Rozdział 14

85 8 0
                                    

Słońce powoli zachodzi. A my dalej idziemy przed siebie. Znaczy, oni. Dei pomimo moich próśb nie chciał pozwolić mi na to abym szła na własnych nogach.

W pewnej chwili zatrzymali się na jakieś polanie. Zeszłam z Deidary prostując nogi.

-Dziękuje...-bąknęłam.

-Nie ma za co, hm. Sasori, idź może po drewno. Ja i [T/I] rozłożymy śpiwory i pójdziemy po wodę. Jakbyś mógł to przynieś też jakieś owoce jak znajdziesz.

-Mhm, jasnę-mruknął ponuro.

Sasori ruszył w kierunku lasku znajdującego się nieopodal. Deidara podał mi mój śpiwór po czym zaczął rozkładać swój. Ruszyłam za jego śladem i zrobiłam to samo.

-Chodź. Niedaleko jest krystalicznie czyste jezioro. Nabierzemy wodę do kanistrów.

Wstaliśmy i ruszyliśmy w kierunku jeziora.

-Przepraszam-powiedziałam.

-Za co?

-Za to że przeze mnie musimy iść tak wolno i w ogóle... Czuję że wam przeszkadzam.

-Hej, nie myśl tak! Może i tak, nie jesteśmy w stanie dostać się tam tak szybko jak powinniśmy przez co wyruszyliśmy dzisiaj a nie jutro... Ale nie przeszkadzasz nam. A wręcz przeciwnie. Pomagasz-uśmiechnął się w moim kierunku.

Milczałam.

Na miejscu nabraliśmy wodę. Dei miał racje. Faktycznie woda jest tutaj krystalicznie czysta.

Po powrocie na nasz pseudo obóz, usiedliśmy przy swoich śpiworach. Sasori dalej nie wrócił.

-Deidara?

-Hm?

-Kim jest ten cały Akio [Nazwa klanu]?

-Akio? Nawet go nie pamiętasz?

-Nie..? Jakbym go pamiętała, o ile powinnam go pamiętać, to bym się nie pytała.

-Racja, głupie pytanie. Przepraszam-nic nie odpowiedziałam.-Akio jest twoim ojcem chrzestnym u którego Spędzałaś lato.

Słuchałam w ciszy nie przerywając mu.

-Szkoda że nie pamiętasz swojego dzieciństwa. Ale wiesz, nic nie szkodzi.

Nastała cisza którą przerwał szelest spowodowany przez Sasori'ego niosącego drewno i koszyk jagód.

Dei ustawił drewno a Sasori rozpalił ognisko miotaczami ognia z jego dłoni. Jakim cudem to się tam zmieściło? Nie ważne. Wraz z Deidarą postanowiliśmy zrobić sobie szaszłyki które przypalały się na ogniu. Zaś po skończonej kolacji poszliśmy spać. A bynajmniej ja i Dei gdyż pierwszą wartę pełnił Sasori.

-Dobranoc, [T/I].

-Dobranoc, Deidara.

W tej samej chwili co zamknęłam oczy, sen przywitał mnie natychmiastowo.

[Deidara x Reader] Przypomnij mnie sobie Cz.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz