Rozdział 21

71 8 0
                                    

-A tak w ogóle to ty już jesteś pełnioletnia, co nie?

-Nom.

-Wspaniale! To po misji idziesz ze mną! Napijemy się i pogadamy!

-Hmm... Stoi!

Wraz z roześmianym Hidanem, ledwo wytrzymującym nasze pogaduchy Kakuzu oraz nad wyraz spokojną Konan, idziemy na naszą misję. Z tego co mi wiadomo to mamy znaleźć jakiś Shinobich i ich przesłuchać w jednej z kryjówek Akatsuki. Ewentualnie w lesie jak będzie taka potrzeba. Później mamy ich zabić.

-[T/I]?-Spojrzała się na mnie Konan.

-Tak?

-Co łączy Cię z Deidarą?

-Właśnie! Też mnie to zastanawia.

Wszyscy się na mnie spojrzeli. Jak mam z tego wybrnąć...

-Matatbi?

-Tak? Co jest?

-Jak mam im odpowiedzieć..?

-Nie wiem! Powiedz że znasz go z dzieciństwa! A jak spytają jak się poznaliście to powiedz że nie pamiętasz i tyle.

-Dzięki!

Wzięłam głęboki wdech i wydech.

-A więc?

-A więc, poznałam go jak byłam dzieckiem. Nagle urwał nam się kontakt, bo jacyś ninja z kraju wiatru zaatakowali mój klan. Później trafiłam do konohy i znów go spotkałam.

-Deidara mówił, że wyglądałaś jakbyś go nie pamiętała-odezwał się Kakuzu.

-No bo tak było...

-W porządku-kobieta uśmiechnęła się do mnie.-Nie przeszkadza Ci dzielenie pokoju oraz łóżka z nim? Jak chcesz to możesz dzielić ze mną pokój.

-Nie dzięki-spojrzała na mnie zdziwiona.- Nie przeszkadza mi to za bardzo... Ale gdyby zaszła taka potrzeba, to skorzystam z twojej oferty.

Kobieta uśmiechnęła się do mnie.

-Ej, tam są jacyś debile. Mogę ich poświęcić? Dla Jashina!-krzyknął Hidan.

-Niech Ci będzie... Może będą jakieś zyski wyciągnięte z ich kieszeni...


[Time skip]


Jakieś dobre półtorej godziny temu, znaleźliśmy grupkę ludzi których mieliśmy przesłuchać. Nie obyło się bez walki. Na szczęście nic nam nie jest, Konan i Kakuzu przepytują ich już dobre 40minut. Niezbyt chcieli iść, a nam się ich ciągnąć nie chciało, więc przepytujemy ich na miejscu przywiązanych do drzewa.

-I co myślisz o nas? O Akatsuki?

-Nie znam was zbyt dobrze by oceniać... Ale jak na razie mogę przyznać że jesteście dosyć... Intrygujący.

-Intrygujący? Dość dziwne określenie.

-Może.

-Hmmm... O! A co myślisz o swoim wspaniałym kuzynie!? Czyli o mnie.

-Jesteś dość rozmowyny i da się z tobą dogadać. Nie to co twój partner, Kakuzu.

-On jest zrzędliwy. I nie zna się na żartach.

-Widzę-mruknęłam.-A kto jest partnerem Konan?

-Lider. Ja nie wiem jak ona wytrzymuje z tym ponurakiem.

-Heh.

Spojrzeliśmy na Konan i Kakuzu. Przesłuchiwali już ostatniego. Ciekawe czego oni od nich chcą? Oraz ciekawe jak długo jeszcze będziemy tutaj tak sterczeć.

Hidan wziął swoją kosę i zaczął ją pucować, co jakiś czas mrucząc coś o Jashinie. Ehhh te czekanie mnie wykończy.

-Nudzi Ci się, co?-Spytała Matatabi.

-Bardzo.

-Nie dziwię się. Też bym się nudziła.

-Tak w ogóle, to tobie się nie nudzi? Siedzisz cały czas sama w zamknięciu... W mym ciele...

-Jakbym się miała nudzić? Będąc w tobie mogę legalnie słuchać twoich myśli i tego co ty tam sobie gadasz. I chyba wolę aby tak było na długo! Nie mam ochoty się wynosić z twego cielska. Nawet siłą. Hahahaha!

-Czy ja miałam wybór gdy pieczętowali Cię we mnie?

-Hm... Nie!

Lekko zrospaczona tym, iż jestem 24/7 z dwuogoniastą bestią słuchającą wszystkiego co mówię, przestałam jej słuchać.

Po chwili usłyszeliśmy jak Konan nas woła.

-I jak?

-Mamy informację o zaklętych zwojach. Niestety nie chcą nam powiedzieć gdzie konkretnie są-powiedziała Konan.

-Wiemy tylko, że są gdzieś w kraju Ziemi-dodał Kakuzu.

-Aha... A mogę ich poświęcić? Czy jeszcze ich będziecie przesłuchiwać?

Konan wzruszyła ramionami co fioletowooki odebrał za zgodę na jego rytuał. My natomiast odeszliśmy kawałek by poczekać na niego.

-On jest z tobą spokrewniony?-Zapytał Kakuzu krzyżując ręce.

-Na to wygląda.

Hidan wrócił do nas z uśmiechem pełnym satysfakcji. Od razu zaczęliśmy wracać do bazy.

[Deidara x Reader] Przypomnij mnie sobie Cz.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz