wstęp

438 25 6
                                    

Wtorek kolejny nudny dzień. Każdy mija  tak samo. Rano badania potem śniadanie i znowu badania. Mama oddała mnie ,gdy miałam sześć lat. Urodziłam się jako niezwykle dziecko,jednak ona uważała, że jestem opętana. W dniu swoich szóstych urodzin miałam swoją pierwszą wizję. Zobaczyłam ojca,który będzie chciał ją zabić. Powiedziałam jej o tym, a ona najpierw uznała to za moje wymysły,a później stwierdziła że jestem opętana. Została zabita przez ojca,jednak zdążyła mnie tu oddać. Tu to znaczy do domu dziecka,ale większość czasu spędzam w szpitalu psychiatrycznym. To już  dziesiąty rok. Jutro moje szesnaste urodziny i opuszczę dom dziecka.  Przeprowadzili na mnie całą serię najróżniejszych badań i terapii łącznie z elektrowstrząsami,ale nadal nie wiedzą od czego to jest. Nie rozumieją, że to dar z którym się urodziłam.  Dyrektor znalazł jakąś moją rodzinę, okazuje się, że mam kuzynkę w La Push Emily Young. Nie za bardzo ją pamiętam jest trochę ode mnie starsza, właśnie skończyła dwadzieścia lat. Jeśli się zgodzi zamieszkam z nią i jej narzeczonym. Czekam na wiadomość z La Push. Wychowawca mojej grupy powiedział, że Emily odbierze mnie jutro po południu. Do tego czasu mam się spakować i czekać na nią. W domu dziecka nie mam przyjaciół,każdy uważa mnie za dziwoląga. Niestety nie umiem ukrywać swojego daru, bo za każdym razem, gdy nadchodzi wizja moje dłonie zaciskają się w pięści i cała robię się sztywna. Wizję dotyczą tylko kilku dni lub minut w przyszłość. Czasem przychodzą same,a czasem gdy czegoś dotknę. To piękne,ale i niebezpieczne wiedzieć co się stanie. Rzadko mam wizję dotyczącą swojej osoby. Jednak tym razem tak się stało. Gdy poszłam do dyrektora domu dziecka zapytać czemu zamykają był w szoku. Jednak po chwili odpowiedział,że dom dziecka zmieni się w jakieś centrum handlowe i wszyscy wychowankowie muszą go opuścić. Z młodszymi dzieci było lżej każdy z nich poszedł do dobrej rodziny zastępczej, problem był z starszymi. Mogliśmy opuścić bidul dopiero po ukończeniu osiemnastu lat. Dla tych którzy nie mieli rodziny zrobiono tymczasowe domy. Takie jakby hotele dopóki nie będą pełnoletni. Ja mam to szczęście, że Emily zabierze mnie do siebie i to już jutro. To najlepszy prezent urodzinowy mieć dom i rodzinę.  Spakowałam wszystkie swoję rzeczy i pożegnałam się z współlokatorką. Nie miałam dużo do pakowania. Ostatnią noc spędziłam w towarzystwie Sary. Sara za tydzień kończy osiemnaście lat,a na ten czas przenosi się do hotelu. Sara jest szczupła ma czarne włosy,zielone oczy i jest wysportowana. Ja zaś mam blond włosy sto sześćdziesiąt pięć centymetrów wzrostu niebieskie oczy nie jestem przesadnie szczupła,ani też gruba. Po prostu taka akurat. Lubię biegać,śpiewam trochę. Noc minęło za szybko. Rano po śniadaniu przyszły faksem wszystkie moje wyniki badań i cała dokumentacja medyczna. Czekałam w holu na kuzynkę. Przyjechała chwilę po dziewiątej. Odrazu,gdy przeszła przez próg wiedziałam , że to ona jej indiańska uroda nie pozwalała patrzeć na nic innego. Brązowe oczy,długi warkocz tylko ta blizna.

- Aurora. Aleś ty urosła!

- cześć Emily. 

- gotowa na wyjazd ?- zapytała

- jasne. Mam już dość tego miejsca.

- no to ruszamy.

Zabrała walizkę i opuściliśmy dom dziecka. Obok auta stał jakiś mężczyzna.

- Aurora poznaj proszę to jest Sam mój narzeczony. - przedstawiła mi mężczyznę

- miło cię poznać Sam. Jestem Aurora.

- cześć młoda. Cieszę się, że będziesz z nami mieszkać.

- ja też się cieszę. - odpowiedziałam.
Sam zabrał moją walizkę,włożył do bagażnika i ruszyliśmy w podróż.

(Nie) Zwykła Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz