Z samego rana wróciłem do domu. Wszedłem po cichu do środka rozbierając się na korytarzu. Następnie poszedłem na górę wchodząc po cichu do sypialni widząc śpiącą twarz chłopka. Usiadłem na krawędzi łóżka nachylając się nad nim i odgarniając niesforne kosmyki włosów z jego czoła.
Niekontrolowanie uśmiechnąłem się na jego widok. Wstałem chcąc wyjść z pomieszczenia.
-Hyung?- usłyszałem za sobą, dlatego odwróciłem się.
-Śpij, Jungkookie. Jest jeszcze za wcześnie.
-Nie mogłem spać.- podniósł się do pozycji siedzącej przecierając piąstką oczy.
Jungkook POV.
Przez prawie całą noc nie mogłem zasnąć. Brakowało mi ciepła obok. Ale kiedy zauważyłem starszego cała energia jakby wróciła.
-Połóż się ze mną, proszę.- rzekłem.
-No dobrze.- westchnął kładąc się obok mnie. Wtuliłem się w niego przymykając powieki. Zasnąłem po kilku minutach.
***
Dni mijały, a z każdym dniem widziałem zmianę Parka. Przestał być dla mnie zły. Nie krzyczał na mnie za często, ani nie obrażał. Pozwalał się przytulać, kiedy tylko tego potrzebowałem. Przez ten cały czas nie odezwałem się do Yeri. Pewnie się martwi. Muszę się z nią jakoś skontaktować, ale nie wiem jak.
Przez ten czas w mojej głowie panowała walka. Musiałem zabić Jimina, lecz coś mnie przed tym blokowało. Myślałem tak, aż nadeszła wyczekiwana noc.Czekałem, kiedy blondyn zaśnie, a gdy przekręcił się na drugi bok wiedziałem, że zapadł w sen. Także po cichu i delikatnie wstałem z łóżka podchodząc do szafy i najciszej jak mogłem wyjąłem z niej schowany przeze mnie sztylet. Przez chwilę patrzyłem na niego zastanawiając się czy to dobre rozwiązanie, lecz później pomyślałem o Woo. Musiał dostać za swoję.
Poszedłem do łoża odwracając Parka na plecy, a potem nachyliłem się nad nim przystawiając mu nóż do szyi w miejscu, gdzie płynęła tętnica. Zacząłem płakać chcąc, ale nie mogąc tego zrobić. Zacisnąłem powieki bijąc się w myślach.
-Zrób to.- usłyszałem, dlatego otworzyłem oczy widząc w półmroku dwa świecące punkciki. Wystraszyłem się, ale nie odsunąłem nadal trzymając drżącą dłonią sztylet.
-J-jimin... Ja..- widząc jego wzrok pękłem.- Nie mogę.- szepnąłem chcąc odejść, jednakże starszy złapał mój nadgarstek trzymając siłą w miejscu, gdzie był.- Co ty robisz? Puść.
-Proszę, zrób to. Czekałem na ten moment już od dawna. Widziałem jak wykradałeś ten nóż. Widziałem, gdzie go chowasz i wiedziałem co chcesz zrobić. Prędzej czy później ten moment by nadszedł. Zasługuje na śmierć. Tak, zrobiłem ci niewyobrażalną krzywdę co jest niewybaczalne. Przeze mnie straciłeś najważniejszą osobę, ale pamiętaj, że twoi rodzice również są współwinni, bo mi za to zapłacili. Przepraszam. Dlatego zabij mnie już.
-N-nie mogę..- szlochałem.- Chcę, ale nie mogę.
-Dlaczego?
-Bo...bo cię kocham, Chim. Ja..ja się w tobie zakochałem i nie wiem jak to możliwe, dlatego trudno mi teraz to zrobić. Już dawno odzyskałem pamięć, wtedy kiedy uciekłem stąd. Myślałem, że...gdy ją odzyskam będę miał w sobie tyle nienawiści do ciebie, że to uczucie wyparuje, ale tak się nie stało. Nienawiść była, jednak z dnia na dzień kochałem cię coraz bardziej.- wyszlochałem spuszczając głowę.- Lecz... Ty zabiłeś mojego syna odbierając mi największe szczęście na tym świecie!- krzyknąłem spojrzawszy mu w oczy.- Musisz ponieść tego konsekwencje, ale... naprawdę nie mogę.- szepnąłem.
-Nie myśl, działaj. Prędzej czy później policja mnie złapie co oznacza, że i tak dostanę wyrok śmierci. To bez różnicy, Kook czy zrobisz to ty czy sąd.- docisnął bardziej sztylet do gardła tworząc niewielką ranę. Po chwili na palcach poczułem coś spływającego. Była to krew. Na pewno. Chciałem cofnąć dłoń, lecz ten nadal ją mocno trzymał.
Miałem mętlik. Chciałem i to cholernie go zabić. Może ciągle się powtarzam, ale to jest ode mnie silniejsze. Miłość przecież nie wybiera, która może przyjść znienacka, prawda?
-Nie zastanawiaj się, Jungkook, błagam. Zrób to w końcu i po sprawie. Uratujesz wielu ludzi, zrozum.
Spojrzałem na niego, a ten się ciepło uśmiechnął jakby chcąc tym mnie przekonać do działania.
-Jimin... Kocham cię.- powiedziałem w końcu po ciszy.- Nie wiesz jak bardzo chciałem to powiedzieć przez ten cały pobyt tutaj. Te dwa słowa ciągle cisnęły mi się na usta, ale szybko z tego rezygnowałem. Ale...- zacząłem i czując, że starszy poluźnił ścisk.- Nie mogę.- wyrzuciłem szybko nóż na sam koniec pokoju.
Zszedłem z łóżka odsuwając się metr od niego ze spuszczoną głową co jakiś czas pociągając nosem i wycierając policzki.
-Gukie...- rzekł również robiąc to co ja stając tuż przede mną.
-Nie Jimin. Nie dotykaj mnie.- odparłem, gdy blondyn chciał mnie przytulić.- Ja...
-Rozumiem.- westchnął ciężko.- Wiesz co? Wracaj do Yeri.- dodał po krótkiej ciszy.
-Co ty mówisz?
-Daje ci wolność, Jungkookie. Wróć do swojego życia. Zapomnij o mnie i żyj dalej. Jeżeli chcesz mogę kupić ci nawet nowe mieszkanie wiedząc, że w tamtym...nie będzie ci się dobrze mieszkać.
-Nie potrzebuje pomocy. Poradzę sobie. I dziękuję.
-To ja dziękuję.
Niechętnie odwróciłem się na pięcie ruszając ku wyjściu, lecz przystanąłem ostatni raz spojrzawszy na starszego.
Biłem się z samym sobą. Nie chcę go opuszczać. Nie chcę go stracić. Za bardzo przywiązałem się do niego, a teraz tak zwyczajnie mam go opuścić?-Wszystko w porządku, Guk?- spytał.
Bez słowa podbiegłem do niego wtulając się w jego klatkę piersiową nie chcąc puścić tak jakby zaraz miał gdzieś zniknąć i odejść na zawsze.
-Chcę być z tobą.
-Co, ale... Jungkook... - oddał gest przytulając swój policzek do moich włosów.- Na pewno?
-Tak. Tylko nie wiem jak wytłumaczę to siostrze. Rodzice mnie nie obchodzą.
-Masz rację. Jestem ciekaw jak przyjmie wiadomość, że jej brat związał się z niebezpiecznym facetem.
-Na pewno nie za dobrze. Muszę z nią poważnie porozmawiać, ale Jiminnie...
-Hm?
-Ty mnie kochasz, tak? To nie jest tylko jednostronna miłość?
-Nie. Ja ciebie też kocham, skarbie.
**************
04.03.20
Ktoś jest?
Podoba się?
CZYTASZ
Prawo Zemsty/ Jikook
FanfictionZAPRASZAM!! Jungkook- ojciec pięcioletniego Woo, samotny mężczyzna Jimin- przywódca największego gangu w Korei i poszukiwany w kilku krajach.