rozdział 18

152 14 0
                                    

Od mojego powrotu minęły trzy piękne tygodnie wypełnione miłością na każdym kroku. Po wielu próbach Jacob'owi udało się namówić mnie na planowanie ślubu. Od dawna nie miałam żadnej wizji, aż do dziś. Siedziałam spokojnie przed domem z katalogu wybierałam suknię ślubną i wtedy to się stało dłonie zacisnęły się w pięść ciało zrobiło się sztywne od tak dawna nie czułam tego,że zaczęło sprawiać mi to ogromny ból. Wrzasnęłam. W sekundę obok był Jake. Wiedział, że jego ramiona dadzą mi ulgę. Tym razem jednak tak nie było. Ból był coraz silniejszy. Nie wiem jak długo to trwało,ale gdy minęło zakręciło mi się w głowie. Jacob złapał mnie w ostatniej chwili.

- skarbie wszystko okej?

- tak. To nic takiego.

- na pewno? Nie miałaś tak nigdy wcześniej.

- wiem, ale jest okej. - skłamałam nie mogłam teraz powiedzieć mu prawdy. Mój krzyk wypędził chyba wszystkie ptaki,ale wywołał całą rodzinę która właśnie wracała z lasu.

- co się stało ? Było cię słychać nawet w środku lasu? - zapytał Sam

- to nic takiego. - odpowiedziałam łamiącym się głosem

- Jacob wiesz coś?

- nie chcę mi powiedzieć,ale pierwszy raz wiedziałem ją w takim stanie. Nigdy wcześniej tak nie krzyczała.

- na serio nic mi nie jest. Po prostu dawno nie miałam żadnej wizji więc ciało odzwyczaiło się od tego - znowu skłamałam.
Sam spojrzał na Jacob'a wiedziałam , że ze sobą rozmawiają. Leah podniosła katalog ze sukienkami i usiadła obok mnie na ławce przed domem

- serio nie chcesz pogadać?

- Leah i co mam mu powiedzieć? Jake Bella wróciła,ale jest w ciąży to coś ją zabija i umrze przy porodzie. Nie mogę mu tego zrobić. Chyba rozumiesz?

- to coś? Czyli nie wiadomo co to? - dopytywała

- Bella wróciła? - zapytał Jacob - jest w ciąży? Zabija ją? Umrze? Dlaczego nie powiedziałaś?

- skarbie,to nas nie dotyczy. Rozumiem Bella jest twoją przyjaciółką ,ale to jej wybór

- jak możesz tak mówić? Jak możesz być taka zimna? Przecież ona umrze!

- chodź do mnie. - próbowałam uzdrowić jego duszę przytuliłam go i mocno się skupiłam- kocham cię Jake nie zapomnij o tym. - czekałam na jego odpowiedzi

- kocham cię Aurora. - odparł po dłuższej chwili - wybacz , ale muszę się z nią zobaczyć

- nie mogę ci pozwolić. Wiem co stanie się dalej . Uciekniesz i więcej nie wrócisz nie chce tego.

- obiecuję wrócę. - powiedział - jesteś moim światem pamiętasz?

Puściłam go. Modląc się by wrócił.

Pov Jacob

To co powiedziała Aurora zabolało mnie. Jeśli Bella na prawdę ma umrzeć chce się z nią pożegnać i namówić na zmianę decyzji. Gdy wbieglem do domu Cullen'ów przy drzwiach stał Carlisle

- to prawda? - zapytałem nawet się nie witając

- witaj Jacob.

- Jake to ty? - usłyszałem z piętra. Właśnie tam skierowałem swoje kroki.

- a jednak to prawda - powiedziałem widząc Belle wychudzoną - Aurora ma rację. Bella zmień decyzję proszę cię. - prosiłem

- to nie twoja sprawa psie - powiedziała Rosalie

- Rose przestań to nie służy Belli - wtrąciła się Alice

- ciąża jej nie służy. Ona umrze Aurora to widziała. Miała tak silną wizję ,że ledwie ją utrzymałem krzyczała z bólu - powiedziałem

- miałam po części tę samą wizję, jednak nie widziałam śmierci Belli - przyznała Alice

- dajcie spokój urodzę i koniec - zaczęła Bella nie zważając na nic odwróciłem się w jej stronę

- w takim razie widzimy się ostatni raz. Jeśli to coś zagrozi naszej rasie zostanie zabite. - powiedziałem wściekły. - więc żegnaj Bello.

- Jake nie! - usłyszałem jeszcze z dołu.

Chciałem biec jak najdalej. Byłem wściekły. Obiecałem jednak wrócić. Skierowałem się w stronę rezerwatu. Podbiegłem do narzeczonej potrzebowałem jej. Wtuliłem się w nią w ludzkiej postaci.

- ona urodzi. - wyszeptałem ze łzami w oczach

- przykro mi. - powiedziała równie smutno. Jej dotyk sprawił , że smutek minął.

- dziękuję. Tego było mi trzeba. - wiedziałem o jej nowym darze jaki przekazała jej Anna. Gdy byliśmy na zakupach Mike wszystko mi powiedział.

- Jacob. Może przełożymy ślub? - zapytała

- nie ma mowy. Bella dla mnie już umarła. - przyznałem choć wiem,że nie uwierzy.
Po raz kolejny potrzebowałem tylko jej. Jej uśmiechu,jej dotyku ,ciepła i wszystkiego co mi dawała. Aurora cały mój świat,sens mojego życia. Miłość silniejsza niż wszystko inne. To nie tylko wpojenie to cały świat w jednej kruchej duszy. W małym, kruchym ciele które za nie długo będzie złączone ze mną na wieki.
Nie chciałem myśleć już o tym co stanie się z Bellą. Skupiłem się na planowaniu naszego życia. Zaczęliśmy od daty. Ustalone było kwiecień miesiąc w którym Aurora zamieszkała z nami w La Push, po tym jak Emily wzięła ją z domu dziecka. Patrząc w kalendarz nawet nie odczułem kiedy minęły te dwa lata. Trzeba przyznać, Aurora nie raz udowodniła swoją miłość. Chociaż między nami była nie jedna burza ona jest jak ta tęcza która rozświetla niebo. W każdy zły dzień daje mi siłę. Jesteśmy jednością od dawna,a ślub będzie tylko dopełnieniem. Czystą formalnością. Wtulona we mnie dziewczyna słuchała bicia serca które biło dla niej. Uśmiechnięta skradła pocałunek by chwilę później zasnąć.

(Nie) Zwykła Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz