-A...Co z tobą? Jak poznałeś Jimina?- Spytał przerywając strzelanie spojrzawszy na moją osobę.
-Długa historia.- Zmieszałem się opierając o ścianę.
-Mamy czas.- Usiadł na blacie.- Jeśli nie chcesz zrozumiem.
-Nie nie.. Zacznę od początku. Zanim jak poznałem Jimina... Miałem syna.
-Syna?- Spytał zszokowany.- Co? Jak?
-Nie prawdziwego. Znalazłem go pod drzwiami. Ktoś go mi podrzucił, więc... Nie miałem serca i go zaadoptowałem. Moi rodzice tego nie akceptowali, że przygarnąłem cudze dziecko. Pięć lat później pewnej nocy włamali się do naszego domu.
-To był Jimin?- Spytał jakby wiedział co chciałem właśnie powiedzieć. Po prostu skinąłem głową czując zbierające się w kącikach oczu łzy.- I co dalej?
-Wiesz jaki system ma Jimin. Zabija na zlecenie.- Wyjaśniłem spuszczając głowę.- Moi rodzice go wynajęli by.... Zabił mojego syna. Tamtej nocy... Zrobił to.- Szepnąłem chcąc odgonić od siebie łzy, lecz nie dałem rady zaczynając płakać.
-Kookie...- Powiedział przytulając moją osobę.- Nie musisz już mówić. Rozumiem.
-A-ale ja chcę...- Wyszlochałem biorąc głęboki wdech.- Po tym... Nie nie mogłem się pozbierać. Wtedy chciałem się zemścić na nim. Zabić go. Ale przechytrzył mnie. Straciłem pamięć. Nie pamiętałem nic. Jego, mojego syna... Nic. Pustka. Przez ten czas udawał, że jest moim chłopakiem, a ja głupi zakochałem się w nim. Po jakimś czasie przypomniałem sobie, ale przez uczucie nie mogłem go zabić. Potem sam wyznał, że też darzy mnie uczuciem. I tak teraz znalazłem się tutaj... Teraz wiesz.
-Dużo przeszedłeś Jungkook. I nadal przechodzisz, bo nie oszukujmy się. Żyjesz z niebezpiecznym mężczyzną.
-Wiem, ale co poradzę, że go kocham, a on mnie. Już nie jest jak kiedyś. Troszczy się o mnie, dba, wspiera, kocha. Tylko minusem jest to, że musi się ukrywać, a ja razem z nim, ale tego właśnie chciałem. To wybrałem.
-Jesteś z nim szczęśliwy?
-Tak. Jestem.
-To dobrze.- Westchnąłem głaszcząc mnie po głowie.- To jest najważniejsze.- Chcesz chwilę przerwy? Czy kto najlepiej trafi?- Spytał uśmiechając się lekko.
-Przegrasz.- Otarłem łzy z policzków również posyłając mu uśmiech.
-W takim razie pokaż to.
***
Przez kilka dni spędzałem czas z Josephem. Poznawaliśmy się, graliśmy w różne gry, uczyliśmy się nawzajem nowych technik. Dzięki temu nie tęskniłem bardzo za Jiminem i siedziałem w pokoju, a w końcu coś robiłem i nie nudziłem się.
-Dlaczego nikt z tobą nie rozmawia?- Spytałem, gdy szliśmy korytarzem. Stwierdziliśmy, że przejdziemy się na krótki spacer, a nie oszukujmy się ten budynek był ogromny, a korytarze szerokie na kilka metrów.
-Bo jestem słaby.- Zaśmiał się.
-Wcale nie.- Mruknąłem.
-Jungkook jasne, że tak. Nie potrafię zabić człowieka. To dla nich odznaka słabości. Nie po to ojciec mnie wysłał tutaj bym ładnie pachniał. Wysłał bym robił o co oni.
-Ale to niesprawiedliwe. Nie można zmuszać do robienia takich czynów.
-No nie można, ale robię co mi każe ojciec. Niestety. Nawet ucieczka by nie pomogła. Znalazłby mnie od razu.
CZYTASZ
Prawo Zemsty/ Jikook
FanfictionZAPRASZAM!! Jungkook- ojciec pięcioletniego Woo, samotny mężczyzna Jimin- przywódca największego gangu w Korei i poszukiwany w kilku krajach.