Znienawidzony dźwięk mojego budzika roznosił się po pokoju. Wyciągnęłam rękę, spod kołdry, czując od razu zimno. Próbowałam na oślep trafić w telefon, by uciszyć tą denerwującą muzyczkę. Po paru sekundach macania szafki nocnej, nareszcie udało mi się wyłaczyć urządzenie.
Wiedziałam, że muszę wstać, by zdążyć się ogarnąć, ale za cholerę mi się nie chciało. Miałam dwa wybory albo wstać i ładnie się zaprezentować pierwszego dnia albo poleżeć chwilę i nie zwrócić na siebie uwagi.
Przerażona wizją spędzenia ostatniej klasy w samotności, podniosłam się do siadu. Blaski słońca wlatywały przez moje nie do końca zasłonięte okno. Musiałam parę razy mrugnąć, aby przyzwyczaić oczy do jasności.
Rozejrzałam się po pokoju i mogę stwierdzić, że przydałoby się w nim posprzątać. Jednak są rzeczy ważne i ważniejsze. Uniosłam ręce w górę w celu rozciągnięcia moich mięśni.
Nie wiem dokładnie ile tak przesiedziałam, ale z dobre pięć minut. W końcu przyszedł czas, żeby wstać. Delikatny dreszcz przeszedł po moim ciele, gdy moje nagie stopy dotknęły paneli. Wolnym krokiem ruszyłam w stronę okna. Jednym ruchem odsunęłam całą firanę.
Automatycznie zmrużyłam oczy, gdy promienie słońca odbiły się od mojej twarzy. Mimo tego, że był październik, pogoda dopisywała. Wyjrzałam przez okno i jak co dzień, pełno aut jeździło po ulicy. Ludzie pędzili do pracy, dzieci do szkół. Wszędzie był pośpiech. Mieszkanie w centrum miało zdecydowanie swoje minusy.
Poszłam do łazienki, by się ogarnąć. Przejrzałam się w lustrze. Zauważyłam moje wory pod oczami i zaczerwienione oczy. Zrobiłam poranną toaletę oraz codzienny makijaż. Dzisiaj postawiłam na wyprostowane włosy, bo nie przepadam za moim falowanymi.
Kiedy wychodziłam z łazienki, podeszłam do szafy i otwierając ją, wiedziałam, że będę mieć problem w wyborze. W tej szafie był trzy razy większy bałagan, niż w całym pomieszczeniu.
Kolejno przesuwałam wieszaki poszukując odpowiedniej kreacji. Nie mam ochoty na sukienkę ani jakiś obcisły top, więc postawiłam na czarną bluzę. Dobrałam do tego zwykłe dżinsy z przetarciem na udach.
Nie byłam jakoś zachwycona z mojego stroju, ale jak na godzinę siódmą rano, wyglądałam bardzo dobrze.
Włożyłam zeszyty i książki potrzebne na zajęcia do czarnej torebki. Gdy byłam już gotowa, oddałam ostatnie spojrzenie do lustra i zeszłam na dół.
Wchodząc do kuchni zobaczyłam moją siostrę przy wysepce popijającą herbatę. Emily dbała o swój wygląd jak nikt inny. Zawsze miała idealne fale na włosach, rzęsy i stroje pasujące do jej figury. Nie wspominałem nawet o makijażach, w których jest specjalistką. Z tego powodu też studiuje kosmetologie. Jednak, by mieć jakieś środki do życia dziewczyna pracuje u znajomego w barze. Niby nasi rodzice wysyłają nam pieniądze na czynsz i jedzenie, ale mamy też swoje wydatki. Sama z chęcią bym jej pomogła, gdyby nie mój dar do niszczenia wszystkich rzeczy, których się podejmę.
Na sobie miała niebieską sukienkę, z rękawami do ramion. Kolor sukienki idealnie oddawał kolor jej błękitnych tęczówek.
Dopiero kiedy zeszłam ze schodów, zwróciłam jej uwagę. Na jej twarzy od razu zagościł uśmiech, który nosiła prawie zawsze. Serio. Emily jest największą optymistką jaką poznałam w moim życiu.
Często zazdroszczę jej charakteru. Nie znam drugiej osoby z tak dobrym sercem. Gdy tylko może to pomaga innym. Nie zliczę ile razy zorganizowała zbiórkę na rzecz zwierząt. Jednak jest też bardzo naiwna i ufna co w dzisiejszych czasach może zmieść z planszy.
- Mogę dzisiaj nie iść jeszcze do szkoły - zrobiłam słodką minę, a w odpowiedzi dostałam grymas dziewczyny - Ładnie proszę.
- Mia - zaczęła poważnie - Po pierwsze już ominął cię ponad miesiąc szkoły, a po drugie dzwoniłam już do dyrektorki, więc nie ma odwrotu - na jej słowa głośno sapnęła, dając jasno znać, że nie jestem zadowolona.
CZYTASZ
My first bottom #1 [18+] [ZAKOŃCZONE]
Novela JuvenilMia Martin to nastolatka, która w swoim życiu przeszła więcej niż powinna. Przez złe podjęte decyzje jest zagubiona i traci kontrole. Postanawia zacząć od nowa. Przeprowadza się do swojej starszej siostry - Emily - do Kalifornii, z nadzieją, że znaj...