rozdział 2

281 17 2
                                    

Obudziłam się rano w swoim pokoju. Doznałam nie małego szoku,gdy zobaczyłam,że w pokoju nie jestem sama. Z głową na biurku siedząc na obrotowym krześle spał Jacob. Odkryłam się kocem, chwilę popatrzyłam jak śpi,aby następnie rzucić w niego poduszką. Otworzył oczy i przeciągnął się.

- cześć

- o wstałaś już.

- mogę wiedzieć co robisz w moim pokoju?

- zasnęłaś na moim ramieniu Emily kazała zanieś cię do pokoju.

- ale pewnie nie prosiła byś tu został?

- no w sumie to nie,ale spałaś tak słodko. Patrzyłem jak śpisz no i nawet nie wiem kiedy moje oczy też się zamknęły.

- no dobra,ale teraz znikaj zanim zjawi się Sam bo oboje będziemy mieć kłopoty.

- Aurora tu Sam. Obudź Jacob'a i chodźcie na śniadanie.

- za chwilę przyjedziemy - odpowiedziałam - no to już wiedzą

- więc czym się martwisz? - zapytał Jacob

- co sobie pomyślą?

- nie martw się Emily już im wytłumaczy wszystko. Idę pod prysznic na dole. Spotkamy się przy stole.

- okej to do zobaczenia za chwilę.

Wzięłam swój ulubiony różowy ręcznik,bieliznę na przebranie i poszłam pod prysznic. Po piętnastu minutach schodziłam po schodach do kuchni. Ubrana w czerwoną sukienkę na grubych ramiączkach

- cześć Aurora. - jak zawsze powiedzieli chórem.

- cześć chłopaki.

- wyglądasz ... - powiedział Seth

- przepięknie- dokończył Jacob

- usiądź obok mnie - dodał Seth

- okej. - odpowiedziałam,a młody odsunął krzesło.
Usiadłam. Chłopacy byli chyba bardzo głodni,bo wszystko znikało szybko.

- ej zostawcie coś dla pań - stwierdził Sam

- przepraszam,ale nie jestem głodna pójdę do siebie. - wstałam od stołu i udałam się na górę.

- Aurora! Wszystko dobrze? - zapytała Emily

- tak. Nie martw się.

- za chwilę jedziemy do Forks jedziesz z nami?

- jasne. Tylko się przebiorę.
Zatrzymałam się w połowie schodów zrobiłam się sztywna,a dłonie zacisnęły się w pięści.

- Aurora? Co ci jest? - głos Emily słyszałam jak przez ścianę,wtedy stało się coś czego nigdy bym się nie spodziewała Jacob podszedł do mnie i przytulił. Jego ciepli sprawiło, że moje ciało wróciło do normy

- musimy zabrać ze sobą jakiegoś chłopaka,bo złapiemy gumę.- powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Odwróciłam się w stronę Jacob'a - dziękuję .- szepnęłam mu do ucha. Wróciłam do siebie. Przebrałam się w krótkie spodenki i różową bluzkę na ramiączkach z sercem a na nogi założyłam trampki.

- Jacob i ja pojedziemy z dziewczynami, Paul i Seth zostają w domu, a wy wiecie co robić. - Sam wydał rozkaz do chłopaków. - moje Panie ruszajmy.

Udaliśmy się do auta. Emily siedziała z przodu, Sam za kierownicą,a ja i Jacob z tyłu. Wyjeżdżaliśmy właśnie z leśnej ścieżki,gdy opona z przodu strzeliła.

- a nie mówiłam - stwierdziłam delikatnie się uśmiechają.

- Jake chodź pomożesz.

Opuściliśmy auto. Panowie zmieniali koło. Ja z Emily stałam z boku.

- Emily - powiedziałam ledwo słyszalnym głosem

- tak Aurora?

- dlaczego Leah mnie nie lubi?

- bo cię nie zna. Cały czas były tylko trzy kobiety w rodzinie,jak przyjechałaś stałaś się sensacją a ona poczuła się trochę zapomniana.

- boi się, że odbiorę jej przyjaciół?

- nie wiem,ale nie martw się jak cię pozna na pewno cię polubi tak jak chłopaki. - kuzynka ucałowała moje czoło. Jacob to zauważył i się uśmiechnął.

- no dobra możemy jechać dalej. - rzekł Sam otwierając drzwi Emily. Wsiedliśmy i odjechaliśmy. Samochód zatrzymał się obok dużego supermarketu.

- czy mogę zabrać Aurorę ze sobą? - zapytał Jacob

- jasne,ale dokąd? - dopytywała Emily

- muszę zamówić części do motoru przyjedziemy się. Spotykamy się przy aucie za godzinę?

- no dobrze. Za godzinę tutaj. Nie spóźni się bo będziecie szli pieszo. - zażartował Sam.

Jacob złapał mnie za rękę

- to chodźmy.

Minęliśmy kilka ulic chłopak cały czas trzymał moją dłoń. Chciałam się wyrwać,ale nie miałam siły.

- Jake, łamiesz mi rękę.

- oj przepraszam zapomniałem,że nadal cię trzymam. Wybacz.

- w porządku chyba cała.

- to tutaj. - pokazał na sklep

- idź ja zostanę.
Usiadłam na ławce przed sklepem. Nie było go kilka minut.

- możemy wracać. Ej wszystko dobrze jesteś jakaś blada?

- gorąco mi i słabo.

- bo nie zjadłaś śniadania. Zaraz wrócę. - powiedział i poszedł do sklepu obok. Wrócił z wodą i kanapką. - zjedź

- nie jestem głodna. Dzięki za wodę.

- spoko. Zadzwonię po nich niech podjadą.
Wyjął z kieszeni telefon.

- Sam możecie podjechać Aurora zasłabła. Okej. - rozłączył się. - zaraz będą.
Zjawili się po kilku chwilach.

- Aurora wszystko dobrze?

- Emily. Dobrze tylko słabo mi.

- mogłaś zjeść. Jacob zabierz ją do auta.

- co się z tobą dzieje?

- nie wiem. - szepnęłam.
W aucie działała już klimatyzacja,więc było chłodnej. Oparłam głowę o ramię Jacob'a. Jechaliśmy szybko. W domu Jake zaniósł mnie prosto do łóżka czuwając bym odpoczęła.

(Nie) Zwykła Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz