27. Spokój

3.5K 139 48
                                    

Gdy się obudziłam wszystko mnie bolało. Moje mięśnie na nogach tak cholernie piekły, że gdy przewracałam się na bok łóżka, cicho jęknęłam z bólu.

Zdecydowanie powinnam zadbać o moje zdrowie. Ostatnio strasznie się rozleniwiłam, a na wf nie ćwiczyłam już dobre tygodnie. Pójdę kiedyś na siłownie. Serio.

Uchyliłam powoli powieki. Na dworze było już jasno. Gdy spojrzałam na okno i zobaczyłam padający śnieg delikatnie się uśmiechnęłam. Uwielbiałam zimę.

Przełknęłam ślinę i poczułam nieprzyjemne pieczenie podniebienia. Oblizałam suche usta i dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że to zadziało się naprawdę.

Wczorajsza noc z Justinem nie była snem.

Na same wspomnienie tego poczułam przeszywającą mnie gorąc. Kiedy przypomniał mi się dotyk jego rąk na moim ciele, jego ust na moich, moje policzki się zaczerwieniły.

Delikatnie spojrzałam przez ramię, by spojrzeć na śpiącego bruneta. Ciepło, które jeszcze przed chwilą czułam zmieniło się w chłód i pustkę, ponieważ już go nie było.

Musiał wyjść, gdy jeszcze spałam.

Wstałam niezadowolona z łóżka i udałam się do toalety. Po drodze pozbierałam pozostałości mojej bielizny, którą Foley porozrzucał po całym pokoju.

Głowa mnie trochę bolała, ale zignorowałam to. Zapewne była to jakaś migrena.

Wzięłam szybki prysznic odświeżając się. Ubrałam się w szare dresy i czarną bluzę z kapturem.

Byłam tym typem osoby, która kocha chodzić w dżinsach. Czuję się bardziej komfortowo w takim sztywny materiale, ale mimo wszystko czasem dobrze jest ubrać wygodne dresy.

Była już 10, więc trochę mi się pospało.

Zeszłam na dół doceniając błogą ciszę. Nie wiem czy istniało coś lepszego od bycia sememu w domu. Gdy mieszkałam w Meksyku nie mogłam się doczekać momentu, aż moich rodziców nie będzie. Aż zakończą się ciągłe kłótnie i wrzaski. Aż moja mama nie będzie czepiała się mnie z byle powodu i aż w końcu poczuję chwilę spokoju.

Gdy przeprowadziłam się do Daly City było inaczej. Towarzystwo mojej siostry ani trochę mi nie przeszkadzało, a przynajmniej nie tak bardzo jak towarzystwo moich rodzicieli. Przy nich Emily była moim aniołem i zbawieniem. W dodatku miałam wrażenie, że Martin mnie rozumie i daje mi tą prywatność i spokój, których wcześniej tak bardzo mi brakowało.

Już miałam rzucić się na kanapę, bo właśnie takie plany miałam na święta, jednak w mój brzuch zawołał domagając się posiłku.

Skręciłam, więc w lewo wchodząc do kuchni.

Otworzyłam lodówkę i na mojej twarzy od razu pojawił się grymas. Puste półki, które ujrzałam, jak na złość, sprawiły, że poczułam jeszcze większy głód.

Mleko i pół awokado, które należało do Emily.

Mmm. Pychotka.

Całe szczęście przypomniałam sobie o moich ulubionych, cynamonowych płatkach w górnej szufladzie. Uśmiechnęłam się delikatnie, gdy oprócz płatków znalazłam tam też liczne opakowania brzoskwiniowej herbaty.

Nadal ciężko było mi uwierzyć, że Justin zrobił coś takiego dla m n i e.

Starałam się zignorować ciepło w swojej klatce piersiowej i sięgnęłam w końcu po odpowiedni produkt.

Za nim jednak nalałam mleka do miski, postanowiłam, że tak na wszelki wypadek je powącham. Nie wiem ile mogło siedzieć w tej lodówce.

I kurwa bardzo dobrze, że to zrobiłam.

My first bottom #1 [18+] [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz