Ostatnie dni nie były dla mnie łatwe. W każdej wolnej chwili szukałam odpowiedzi na wszystkie pytania, które spędzały mi sen z powiek. Było ich tysiące i z każdym dniem przybywały kolejne, równie ciężkie do rozgryzienia. Czułam się obca we własnym domu i kompletnie pusta w pokoju, który przecież od tylu lat był jedynym bezpiecznym miejscem, w którym zawsze mogłam się skryć. Teraz już nawet tam nie czuję się dobrze. Otoczona czterema ścianami nie potrafię logicznie myśleć, a o skupieniu się już nie wspomnę. Ściany tak znajome, z dnia na dzień stały się dla mnie jak klatka zamknięta na kłódkę, do której klucz ma tylko jedna osoba. Z całych sił próbuję się z niej wydostać, jednakże wszystkie moje starania idą na marne, więc koniec końców jestem skazana na siedzenie w niej i analizowanie kolejny raz nagrania, od którego to wszystko się zaczęło.
W międzyczasie musiałam nadrobić wiele zaległości co do nauki i przyjaciół, których prawdę mówiąc zostawiłam bez żadnego większego wyjaśnienia. Mogłabym wszystko zamieść pod dywan, tłumacząc się tym, że przecież byli świadkami tej dość... energicznej wymiany zdań między Mattem, a Walkerem, ale nauczyłam się już, że chodzenie na skróty nigdy nie kończy się dobrze. Zdaję sobie sprawę z tego, że jeśli pragnę ich obecności w swoim życiu, muszę dzielić się z nimi też tymi informacjami, które nie należą do najprzyjemniejszych. Cóż, w ostatnim czasie takich jest zdecydowanie najwięcej, więc tym bardziej nie mogę ich ignorować, czekając, aż wszystko załatwi się samo. Nikt za mnie tego nie zrobi, i właśnie z taką myślą postanowiłam zacząć od tej trudniejszej i zarazem najdłuższej rozmowy, jaka mnie czekała.
Rozmowa z Nicolasem. Moim małym, zagubionym Nicolasem, który przez ostatni tydzień odciął się kompletnie od świata realnego i każdy dzień spędzał w łóżku, pogrążony w zauroczeniu, do którego wciąż nie przyznaje się publicznie, mimo tego, że każdy dobrze zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji.
Tak jak obiecałam, wyjaśniłam mu wszystko. Od początku, do samego końca, nie pomijając nawet najmniejszych szczegółów. Spędziliśmy razem prawie pięć godzin, a przez trzy moczyliśmy łzami jego dywan i pościel, którą Pani Grace musiała szybko wyprać, jeśli chciała pozbyć się czarnych od mojego tuszu plam. Nie do końca przemyślałam swój makijaż na tę okazję, ale na szczęście nie wyglądała na złą. Zawsze była wyrozumiała, gdy razem z Woodem mieliśmy swoje godziny żalu, bo tak właśnie chłopak nazywał nasze szczere rozmowy. Za każdym razem były łzawe i pełne przesadzonych emocji, które w tamtym momencie władały naszymi ciałami. Co najśmieszniejsze, potrafiły być zmienne co kilka sekund i cholernie od siebie skrajne. Płakaliśmy, zdzierając sobie gardło, aby chwilę później śmiać się do utraty tchu. Nigdy nie było czegoś pomiędzy. Zdaję sobie sprawę z tego, jak idiotycznie musimy wtedy wyglądać, ale żadne z nas nigdy ich nie przerywa. To była nasza tradycja, a jak wiadomo, tradycje trzeba pielęgnować, więc tym razem nie było inaczej.
- Nie myślałaś o tym, aby pójść na policję? - Zapytał, podając mi kubek ciepłej herbaty, gdy ja siedziałam na parapecie, oglądając wszystko, co dzieje się za oknem.
- Walker nie jest osobą, która dałaby się złapać policji. - Wtrącił się Ethan, nim ja zdążyłam cokolwiek powiedzieć. - Polują na niego od lat i zawsze im ucieka. Nie jest głupi i wie, gdzie się ukrywać. Poza tym, gdyby Ana na niego doniosła, jego ludzie złapaliby ją jeszcze tego samego dnia.
- Gość jest psychopatą. - Rzucił Eric, obracając się na krześle. - Dalej w głowie słyszę słowa, które powiedział do Matta, zanim ten prawie go zabił.
- Co powiedział? - Zapytał Nicolas, posyłając każdemu z nas spojrzenie.
Sądząc po ich minach, nikt nie był zbytnio chętny, aby powtórzyć te obrzydliwe słowa. Nie dziwię im się. Na samą myśl o tym było mi niedobrze, ale mimo wszystko postanowiłam zabrać głos i wtajemniczyć szatyna.
CZYTASZ
Sounds of Love [ZAKOŃCZONE]
RomancePo stracie ojca nic już nie było takie same. Życie przestało być beztroskie i pełne żywych barw, a skrzypce nie dawały mi już takiej radości, co kiedyś. Czułam się.. martwa. Moje ciało egzystowało, ale dusza zwyczajnie umierała. Czy to w ogóle możli...