Rozdział 47

43 2 1
                                    

-[T/I]?
-Może śpi...
-Biedaczyna wygląda na wykończoną...
-Spała ona w ogóle?

Otworzyłam powoli oczy i ujrzałam Ciotkę, wujka o dziewczynki nade mną.

-Co jest..?
-Dobry boże żyjesz!
-A miałam nie?

Spojrzeli się na mnie, po czym pokręcili głowami.

-Mniejsza, Kakuzu wysłał nam orłem list, że niebawem będą, więc chcieliśmy cię obudzić.
-Ale nie było cię w pokoju, więc zaczęliśmy cię szukać.
-No i znaleźliśmy cię tutaj...-Ciocia spojrzała na mnie z politowaniem.
-Ok? W takim razie może mi powiecie, która jest godzina?
-Około 9:00.
-... To ja idę sobie zrobić śniadanie...
-Dobrze, jak coś, to będziemy w salonie.

Wszyscy się rozeszli, a ja w końcu wstałam z podłogi.

-I jak śpiąca królewno? Dobrze się spało?
-Jeszcze jak.

Ruszyłam do domu i skierowałam się do kuchni, gdzie ku mojemu zdziwieniu ktoś był.

-Przestań tak na mnie patrzeć, bo to wkurwiające!
-A ty przestań wyklinać. Nie jesteś u sie...
-Hidan, Kakuzu!
-Kuzyneczkaaaa!

Pobiegłam do Hidana, a ten do mnie. Przytulił mnie tak mocno, że ledwo mogłam oddychać.

-Ale puść.. Bo dusisz...
-Wybacz! Po prostu się stęskniłem.
-Mogę wiedzieć co wam zajęło tyle czasu?
-Opowiemy ci potem. Na razie to idź się ubierz, bo wyglądasz jak sierota - powiedział Kakuzu bez większych emocji.
-Taaa... To ja zaraz będę...-Ruszyłam ku wyjściu.- A! No i czujcie się jak u siebie. Tylko nic nie zniszczcie i nie kradnijcie!
-Jasne!

Udałam się do swojego pokoju, gdzie wzięłam ciuchy i szczotkę, po czym ruszyłam do łazienki.

Po dłuższym czasie wyszłam z niej i udałam się do kuchni. O dziwo ich już w niej nie było, więc zrobiłam sobie na spokojnie śniadanie.

×××

Po zjedzonym śniadaniu ruszyłam do salonu, gdzie siedzieli Hidan, Kakuzu, wujek oraz ciotka.

-Więc? Powiecie, co się stało?
-No więc... Wypadła nam w międzyczasie pilna misja. No może nie tyle nam, co tej blond piromance i Sasoriemu. My byliśmy tylko częścią tej misji.
-Ok... Jakieś szczegóły?
-No więc... Podczas misji Sasori zaliczył zgona.
-Co!?
-Ale słuchaj! To nie koniec opowiadania!-Spojrzałam na niego lekko przerażona.- Deidara stracił obie ręce, dlatego Kakuzu i ja się zwlekaliśmy, bo musiał mu je przyszyć z powrotem.
-... Ale nic mu się większego nie stało?
-Co ty! Jest cały i zdrowy! No może prawie. Ale wracając... O czym to.. A! No i misja polegała na złapaniu Jinchuurikiego jedno ogoniastego i wydobycia bestii. No i Jinchuuriki, jakim był sam Gaara umarł!

Spoglądałam teraz na moje ręce zaciśnięte na bluzce. A więc jednak...

-Zbliża się niebezpieczeństwo.
-Co masz na myśli?
-Oni. Wróg. Szukają. Śmierć.
-Kto? Co? Huh..?
-Byli u nas. Czarne szaty z chmurką... Pytali o kogoś z potężną mocą. Gdy powiedzieliśmy, że nie ma u nas nikogo takiego, powiedzieli, że jesteśmy kłamcami i nas zaatakowali...
-...
-Czuję w siostrze siłę, której szukają. Musi siostra być czujna. A teraz dobranoc.

Spoglądałam w ręce i ścisnęłam dłonie jeszcze bardziej. Po chwili tylko potrząsnęłam głową.

-Coś nie tak?
-Nie, Wszystko ok... A tak z ciekawości... Będziecie łapać kolejnych Jinchuurikich?
-To jest cel naszych przyszłych misji!
-A... Kto jest następny?
-Jinchuuriki dwu ogoniastego. A bynajmniej to ja i Hidan mamy się tym zająć.
-Dokładnie! Niestety... Nie mamy pojęcia, kto nim jest...
-Rozumiem...
-A tak w ogóle! To za tydzień wracasz z nami do bazy! Cieszysz się?

Będę mogła się w końcu spotkać z Deidarą, więc...

-Oczywiście, że tak!

Później rozmawialiśmy o rzeczach mniej związanych z misjami i tym podobnymi.

[Deidara x Reader] Przypomnij mnie sobie Cz.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz