Rozdział dwudziesty czwarty - Kocham cię, idioto!

63 5 0
                                    

- Chyba na serio zacznę pobierać od was opłaty! - Sara zawołała ze śmiechem, gdy wsiadłam do jej auta pod dworcem w Krakowie. - Tydzień temu przyjechałam po Piotra, a teraz po ciebie.
Do Krakowa dotarłam pociągiem. Następnie planowałam złapać stopa do Leśnian lub zaczepić się z jakimś lokalnym przewoźnikiem. Jednak jak tylko Sara dowiedziała się, że wracam, uparła się, że po mnie przyjedzie.
Tak naprawdę było mi to na rękę; wizja powrotu jakimś obcym autem nie uśmiechała mi się ani trochę.

W Warszawie zostałam jeszcze tydzień, by pozamykać wszystkie sprawy; sprzedałam mieszkanie, złożyłam rezygnację w pracy, a co najważniejsze, odkupiłam domek od Bogny. Dopiero wczoraj spotkałyśmy się u notariusza; Bogna mimo że odmieniłam jej brata, jak zawzięcie twierdziła, wahała się przed sprzedażą. W końcu domek zbudował jeszcze jej tata. Ostatecznie jednak przeliczyła sobie ile razy była w Leśnianach w ostatnich kilku latach i podpisałyśmy umowę kupna - sprzedaży.
Miałam plany co do tego domu; zaczęły rodzić się w mojej głowie podczas długich bezczynnych godzin, które spędziłam na ukochanym pomoście zaraz po tym nieszczęsnym dniu w górach.
Wiedziałam jednak, że zanim cokolwiek wprowadzę w życie, muszę spotkać się z Piotrem. Jechałam do Leśnian z twardym postanowieniem, by przede wszystkim z nim porozmawiać. Rozmowę tę powinniśmy byli przeprowadzić dawno temu... ale cóż, lepiej późno niż wcale.
Niezależnie od wyniku tej rozmowy, wracałam tam również z postanowieniem odzyskania Piotra. Nie wiem czy to wyjazd do Warszawy, czy fakt, że Piotr odszedł, ale zyskałam pewność, że niczego bardziej nie pragnę niż być z tym gburowatym, upartym, bezinteresownym, ciepłym mężczyzną. Miałam tylko nadzieję, że w głębi i on czuje to samo, i że nie wyjdę na ostatnią naiwniaczkę.
- Czy ty w ogóle słyszysz, co ja do ciebie mówię?! - Sara wyrwała mnie z zamyślenia.
- Nie - przyznałam się od razu z niewinnym uśmiechem.
- Pytałam, co się dzieje z tobą i Piotrem? Gdy go wiozłam tydzień temu był strasznie markotny i za wiele od niego nie wyciągnęłam...
Westchnęłam...
- A możemy się umówić, że zapytasz mnie o to znowu jutro?
Sara zerknęła na mnie, na moment odrywając wzrok od drogi. Jej uniesiona brew nie uszła mojej uwadze.
- Po prostu na razie nie znam odpowiedzi na twoje pytanie, ok?
- Ok...
Jechałyśmy przez jakiś czas w milczeniu.
- Jak się miewa moja mała imienniczka? - zapytałam, pragnąc skierować myśli swoje i Sary na inne tory.
- No, już nie taka mała! Je jak najęta i kilogramy przybywają! - zawołała na pozór oburzona, ale widziałam, że jest dumna z córeczki. - Do tego owinęła sobie dziadka wokół małego palca.
Historie, które Sara zaczęła opowiadać o Ewci, skutecznie poprawiły mi humor i odciągnęły naszą uwagę od Piotra.
Przynajmniej tymczasowo, bo gdy Sara zatrzymała auto przy zjeździe na polną drogę, prowadzącą do posesji Piotra i teraz również mojej, moje myśli od razu pobiegły ku niemu.
- Jesteś pewna, że nie chcesz, żebym cię podwiozła pod dom? - Sara zaproponowała po raz kolejny.
- Nie, dziękuję. Muszę... się przejść po tak długiej podróży.
Widziałam, że nie do końca mi wierzy, ale ja po prostu musiałam się przygotować na czekające mnie spotkanie.
- Napisz mi potem ile ci oddać za benzynę - rzuciłam jeszcze, by uciąć temat podwózki.
- No co ty! - Sara zawołała oburzona. - To dla mnie świetna rozrywka i możliwość wyrwania się z domu, więc tak naprawdę, to ja powinnam płacić tobie.
- Dobra, już dobra. - Zaśmiałam się i posłałam jej buziaka. - Dzięki, kochana. Do jutra.
- Do jutra!

Zarzuciłam plecak na plecy i wstąpiłam na nową drogę życia, dosłownie. Miałam nadzieję, że na końcu tej drogi nie czeka mnie rozczarowanie.
W myślach na okrągło powtarzałam sobie to, co chcę powiedzieć Piotrowi. Wiedziałam, że Sara nie pisnęła mu nawet słówkiem o moim przyjeździe.
Początkowo, gdy prosiłam ją o milczenie, zdawało mi się to dobrym pomysłem; bałam się, że gdyby dowiedział się, że wracam, Piotr chciałby mnie od tego pomysłu odwieźć.
Teraz jednak, idąc wśród łąk, zaczęłam mieć wątpliwości.

Sekrety DrzewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz