Stan mojego zdrowia bardzo zaniepokoił moją kuzynkę. Uparcie walczyła by zbadał mnie lekarz. Nie stwierdzono żadnych groźnych objawów,byłam po prostu osłabiona i trochę odwodniona. Na zmianę Emily i Jacob opiekowali się mną i pilnowali bym jadła i piła,a także brała witaminy. Po tygodniu poczułam się o wiele lepiej. Miałam tylko unikać długiego siedzenia na słońcu,więc na spacery wychodziłam wieczorami.
Tak było i dziś. Słońce dawno zniknęło za horyzontem. Jak zawsze boso wymknęłam się z domu. Powoli udałam się na plażę nie daleko rezerwatu. Nie byłam sama co przestało mnie dziwić,bo na każdym kroku towarzyszył mi przyjaciel. Właśnie nim stał się dla mnie Jacob.- znowu się wymykasz? - zaśmiał się
- tylko nikomu nie mów.
- lepiej się czujesz? - dopytywał z troską
- o wiele lepiej. Dziękuję, że się mną opiekowałeś.
- spoko przecież jesteśmy przyjaciółmi.
- noo. Teraz przyznaj się. Co tu robisz?
- nie mogę spać. - przyznał
- coś cię gryzie? Mi możesz powiedzieć
- źle się czuje z tym jak traktuję cię Leah. Rozmawialiśmy z nią,jednak wszystko na nic.
- po prostu się nie polubimy. Trudno. - przyznałam trochę smutna.
- a właśnie Emily mówiła, że nie dawno miałaś urodziny. Proszę to dla ciebie sam zrobiłem. - podał mi bransoletkę z wizerunkiem wilka zrobionego z drewna.
- dziękuję. Jest piękna. - przytuliłam go.
- jutro będą części do motoru pomożesz mi? - zmienił szybko temat
- jasne. Chociaż nie bardzo wiem jak bym mogła pomóc.
- wystarczy, że będziesz obok. - powiedział trochę tajemniczo.
Położyłam się na piasku wpatrując się w gwiazdy,które błyszczały na bezchmurnym niebie. Obok położył się on.
- o czym myślisz? - zapytał po dłużej chwili w ciszy
- o tym ile dobrego spotkało mnie odkąd opuściłam dom dziecka.
- to znaczy - dopytywał
- mam dom, wspaniałą rodzinę i przyjaciela na którego zawsze mogę liczyć. Żałuję tylko, że to wszystko przyszło tak późno.
- lepiej późno niż wcale. - przyznał.
Delikatny ciepły wiatr muskal moją skórę unosząc lekko moją koszulkę tym samym odsłaniając bliznę na brzuchu. Wstydziłam się jej. Nienawidzę jej,bo przypomina mi o cierpieniu i wszystkich badaniach jakie robili mi w szpitalu psychiatrycznym.- co to? - zapytał
- nic takiego. A właściwie gdzie tam patrzysz? - zapytałam z delikatnym uśmiechem
- oj tam. To tylko kawałek brzucha. - uniósł brew
- nie chcę o tym mówić.
- okej. Poczekam, aż będziesz gotowa.
- dziękuję Jake. Pora wracać zanim się obudzą. - stwierdziłam widząc jak słońce zaczyna się unosić.
Chłopak pomógł mi wstać i wróciliśmy do domu. Zamknięta w pokoju postanowiłam coś poczytać,gdy tylko podeszłam do biurka naszła mnie kolejna wizja. Wybiegłam z pokoju zbiegając po schodach- gdzie jest Jacob? - zapytałam stojącego przy drzwiach Paul'a
- właśnie wyjechał motorem
- musimy go zatrzymać i to szybko
- Aurora co się dzieje?
- musimy zatrzymać Jake'a będzie miał wypadek - powiedziałam cała się trzęsąc
- Paul biegnij. - Emily kazała mu biec
Po chwili Paul wrócił.
- nie znalazłem go. Na ulicy leżał tylko motor.
- to wszystko moja wina. Powonn przyjść szybciej. - powiedziałam ze łzami w oczach. Uciekłam i zakluczyłam się w pokoju.
Minęła godzina.- Aurora proszę otwórz drzwi.
- odejdź Leah chcę być sama.
- no dobra,ale musisz wiedzieć, że on wrócił. - oznajmiła Leah
Wybiegłam z pomieszczenia.- Jake nic ci nie jest- rzuciłam mu się na szyję
- hej udusisz mnie. Co miało mi się stać? - zapytał zdziwiony
- miałam wizję,że masz wypadek.
- nic mi nie jest.
- kiedy Paul wrócił i powiedział, że znalazł tylko motor, a ciebie nie było czułam się winna
- zamknęła się w pokoju i ryczała- dodała Leah
- och głuptasie. Nie martw się tak. - Jacob objął mnie ramieniem
- nie chcę nic mówić,ale wyglądacie raczej jak para zakochanych niż para przyjaciół - dodała Leah
Te słowa sprawiły w nas zakłopotanie. Jake odsunął się ode mnie ocierając ostatnią łzę,która powoli spływała po policzku.
- jesteśmy przyjaciółmi i koniec tematu! - krzyknął opuszczając dom.
Miały kolejne dni. Jacob zaczął mnie unikać. Coraz więcej czasu spędzałam sama,czekając tylko na zachód słońca. Wizyty na plaży stały się obowiązkowym punktem każdego dnia. Dzisiejszego wieczoru nie miałam chęci iść. Pukanie do drzwi przerwało ciszę.- Aurora? Śpisz? To ja Leah
- wejdź. Nie śpię.
- hej. Możemy pogadać?
- mogę jakoś pomóc?
- chciałam cię przeprosić. Nie byłam dla ciebie zbyt miła. Bałam się odrzucenia,a ty udowodniła,że nie masz złych zamiarów
- nie chcę ci nikogo odbierać. To twoja rodzina. Chciałabym być jej częścią także dla ciebie.
- teraz to rozumiem. - dziewczyna zrobiła się smutna
- idziesz ze mną na plażę? - zaproponowałam
- jasne.
Wyskoczyła przez okno,a ja za nią. Nie było wysoko. Na plaży położyliśmy się na piasku. Leah chciała coś o mnie wiedzieć opowiedziałam jej trochę o sobie. Wtedy ona zapytała- nie obraź się,ale nie jesteś jedyną przyjaciółką Jacob'a. Jest jeszcze Bella Swan
- nie wiedziałam.
- nie dziwię się, że ci nie powiedział. Nie utrzymuje z nią kontaktu. Pewnie uznał , że to nie ważne.
- pewnie tak. Ale dobrze wiedzieć.
Rozmowa się urwała,gdy krzyki Emily rozniosły się echem. Widok ich twarzy,gdy weszłam do środka z Leah bezcenny. Muszę przyznać ulżyło mi w końcu Leah się do mnie przekonała.
CZYTASZ
(Nie) Zwykła
FantasyAurora od szóstego roku życia mieszka w domu dziecka. W dniu szesnastych urodzin przeprowadza się do La Push,by zamieszkać ze swoją kuzynką Emily Young. Jej dar sprawił, że całe życie czuła się odrzucona. Czy znajdzie przyjaciół w La Push? A może po...