Rozdział dwudziesty pierwszy - Czego ty chcesz?

55 4 0
                                    

Na tyłach ogrodu Piotra znajdowała się dość dużych rozmiarów szopa. Widziałam tam często Piotra; wiedziałam, że w taki czy inny sposób pracuje tam w drewnie, jednak nigdy nie odważyłam się wejść do środka, nie wiedziałam co on tam dokładnie robi.
Teraz poczułam, że najwyższy czas tam zajrzeć.

Następnego dnia wypisano nas ze szpitala. W drodze powrotnej rozmowa się jakoś nie kleiła, a gdy weszliśmy do domu Piotr od razu udał się do sypialni. Widziałam, że był zmęczony i wciąż nie czuł się najlepiej; zawroty i bóle głowy miały się jeszcze utrzymać przez kilka dni.
Czułam jednak, że za jego zachowaniem kryje się coś jeszcze. Jakby z jakiegoś powodu dystansował się od mnie...

Czyżby minione wydarzenia uświadomiły mu, że znajomość ze mną może się tylko źle skończyć?

I właśnie teraz stałam pośrodku szopy Piotra, jakby tutaj szukając odpowiedzi. Jak można było się spodziewać, nie znalazłam jej. Odkryłam za to stronę Piotra, której nie znałam; doktorek był całkiem niezłym stolarzem.
Zauważyłam tu niedokończone krzesła z misternymi żłobieniami; takie same widziałam u Sary w kuchni. Była też piękna drewniana ława; prawie identyczne miał pan Wojtek w swoim schronisku....
Czasami zastanawiałam się, co Piotr robi w Leśnianach, gdy nie jeździ do pacjentów. I choć zauważyłam, że do pacjentów jeździ coraz częściej, a pozostałą część swojego czasu ostatnio poświęcał mi, to teraz wiedziałam, co jeszcze robi w wolnych chwilach.
Zrobiło mi się ciepło na sercu na widok tych drewnianych mebli. Mimo swojej przeszłości Piotr zdawał mi się dobrym, szczerym, pięknym człowiekiem i w tej właśnie chwili zapragnęłam bardziej niż kiedykolwiek być częścią tego wszechświata, który tu sobie stworzył.
Moje pragnienia to jednak jedno, a jego chęć by mnie do swojego świata wpuścić na stałe to drugie. Każdy wszechświat ma wszak swoją równowagę i coś co tę równowagę może zachwiać... A co jeśli to ja byłam tym negatywnym czynnikiem?

Ewka, za dużo myślisz! Upomniała mnie moja podświadomość. Tym razem musiałam się z nią zgodzić.
Rzuciłam ostatni raz okiem na drewno w przeróżnej postaci zajmujące całą powierzchnię szopy. Wycofałam się z pomieszczenia, nagle czując, że wkroczyłam w królestwo Piotra, w sferę jego życia, którą jak dotąd nie chciał się ze mną podzielić.
Przez chwilę rozważałam powrót do własnego domku.

Nie wygłupiaj się! Skarciłam się jednak w duchu. To, że Piotr trzymał dystans nie znaczy, że ja miałam zachowywać się tak samo.
W końcu chciałam być częścią świata Piotra, a skoro on spał teraz w swojej sypialni, to tam powinnam była się znajdować.

Okna były zasłonięte, więc nie widziałam wiele. Słyszałam jednak jego regularny oddech. Cicho ściągnęłam buty i weszłam pod kołdrę. Od razu wyczułam jego rozluźnione snem plecy i wtuliłam się w nie instynktownie.

Walić dystans!

***

Obserwowałem przez okno jak Ewa i Michał idą razem na pomost. Ponownie starałem się zignorować lekkie ukłucie zazdrości, które zazwyczaj czułem na widok tych dwojga razem. Zazdrościłem im tej bliskości... Miałem wrażenie, że rozumieją się bez słów, że zwyczajnie nadają na tych samych falach.
To, co łączyło mnie z Ewą zmierzało w dobrym kierunku, ale nie była to jeszcze taka zażyłość, taka bliskość. Ta potrzebowała czasu, a tego czasu nam zabrakło. Bo skoro Robert nie był już zagrożeniem, skoro przyjechał Michał, czy nie nasuwał się oczywisty wniosek, że Ewa wraca do Warszawy?
Nieustannie przywoływałem wspomnienie wczorajszego dnia, gdy budząc się z nieustającym bólem głowy, poczułem jej ręce oplatające mnie w pasie i jej regularny oddech na moich plecach. Gdy tak spała wtulona we mnie, czułem się szczęśliwy, czułem, że jestem we właściwym miejscu z właściwą osobą.
Pragnąłem wierzyć, że tak już będzie zawsze. Nie miałem jednak odwagi skonfrontować z Ewą moich pragnień. Lęk przed tym, co mogę od niej usłyszeć, był silniejszy ode mnie.
Dlatego teraz tylko stałem i gapiłem się na nią przez okno. Stałem i czekałem, co będzie.

Sekrety DrzewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz