Cullen'owie wyjechali. W SMS Alice napisała,że Edward chce chronić Belle przed kolejnymi atakami wampirów. Jednak nie pomyślał o tym, że skazuje mnie tym samym na cierpienie. Każdego dnia,gdy Bella siedziała w rezerwacie było mi ciężko. Bałam się,iż odbierze mi sens życia jakim jest Jacob. To chore,bo powinnam przecież ufać narzeczonemu i ufałam. Jednak zauważyłam, że coraz bardziej się do siebie zbliżają i to właśnie mnie bolało. A co jeśli ona zechce czegoś więcej? Co jeśli zapragnie mi go odebrać? Te myśli nie dawały mi spokoju. Rozmawiałam nawet o tym z kuzynką Emily,ale ona twardo upiera się przy swoim powtarzając "nie ma takiej siły by przerwać wpojenie". Sama,już nie wiem. Nie wiem w co wierzyć ? Komu ufać? Problematyczne stały się też ciągle bóle głowy,które nawracały coraz częściej. Minął wrzesień, październik, listopad i grudzień Bella szukała sposobu by Edward wrócił. Zauważyła, że gdy ryzykuje swoje życie on pojawia się obok,ale jest jakby duchem. Głupia dziewucha tym razem przesadziła. Skoczyła w klifu wprost do wody,tam coś zobaczyła i uderzyła głową w głaz. Zamarłam jak zobaczyłam Jacob'a który niósł ją na rękach. Jeszcze tego samego dnia zjawiła się Alice by razem z nią jechać do Włoch ratować egzystencję Edwarda który myślał, że Bella nie żyje. Marzyłam,wtedy by moje życie znowu było normalne i szczęśliwe. Jak to mówią marzenie ściętej głowy. Wilki podwoiły patrole zaraz po tym jak w lesie zaczęła pokazywać się Victoria. Pragnęła bowiem zemsty za śmierć James'a. Telefon od Alice wyrwał mnie z zadumy
- hej Aurora! Widziałaś coś? - zapytała
- ruda tworzy armię nowonarodzonych przyjdą do Forks po Belle.
- no to znowu miałyśmy tę samą wizję.
- co teraz?
- będziemy chronić Belle.
- Sam będzie bronił terenu,jednak myślę , że pomogą. Pogadam z nim.
- dzięki Aurora. Wpadniesz do nas?
- wolę nie. Nie chcę jej widzieć. pa
Odłożyłam telefon. Powiedziałam Jacob'owi o wizji mojej i Alice. Poszedł do alfy . Zgodzili się chronić teren,jednak Jake uparcie chciał też chronić ją.
- kurwa jaja sobie robisz? Ona ma Edwarda
- kochanie nie denerwuj się to tylko przyjaciółka
- kurwa w dupie to mam! Rozumiesz?! Albo ona albo ja!
- nie rób mi tego.
- więc już znam odpowiedź. - wrzasnęłam i pobiegłam do lasu.
Biegłam przed siebie oczy zalały się łzami. Nawet nie wiem kiedy obok mnie zjawiła się ruda. Podeszła i chwyciła za szyję.
- to nie ciebie szukam,ale przekaż jej ,że jestem blisko- syknęła i rzuciła mną na kilka metrów przed siebie. Bardzo się wystraszyłam nie mogłam złapać oddechu.
Wampirzyca zaczęła uciekać,gdy na jej drodze stanęły wilki,które zaczęły ją gonić. Jeden z nich został. Rudobrązowy. Wiedziałam, że to Jacob. Podszedł i osłonił mnie swoim ciałem. Nadal byłam na niego wściekła. Chciałam być silna. Na tyle silna by nie poddać się emocją i uczuciom.
Sam zawsze powtarza, że wilki są silne i nigdy się nie poddają tylko ja do cholery nie jestem wilkiem,a zwykłym szarym człowiekiem. Żałuję, że właśnie ja dostałam taki dar. Widzieć przyszłość to najgorsze co może być. Uczucie bezsilności wobec tego co ma się stać jest straszne. Szczególnie wtedy, gdy dotyka to twoich bliskich. Nadal lekko oszołomiona spotkaniem z rudą zrozumiałam jak bardzo jest niebezpieczna,a mając ze sobą armię nowonarodzonych będzie niezwyciężona. Ochrona Belli i Charlie'go przez Cullen'ów to dobry pomysł. Do starcia miało dość za kilka dni. Wataha zgodziła się pomóc w walce dla dobra ludzi i ochrony terenu. Zaczęli właśnie wspólne treningi.
Jasper - ukochany Alice wytłumacz czym różnią się nowonarodzone wampiry od nich. Wszyscy słuchali uważnie.- nowonarodzonych trzeba się bać- zaczął Jasper - w ich żyłach nadal płynie krew,są silne i wiecznie spragnione ludzkiej krwi. Musicie używać nie przewidywalnych ruchów by się bronić. I najważniejsze nie dajcie się otoczyć bo zmiażdżą was.
Ze strachem spojrzałam na bliskich bałam się o nich. Byli teraz moją rodziną.
- Jasper czy mogę jakoś pomóc? - zapytałam.
- niestety nie. Lepiej będzie jak zostaniesz w domu. Tam będziesz bezpieczna.
- on ma rację - wtrącił się Jake. - ja z Edward'em będziemy chronić Belle. Seth nam pomoże.
- a ja mam się ukryć i nie martwić? Łatwo powiedzieć. Będę umierała ze strachu o ciebie i watahę.
- Aurora choć raz mnie posłuchaj. Błagam. - powiedział Jacob
- no dobrze. Ten jeden raz. - zgodziłam się.
Po treningu wróciłam do domu w towarzystwie wilków.
CZYTASZ
(Nie) Zwykła
FantasyAurora od szóstego roku życia mieszka w domu dziecka. W dniu szesnastych urodzin przeprowadza się do La Push,by zamieszkać ze swoją kuzynką Emily Young. Jej dar sprawił, że całe życie czuła się odrzucona. Czy znajdzie przyjaciół w La Push? A może po...