Rozdział 4

141 9 0
                                    

Obudziłaś się dosyć wcześnie. Pierwsze co przykuło twoją uwagę była bluza którą tuliłaś do siebie. Momentalnie lekko się zarumieniłaś. Siedziałaś jeszcze chwilę na swoim łóżku po czym wstałaś z łóżka i ruszyłaś w kierunku szafy z której wzięłaś swój strój do pracy. Stałaś tak chwilę gapiąc się na szafę.

-Ciekawe gdzie mieszka...-pomyślałaś na głos.

Po chwili ruszyłaś do łazienki by odprawić swoją poranną rutynę. Po wykonaniu jej pozostało tylko zjedzenie śniadania, które czekało na ciebie w kuchni do której ruszyłaś bez chwili zastanowienia.

-Mmmm [Ulub. Jedzenie]!- Wykrzyknęłaś uradowana.

Niestety nie było dane Ci zacząć śniadania, gdyż w tym samym momencie kiedy miałaś się brać za jedzenie usłyszałaś pukanie do drzwi.

-Już idę!- Wstałaś od stołu i potuptałaś do drzwi.-Dzie- momentalnie Cię zamurowało gdy zauważyłaś kto stoi za twoimi drzwiami.

-A no witam, hm. Można wejść?

-T-Tak, jasne...- Zrobiłaś mu miejsce by mógł wejść.- Mogę wiedzieć co Cię do mnie sprowadza?

Zignorował twoje pytanie i poszedł do kuchni, ty zaś zamknęłaś drzwi i poszłaś za nim.

-Twoich rodziców nie ma?-Stanął przy oknie.

-Nie ma. A co?

-A tak pytam.-Powiedział po czym dodał po cichu- Trochę się boję twojej matki...

-Hm? Mówiłeś coś?

-Nie, nie.

Usiadłaś do stołu i już miałaś się brać za swoje śniadanie, gdy nagle usłyszałaś burczenie w brzuchu twojego przyjaciela. Momentalnie na twojej twarzy zagościł uśmiech.

-Łap-Rzuciłaś w jego kierunku Jabłko.

-Dzięki, hm-Wziął jabłko i zaczął je jeść.

Ty tylko powróciłas do tego co miałaś teraz zrobić. A konkretnie jedzenia.

Po skończeniu śniadania i pozmywaniu naczyń podeszłaś do blondyna.

-Idziesz ze mną do pracy czy wracasz do siebie?

-Hm...-Chłopak przyłożył palec do brody i zaczął udawać zamyślonego-Idę z tobą.

-W porządku, ale w takim razie myjesz za mnie wszystkie okna jakie tam są.

Obróciłaś się do niego tyłem po czym uśmiechnęłaś się chytrze i spojrzałaś na niego kontem oka. Chłopak widocznie był nieco dopity ale dalej miał uśmieszek na twarzy.

-Eh, w porządku. Najwidoczniej nie mam wyjścia, hm. To idziemy?

-Tak!

Szybkim krokiem ruszyłaś na przedpokój, gdzie wraz z blondynem ubraliście buty i ruszyliście do twojej pracy. Po drodze między wami trwała cisza.

Po dotarciu na miejsce od razu ruszyłaś do szafy z której wzięłaś ręczniki papierowe oraz płyn do mycia okien. Chłopak tylko stał za tobą więc odwróciłaś się do niego i dałaś to Deidarze, który nie był niewiadomo jak bardzo zadowolony z danej mu roboty. Jednakże jako że nie miał wyjścia, gdyż sam się zgodził, podszedł do jednego z wielu okien i zaczął je myć. Ty za ten czas poszłaś do swojego pokoiku w którym zamknęłaś się na klucz.

[Deidara x Reader] Przypomnij mnie sobie Cz.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz