Rozdzial 24

353 41 4
                                    

Per Karol

Byłem już spakowany i moja walizka stała oparta o moją prawie pusta szafę. Czy cieszę się że wyjeżdżam? Oczywiście że nie, kto by się cieszył faktem że spędzi wakacje z rodziną a nie z przyjaciółmi. To jest nienormalne, moi rodzice są nienormalni i to ostro. Nie chcę tam jechać i koniec kropka, dlaczego oni nie mogą? A no tak zapomniałem bo oni pracują i muszą zostać w tym mieście a kiedy mnie nie będzie będą mogli robić co chce. Napewno nie będę potem nianczyc kolejnego dzieciaka niech nawet o tym nie myślą. Będzie za mną szedł i jeszcze przyjaciół mi zabierał, podziękuję. Nie będę nawet tego dziecka dotykał i lubił bo to by było połączenie matki i ojca, to by jakie potwór wyszedł. Mam nadzieję że jak wrócę do nich to będzie po staremu i że nikt nie dotknie mojego pokoju. Krótka piłka jeśli mój pokój będzie naruszony to już tak kolorowo nie będzie. Będę ich traktował jeszcze gorzej niż teraz. Lepiej nic nie robią. Po chwili z moich myśli wyrwała mnie kobieta wchodząca do pokoju.

- jutro wstajesz o 8 - poinformowała

-chciałabyś - przewróciłem oczami

- będzie fajnie u niej, naprawdę

- tia, jak będzie tak fajnie to może ty się tam na wakacje wprowadź - popatrzyłem na nią i wstałem

- nie możemy, była umowa, ty miałeś nią gdzieś to masz konsekwencję. To wyłącznie twoja wina że jedziesz a nie nasza

- ta, moglibyście powiedzieć prawdę że chcecie mieć dom cały dla siebie - podszedłem do niej

-to nie o to chodzi dobrze wiesz

- obiecuję że jak będzie kolejny bachor w tym domu to się wyprowadzę! - krzyknąłem

- o czym ty gadasz?!

- nie będę akceptować kolejnego dzieciaka w tym domu!

- co tu się dzieje? Karol dlaczego krzyczysz? - spytał tata wchodząc do pokoju - w całym domu cie słychać - dodał

- chce mojej "mamie" - zrobiłem cudzysłowu palcami - że nie będę akceptować kolejne dziecko w tym domu wiec lepiej się zabezpiecz tata, bo nie chce kolejnego intrusa w domu

- o co tobie chodzi?

- o nic, było by wszystko dobrze gdyby było tak jak kiedyś! - krzyknąłem i wyszedłem z pokoju

- nie wiem czy to dobry pomysł żeby tam jechał

Nie chce z nimi gadać, nie chce ich widzieć na oczy, nic nie chce. Zranili mnie swoją decyzja. Jak będę musiał opiekować się jakimś dzieckiem to obiecuję ze już temu bachorowi współczuję życia. Założyłem szybko buty i wyszedłem z mieszkania. Zacząłem iść przed siebie nie wracając na to gdzie idę. Chcę żeby było jak dawniej, wtedy było wspaniałe a teraz? Kłótnie, tata już nie jest za mną a za tą kobietą. Nic nie jest dobrze. W sumie teraz już chce wyjechać bo wtedy będę mieć spokój od tych bandy debil co myślą tylko o sobie i swoich potrzebach. Traktują mnie jak nikogo, gdyby było jak dawniej to by było wspaniale. Muszą ochłonąć bo za dużo myśli złych i dobrych mam w głowie. Chętnie bym się napił i w sumie może to zrobię? Najwyżej jutro będę żałować ale teraz w ten jeden dzień będę robił to co chce i wywalone w konsekwencję.

I'm sorry, I'm not homo // DxD Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz