46.

153 19 2
                                    

Przechadzałem się korytarzem  obserwując jak ludzie Jimina biegają z jednego pokoju do drugiego. Wiedziałem, że szykują się do kolejnej ucieczki, o której nikt mi nic nie mówił. Dlatego byłem wściekły, a zarazem przygnębiony. Tae niestety musiał wrócić do domu. 

ㅡ O? Jimin! ㅡ Zawołałem widząc mężczyznę na końcu korytarza. Podbiegłem do niego, lecz już wiedziałem, że także był zdenerwowany. ㅡ Jimin co się dzieje?

ㅡ Policja wie, gdzie jesteśmy. Od informatorów dowiedziałem się, że szykują na nas nalot dzisiaj wieczorem, dlatego stąd uciekamy. 

ㅡ Ja z wami, tak? nie wystawisz mnie drugi raz?

ㅡ Oczywiście, że lecisz z nami, ale nie ze mną. Polecisz z Nam-doo i innymi.

ㅡ Czemu?

ㅡ Bo ja tak mówię. Idź się spakować. Za godzinę wylatujemy. 

ㅡ Ale....

ㅡ Idź! ㅡ Krzyknął. Westchnąłem wracając do sypialni zaczynając pakować swoje rzeczy. 

Jimin POV. 


Westchnąłem ciężko patrząc jak sylwetka mojego króliczka znika za ścianą. I pomyśleć, że już go nie zobaczę. 

ㅡ Zadbaj by miał wszystko co potrzebne. Na wszelki wypadek nie informuj Tae, gdzie się udajemy. ㅡ Powiedziałem do Nam-doo, kapitana drużyny. 

ㅡ To na pewno konieczne? Ostatnio...

ㅡ Wiem co było ostatnio. ㅡ Warknąłem. ㅡ Dlatego macie milczeć, a po drodze podać mu leki nasenne. Jasne? 

ㅡ Tak szefie. W Korei czeka na niego już nowe mieszkanie i czysta kartoteka. 

ㅡ Jak to czysta?

ㅡ Był przez jakiś czas zaginionym. Prawda?

ㅡ No tak. Tak czy inaczej... Wykonać rozkaz. 

ㅡ Tak jest! ㅡ Zasalutował odchodząc. Teraz musiałem się z nim jakoś pożegnać by nie wzbudzić podejrzeń. 

Pół godziny później wszyscy byliśmy w hangarze wsiadając do samolotów. Szybkim krokiem chwyciłem chłopaka przyciągając do siebie i przytulając. 

ㅡ Bądź bezpieczny Jimin. 

ㅡ Ty także kochanie. Zobaczymy się na miejscu, ale... po drodze może się wydarzyć wszystko, dlatego wiedz, że cię bardzo mocno kocham. Zawsze będę cię chronił Kookie. Nieważne gdzie będziesz, dobrze?

ㅡ Też cię bardzo mocno kocham Chim. 

ㅡ Tylko nie Chim. ㅡ Wywróciłem oczyma, lecz uśmiechnąłem się. 

ㅡ I tak będę tak na ciebie mówił. Przyzwyczaj się, Chimmy. ㅡ Zaśmiał się wtulając się we mnie. Oddałem gest całując go w czubek głowy czując w oczach łzy. Świadomość, że już go nie zobaczę tak cholernie bolała, ale Guk miał za dobre serce by być między złoczyńcami i z dala od rodziny. Tak było najlepiej choć wiem, że będzie cierpieć. 

ㅡ Czas goni. Wsiadaj. Będę leciał tuż przed tobą. ㅡ Odparłem ostatni raz całując go w usta, a następnie wsiadając na pokład tak samo jak młodszy. Zająłem miejsce zapinając pasy. 

ㅡ Szefie wszystko gra?

ㅡ Ruszajcie. ㅡ Powiedziałem spokojnie, wycierając łzy. Nie było już odwrotu. 


Jungkook POV.


Gdy w końcu się wznieśliśmy obserwowałem z zaciekawieniem chmury oraz płynące łódki, które wyglądały jakby stały w miejscu. Uwielbiałem takie widoki, lecz po kilku godzinach te widoki mnie znudziły. Chciałem wiedzieć co u Jimina, ale na pewno był zajęty. 

ㅡ Chcesz? ㅡ Spytał mężczyzna o imieniu Nam-Doo, który podał mi butelkę wody. 

ㅡ Dziękuję. ㅡ Odebrałem ją, otwierając i upijając wielkiego łyka czując jak suszy mnie w gardle, lecz po kilku minutach poczułem się senny i nawet nie wiedziałem, kiedy zasnąłem. 


***


Obudziłem się w ciepłym łóżku i to w dodatku obcym. Podniosłem się gwałtownie wystraszony. 

ㅡ Gdzie ja jestem? Co.. ㅡ Urwałem, wstając z łóżka i wychodząc z pokoju wpadając na mężczyznę. ㅡ Gdzie jestem? Jesteśmy na miejscu? Gdzie Jimin?

ㅡ Jest w całkiem innym kraju, a ty jesteś w Korei, a ten dom to teraz twój dom. Jasne?

ㅡ Co? ㅡ Spytałem czując łzy w oczach. ㅡ Zostawił mnie? Znowu?! ㅡ Krzyknąłem wpadając w panikę. ㅡ Oszukał mnie. ㅡ Wyszlochałem. 

ㅡ Nam, zostaw. Ja go uspokoję. ㅡ Usłyszałem znany mi głos. Uniosłem głowę nie mogąc uwierzyć. 

ㅡ Joseph? Joseph! ㅡ Przytuliłem go. ㅡ Myślałem, że cię zabili.

ㅡ Nie, nie zrobili tego. Na szczęście. 

ㅡ Co ja tutaj robię?

ㅡ Kookie nadal nie rozumiesz? Jimin ci od początku mówił, że nie jesteś przy nim bezpieczny. Wysłał cię tu, bo masz być bezpieczny. On ma teraz gliny na karku. W każdej chwili mogą go złapać. Ciebie też by złapali, dlatego cię tu wysłał. 

ㅡ Muszę go znaleźć. ㅡ Powiedziałem odpychając go i schodząc na dół, lecz po chwili poczułem uścisk na nadgarstku. 

ㅡ Przestań. Nie wiesz, gdzie jest. Niby jak się dowiesz? 

ㅡ Pójdę do Tae. 

ㅡ On też nie wie. Specjalnie mu nic nie mówił. Jungkook.... masz teraz szansę normalnie żyć. Chcesz to zmarnować?

ㅡ A chcę być z nim! ㅡ Krzyknąłem upadając na kolana płacząc. ㅡ Mieliśmy się pobrać... To też było kłamstwem?! Kłamał, że mnie kocha?! 

ㅡ Nie. Akurat w tej kwestii nie kłamał. Bardzo cię kochał. Każdy to widział, bo dzięki tobie zmienił się. Może nie do końca, ale w małym stopniu.  

ㅡ To nie znaczy, że mnie zostawił. ㅡ Uciekłem wzrokiem.

ㅡ Gukie...

ㅡ Zostaw mnie w spokoju! ㅡ Krzyknąłem wstając z podłogi. Założyłem buty wybiegając z domu. Nie za bardzo wiedziałem, gdzie jestem dlatego pobiegłem do garażu mając nadzieję, że jest tam jakiś samochód. Nie myliłem się. Zadowolony wsiadłem szukając kluczyków, które zaraz znalazłem i odpaliłem silnik ruszając. 

**************************  

21.08.22

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłego dnia <3







Prawo Zemsty/ JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz