszcze nic, poczekaj na finał. A teraz chodź, kupimy jakieś maski lub przekąski.
-Hmmm... Może najpierw maski?-Wskazałam na stoisko z maskami kota i lisa na pół twarzy.-Będziemy mogli jeść dalej mając je na twarzy. Do tego są śliczne!
-W porządku!
[Time skip]
Minęły chyba dwie godziny odkąd się tu zjawiliśmy. Jest tu pełno gier typu 'wyłów jabłko używając tylko ust' i takie tam. Zaliczyliśmy też wiele stoisk z przekąskami. Do finału została jeszcze godzina więc wraz z Deidarą maszerujemy przed siebie.
-Patrz!-Zatrzymałam się patrząc na dużego białego misia.-Wygrasz mi gooo?-Spojrzałam na niego niczym mały szczeniaczek.
-W porządku, hm.
Deidara zapłacił facetowi a ten dał mu trzy shurikeny. Zadanie jakie ma Dei wykonać, to trafić w środek tarvzy shurikenem.
-Patrz jak się to robi-powiedział blondyn przepełniony pewnością siebie.
Rzucił wszystkimi trzema z czego tylko dwie trafiły środek.
-Proszę, oto miś dla was-powiedział ciepło mężczyzna podająć dużego niedźwiadka Deidarze, który podał misia mi.
-Dziękuje!-Wykrzyknęłam radośnie tuląc misia do siebie.
-Mhm, chodź ze mną. Pokażę Ci pewne wzgórze, hm.
-Ok!
Niebieskooki złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić w kierunku 'pewnego wzgórza'.
Wyszliśmy z centrum, serca festiwalu przechodząc przez gęsty bluszcz i inne rośliny, wychodząc na piękna polanę z której zaczęliśmy wchodzić na niewielkie wzgórze. Na niebie mieniły się gwiazdy pięknym blaskiem, zaś księżyc oświetlał nam naszą drogę. Delikatny wiaterek bawił się zarówno moimi jak i Deidary włosami.
-Długo jeszcze?-Mruknęłam.
-Jescze chwila.
Szliśmy przed siebie, a bynajmniej takie mam wrażenie bo miałam przepaskę na oczach.
-Deidara-Kun..! Gdzie idziemy???-Jęknęłam męczeńsko nic nie widząc.
-Zobaczysz!-Wykrzyknął pewien chłopiec ciągnąc mnie w tylko sobie znanym kierunku.
-Możesz zdjąć z oczu tą przepaskę.
Zgodnie z poleceniem, zdjęłam przepaskę. W tej samej chwili wystrzeliły fajerwerki.
-Woooo!
Zachwycona spoglądałam na migające światła. Wszystko wyglądało jak z bajki. W pewnej chwili, chłopak do mnie podszedł i mnie przytulił.
-Już jesteśmy-powiedział Blondyn oddychając pełną piersią.
-Cudnie tu-powiedziałam zachwycona.
-Wybrałem te miejsce z myślą o tobie i o naszym dzieciństwie.
-Huh, to tutaj byliśmy..?-Mruknęłam przypominając sobie urywek wspomnienia.
-Aha! Najlepsze jest to że nie zmieniło się tu nic, poza tym że nie ma już tu tej huśtawki i jest więcej kwiatów, hm.
Rozejrzałam się podziwiając miejsce. Na prawdę tu cudnie. Cisza, spokój... I tylko my.
-Ekhem, ja też tu jestem-mruknęła Matatbi.
-No tak i ty też.
-No, bo juz myślałam że o mnie zapomniałaś.
Przewróciłam oczami i spojrzałam w niebo na którym było pełno gwiazd. Nic nie może pójść źle...
CZYTASZ
[Deidara x Reader] Przypomnij mnie sobie Cz.1
RomanceMłoda [T/I] zostaje wciągnięta w wir wojny między jej wioską a Shinobi z wioski wiatru. Udaje jej się jej uciec ale zapłatą jest utrata pamięci. Trafia do rodziny zastępczej gdzie uczy się normalnego życia. Nagle na swej drodze zauważa kogoś dosyć z...