Przechadzałem się korytarzem obserwując jak ludzie Jimina biegają z jednego pokoju do drugiego. Wiedziałem, że szykują się do kolejnej ucieczki, o której nikt mi nic nie mówił. Dlatego byłem wściekły, a zarazem przygnębiony. Tae niestety musiał wrócić do domu.
ㅡ O? Jimin! ㅡ Zawołałem widząc mężczyznę na końcu korytarza. Podbiegłem do niego, lecz już wiedziałem, że także był zdenerwowany. ㅡ Jimin co się dzieje?
ㅡ Policja wie, gdzie jesteśmy. Od informatorów dowiedziałem się, że szykują na nas nalot dzisiaj wieczorem, dlatego stąd uciekamy.
ㅡ Ja z wami, tak? nie wystawisz mnie drugi raz?
ㅡ Oczywiście, że lecisz z nami, ale nie ze mną. Polecisz z Nam-doo i innymi.
ㅡ Czemu?
ㅡ Bo ja tak mówię. Idź się spakować. Za godzinę wylatujemy.
ㅡ Ale....
ㅡ Idź! ㅡ Krzyknął. Westchnąłem wracając do sypialni zaczynając pakować swoje rzeczy.
Jimin POV.
Westchnąłem ciężko patrząc jak sylwetka mojego króliczka znika za ścianą. I pomyśleć, że już go nie zobaczę.
ㅡ Zadbaj by miał wszystko co potrzebne. Na wszelki wypadek nie informuj Tae, gdzie się udajemy. ㅡ Powiedziałem do Nam-doo, kapitana drużyny.
ㅡ To na pewno konieczne? Ostatnio...
ㅡ Wiem co było ostatnio. ㅡ Warknąłem. ㅡ Dlatego macie milczeć, a po drodze podać mu leki nasenne. Jasne?
ㅡ Tak szefie. W Korei czeka na niego już nowe mieszkanie i czysta kartoteka.
ㅡ Jak to czysta?
ㅡ Był przez jakiś czas zaginionym. Prawda?
ㅡ No tak. Tak czy inaczej... Wykonać rozkaz.
ㅡ Tak jest! ㅡ Zasalutował odchodząc. Teraz musiałem się z nim jakoś pożegnać by nie wzbudzić podejrzeń.
Pół godziny później wszyscy byliśmy w hangarze wsiadając do samolotów. Szybkim krokiem chwyciłem chłopaka przyciągając do siebie i przytulając.
ㅡ Bądź bezpieczny Jimin.
ㅡ Ty także kochanie. Zobaczymy się na miejscu, ale... po drodze może się wydarzyć wszystko, dlatego wiedz, że cię bardzo mocno kocham. Zawsze będę cię chronił Kookie. Nieważne gdzie będziesz, dobrze?
ㅡ Też cię bardzo mocno kocham Chim.
ㅡ Tylko nie Chim. ㅡ Wywróciłem oczyma, lecz uśmiechnąłem się.
ㅡ I tak będę tak na ciebie mówił. Przyzwyczaj się, Chimmy. ㅡ Zaśmiał się wtulając się we mnie. Oddałem gest całując go w czubek głowy czując w oczach łzy. Świadomość, że już go nie zobaczę tak cholernie bolała, ale Guk miał za dobre serce by być między złoczyńcami i z dala od rodziny. Tak było najlepiej choć wiem, że będzie cierpieć.
ㅡ Czas goni. Wsiadaj. Będę leciał tuż przed tobą. ㅡ Odparłem ostatni raz całując go w usta, a następnie wsiadając na pokład tak samo jak młodszy. Zająłem miejsce zapinając pasy.
ㅡ Szefie wszystko gra?
ㅡ Ruszajcie. ㅡ Powiedziałem spokojnie, wycierając łzy. Nie było już odwrotu.
Jungkook POV.
Gdy w końcu się wznieśliśmy obserwowałem z zaciekawieniem chmury oraz płynące łódki, które wyglądały jakby stały w miejscu. Uwielbiałem takie widoki, lecz po kilku godzinach te widoki mnie znudziły. Chciałem wiedzieć co u Jimina, ale na pewno był zajęty.
ㅡ Chcesz? ㅡ Spytał mężczyzna o imieniu Nam-Doo, który podał mi butelkę wody.
ㅡ Dziękuję. ㅡ Odebrałem ją, otwierając i upijając wielkiego łyka czując jak suszy mnie w gardle, lecz po kilku minutach poczułem się senny i nawet nie wiedziałem, kiedy zasnąłem.
***
Obudziłem się w ciepłym łóżku i to w dodatku obcym. Podniosłem się gwałtownie wystraszony.
ㅡ Gdzie ja jestem? Co.. ㅡ Urwałem, wstając z łóżka i wychodząc z pokoju wpadając na mężczyznę. ㅡ Gdzie jestem? Jesteśmy na miejscu? Gdzie Jimin?
ㅡ Jest w całkiem innym kraju, a ty jesteś w Korei, a ten dom to teraz twój dom. Jasne?
ㅡ Co? ㅡ Spytałem czując łzy w oczach. ㅡ Zostawił mnie? Znowu?! ㅡ Krzyknąłem wpadając w panikę. ㅡ Oszukał mnie. ㅡ Wyszlochałem.
ㅡ Nam, zostaw. Ja go uspokoję. ㅡ Usłyszałem znany mi głos. Uniosłem głowę nie mogąc uwierzyć.
ㅡ Joseph? Joseph! ㅡ Przytuliłem go. ㅡ Myślałem, że cię zabili.
ㅡ Nie, nie zrobili tego. Na szczęście.
ㅡ Co ja tutaj robię?
ㅡ Kookie nadal nie rozumiesz? Jimin ci od początku mówił, że nie jesteś przy nim bezpieczny. Wysłał cię tu, bo masz być bezpieczny. On ma teraz gliny na karku. W każdej chwili mogą go złapać. Ciebie też by złapali, dlatego cię tu wysłał.
ㅡ Muszę go znaleźć. ㅡ Powiedziałem odpychając go i schodząc na dół, lecz po chwili poczułem uścisk na nadgarstku.
ㅡ Przestań. Nie wiesz, gdzie jest. Niby jak się dowiesz?
ㅡ Pójdę do Tae.
ㅡ On też nie wie. Specjalnie mu nic nie mówił. Jungkook.... masz teraz szansę normalnie żyć. Chcesz to zmarnować?
ㅡ A chcę być z nim! ㅡ Krzyknąłem upadając na kolana płacząc. ㅡ Mieliśmy się pobrać... To też było kłamstwem?! Kłamał, że mnie kocha?!
ㅡ Nie. Akurat w tej kwestii nie kłamał. Bardzo cię kochał. Każdy to widział, bo dzięki tobie zmienił się. Może nie do końca, ale w małym stopniu.
ㅡ To nie znaczy, że mnie zostawił. ㅡ Uciekłem wzrokiem.
ㅡ Gukie...
ㅡ Zostaw mnie w spokoju! ㅡ Krzyknąłem wstając z podłogi. Założyłem buty wybiegając z domu. Nie za bardzo wiedziałem, gdzie jestem dlatego pobiegłem do garażu mając nadzieję, że jest tam jakiś samochód. Nie myliłem się. Zadowolony wsiadłem szukając kluczyków, które zaraz znalazłem i odpaliłem silnik ruszając.
**************************
21.08.22
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłego dnia <3
CZYTASZ
Prawo Zemsty/ Jikook
FanfictionZAPRASZAM!! Jungkook- ojciec pięcioletniego Woo, samotny mężczyzna Jimin- przywódca największego gangu w Korei i poszukiwany w kilku krajach.