rozdział 9

183 12 0
                                    

Stan zdrowia Aurory ciągle się wahał. Nachodziły ją ciągle nowe wizję,w których zawsze była Bella. Miałem, już dość. Każdy normalny facet dawno by odpuścić jednak nie ja. Zaciskałem szczękę i dalej robiłem swoje. Kocham Aurorę,jednak czuję się już zmęczony. Każdy dzień był prawie identyczny. Wstawałem wcześnie rano, pilnowałem by brała leki i jadła śniadanie,później szedłem do szkoły po lekcjach znowu dawałem jej leki. Jak miala gorszy dzień mocno przytulałem i powtarzałem jak bardzo jest dla mnie ważna. Nie zauważyłem nawet, kiedy zaczął się marzec. Ten przeklęty marzec. Miesiąc w którym Bella Swan miała rozpocząć swoją szkołę w Forks. Wiedziałem, że przyjechała bo Charlie do mnie dzwonił,a tata sprzedał mu swoje stare auto właśnie dla niej. Miałem nawet tam jechać, jednak stan zdrowia Aurory mi nie pozwalał.
Dziś zaczyna się weekend. Marzyłem by choć trochę różnił się od tamtego i chyba ktoś wysłuchał moich próśb. Aurora wstała dziś w dobrym nastroju, zanim się obudziłem zjadła już śniadanie i wzięła leki (przynajmniej tak twierdzi) wyglądała dziś jak anioł. Uśmiechnięta w białej wełnianej sukience ciepłej na tyle by nie marznąć przywitała mnie pocałunkiem.

- cześć kochanie! Jakie mamy plany na dziś? - zapytała tym anielskim głosem

- a czego moja królewna pragnie? - zapytałem trochę podejrzliwie

- może spacer na tym pięknym białym śniegu?

- dla ciebie wszystko! - stwierdziłem szczęśliwy.

Zjadłem śniadanie. Dziewczyny wstawiły naczynia do zmywarki,a ja poszedłem szybko się ubrać w jakieś odpowiednie ciuchy. Po chwili byłem gotowy. Złapałem ukochaną za rękę i poszliśmy w miejsce które dawno chciałem jej pokazać - na łąkę.

- Jake. - zaczęła trochę smutno - wiem, że ostatnio bardzo cierpisz przez moje humory. Chciałabym,żebyś wiedział, że jestem ci wdzięczna za wszystko co dla mnie robisz.

- jestem twoim narzeczonym. Zawsze będę o ciebie dbał. - powiedziałem by ją uspokoić

- wracam do szkoły. - rzuciła między oddechami

- to świetny pomysł. - cieszyłem się,jednak w głębi duszy byłem przerażony

- nie chcę zawalić roku. No i chce być przy tobie,gdy ona przyjedzie.

- Bella już przyjechała - powiedziałem bez namysłu czego po chwili pożałowałem

- przyjechała? I nie widziałam tego? - pytała samą siebie

- tak od dwóch dni jest w Forks.

- trudno - stwierdziła ze łzami w oczach. Później już tylko milczała.

Serce mi pęka,gdy widzę ją jak cierpi ale muszę być silny dla nas. Chciałem ją jakoś rozweselić,ale nie mialem pomysłu więc zwyczajnie w świecie rzuciłem w nią śnieżką. Na chwilę się uśmiechnęła. Gdy zacisnęła pięści wiedziałem co się święci.

- co widzisz?

- wampir. Przyjdzie po Belle. Będzie ich trzech kobieta i dwóch mężczyzn. Jeden z nich zginie.

- musimy powiedzieć Sam'owi trzeba chronić teren.

- nie teraz. To się stanie za kilka miesięcy.

- no dobra. - stwierdziłem i rzuciłem w nią kolejną śnieżką,a ona położyła się i zaczęła robić aniołka na śniegu.
Przez chwilę znowu było normalnie. Za taką Aurorą właśnie tęskniłem, pełną życia, uśmiechniętą i szczęśliwą. Gdybym umiał zatrzymać czas zrobił bym to właśnie teraz,by ta chwila mogła trwać jak najdłużej.
Boję się jej powrotu do szkoły,jednak ma rację musi wrócić by nie zawalić roku.

(Nie) Zwykła Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz