44.

246 19 7
                                    

Kilka dni później z samego rana przyszedł Jimin z szerokim uśmiechem brutalnie mnie budząc.

-Spadaj.- Mruknąłem odwracając się do niego plecami.

-Jak nie wstaniesz nie dostaniesz niespodzianki.- Odparł siadając na krańcu łóżka.

-Na razie co chce dostać to święty spokój, bo do cholery jasnej chcę spać!- Warknąłem zakrywając uszy poduszką.

-Fakt jest szósta rano, ale to naprawdę cudowny prezent.

-Mogłeś przyjść po południu, a nie rano. Wyjdź już proszę cię.- Jęknąłem bezradnie.

-Dlaczego?- Spytał, a po chwili poczułem jak dłoń starszego wślizguje się pod moją kołdrę i dotyka moich pośladków.

-O nie. Nie ma. Za karę nie dostaniesz.- Mruknąłem odsuwając jego rękę, lecz chwycił za mój nadgarstek i szybkim ruchem wszedł mi pod kołdrę zwisając nade mną.

-Coś mówiłeś?- Spytał zaczynając całować moją szyję.

-Owszem. Mówiłem. Masz celibat.- Rzekłem chcąc go odepchnąć, ale niespodziewanie otarł się o nasze krocza powodując, że jęknąłem.- Jimin!- Krzyknąłem niezadowolony.

-I tak już nie zaśniesz, a na celibat się nie zgadzam..

-To się lepiej zgódź, bo będzie gorzej dla ciebie kochanie.- Uśmiechnąłem się cwaniacko odpychając go. Wstałem z łóżka idąc do łazienki, jako iż na pewno już nie zasnę. Nie, gdy on był w pokoju. Zamknąłem drzwi zdejmując od razu swoją bluzkę i dresy chcąc wziąć prysznic.

-Jungkookie...- Usłyszałem przesłodzony głos starszego, który zapukał wchodząc do środka, gdy chciałem zdjąć bokserki.- Mogę się przyłączyć?

-Nie. Mówiłem coś ci już. Wyjdź Park.- Westchnąłem nie mając siły na jego zaczepki choć bardzo kusił.

-Oj chyba się nie wyspałeś.

-Kogo to wina?!- Uniosłem głos rzucając w niego ręcznikiem.

-Ale spokojnie.- Uśmiechnął się lekko łapiąc moją dłoń.- Chodź.- Dodał prowadząc nas z powrotem do łóżka.

-Myślisz, że zasnę?- Fuknąłem, lecz położyłem się tak jak kazał, a mężczyzna zaraz dołączył do mnie.

-Nie gadaj tyle tylko się przytul i zamknij oczy.- Poprosił przeczesując dłonią moje włosy. Westchnąłem wtulając się w chłopaka i przymykając powieki. Dzięki przyjemnemu dotykowi mężczyzny udało mi się jednak udać do krainy snów.

Gdy się przebudziłem zegarek na szafce obok wskazywał godzinę trzynastą, a czułem się jeszcze bardziej zmęczony niż poprzednio, a starszego nie było obok. Podniosłem się do pozycji siedzącej przecierając dłonią twarz. Następnie wstałem kierując się do łazienki, gdzie zabrałem szybki prysznic, a po ubraniu się opuściłem pomieszczenie oraz sypialnie przemierzając przez korytarz.

O dziwo było cicho. Aż za cicho, że ciarki przeszły po całym moim ciele. Nikt nie biegał, nikt nie rozmawiał, nie krzyczał, kompletnie nic. Jakby każdy wyparował. Zaszedłem do głównej sali, gdzie zazwyczaj ćwiczą ludzie Jimina, ale było pusto. Natychmiast pobiegłem do gabinetu starszego. Gdy byłem przed odpowiednimi drzwiami chciałem wejść do środka, lecz biuro było zamknięte. Zacząłem pukać, krzyczeć i walić w nie myśląc, że ktoś mi otworzy. Ale nic. Także pusto.

Powoli ogarniał nade mną strach. Co jeśli wszyscy się ewakuowali, a mnie zostawili? Po chwili wpadłem na pomysł. Poszedłem do dział kamer. Może tam się czegoś dowiem. Widząc puste pomieszczenie, usiadłem przed komputerem chcąc przejrzeć ostatnie zapisy kamer.

Prawo Zemsty/ JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz