Czułam się,źle jak zawsze bolała mnie głowa. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam Jacob'a wtulał się we mnie jakbym była dla niego najważniejsza jednak to co zrobił sprawiło, że zrozumiałam jaka jest prawda. Uwolniłam się z jego uścisku i uderzyłam łokciem
- co ty robisz?! - wydarłam się
- jaaa. Siedziałem pod drzwiami zrobiło się cicho, wszedłem sprawdzić czy żyjesz. Jakoś tak wyszło,że położyłem się obok i zasnąłem.
- nienawidzę cię!! Wyjeżdżam jutro z samego rana!
- skarbie nie rób mi tego! Błagam!
- wybrałeś ją- powiedziałam ze łzami w oczach- życzę wam szczęścia. Nie szukaj mnie.- wstałam i zeszłam na dół . Jak zawsze cała moja rodzina siedziała przy stole.
- o cześć wam. Co macie takie miny? - zapytałam. Byli bardzo smutni,a Emily szlochała
- Aurora. Kochanie moje- zaczęła kuzynka - nie chcemy żebyś wyjeżdżała. Tu jest twój dom.
- właśnie! - wtrącił Sam - zostań a nim się nie przyjmuj.
- kocham was wszystkich na prawdę,ale nie mogę zostać
- więc, gdzie pojedziesz? - zapytała Leah
- mam dwa wyjścia. Albo do Polski do rodziców Laury,albo .... Nie ważne. - nie dokończyłam,bo usłyszałam kroki Jake'a
- jesteś gnojem. Bezduszną świnią - naskoczył na niego Paul a potem cała reszta.
- pomóżcie mi ją zatrzymać błagam. - prosił ich. Jednak oni byli głusi na jego błagania. Chcieli żebym była szczęśliwa. Nawet w innym miejscu daleko od nich. Wróciłam do pokoju. Sama nie mogę uwierzyć w to jak bardzo go zniszczyłam. Zrobiło mi się przykro.
- o matko. Skąd miałaś tyle siły?
- przepraszam Sam. Wiem jak się starałeś.
- byłaś zła. Rozumiem.
- nie Sam byłam wściekła nadal jestem. Czy Emily jest sama?
- no. Chłopaki poszli na patrol.
- muszę z nią porozmawiać. Wszystko wyjaśnić.
- ona na prawdę się martwi.
- wiem. Pójdę do niej. - boso zeszłam po tych piszczących schodach.
- Emily. - podeszłam do niej i mocno przytuliłam
- Aurora. Zostań.
- wrócę. Spójrz. - wyjęłam z kieszeni kopertę - to zaproszenie na ślub Laury czy mogłabym pojechać? Obiecuję, że wrócę. Tylko nie mów im.
- jasne. Ale to dla dwóch osób.
- no wiem. Czy pojechałbyś ze mną?
- chciała bym,ale wiesz, że mam tu obowiązki. Przykro mi.
- rozumiem. Pojadę więc sama. - otarłam łzę kuzynki. Usiadłam na kanapie. Schowałam zaproszenie by nikt nie wiedział. Ślub- pomyślałam to ważne wydarzenie dla każdej kobiety. Oczami wyobraźni widziałam swój- białe kwiaty w dłoni,idealnie pasująca sukienka i Jake jak pan młody w czarnym garniturze i białą muszką. Jednak te marzenia zniknęły tak szybko jak pęka mydlana bańka. Coraz bardziej docierało do mnie, że zostałam sama. Przez mały ułamek sekundy chciałam wybaczyć mu to co ,zrobił jednak nie mogłam. Patrzyłam tępo przed siebie udając,że oglądam tv.
Tak naprawdę nawet nie wiem co w nim leciało. Z pustki wyrwał mnie głos Alfy- halo piękna
- och przepraszam. Coś mówiłeś?
- no. Właśnie mówię posprzątałem trochę ten twój haos. Wyrzuciłem wszystkie szkła. - wymieniał dalej jednak weszłamu mu w słowo
- Sam. Co ze mną jest nie tak? Czemu muszę zawsze cierpieć? Może powinnam umrzeć?
- nie mów tak! Razem z twoim przyjazdem zagościło tu więcej życia, szczęścia radości. A Emily w końcu ma blisko kogoś z rodziny. Życie nie jest idealne,każdy z nas przez coś przeszedł. Jacob na przykład stracił matkę. Zmarła przy jego porodzie
- nie wiedziałam. To przykre.
- musicie porozmawiać. Wiem to co zrobił jest złe,ale musisz wiedzieć, że jeśli jest wpojony zawsze to ty będziesz dla niego najważniejsza.
- obiecuję, że przed wyjazdem z nim porozmawiam. Dziękuję.
- super. Jak wrócisz zamówimy meble. - dodał i zniknął mi z oczu.
CZYTASZ
(Nie) Zwykła
FantasyAurora od szóstego roku życia mieszka w domu dziecka. W dniu szesnastych urodzin przeprowadza się do La Push,by zamieszkać ze swoją kuzynką Emily Young. Jej dar sprawił, że całe życie czuła się odrzucona. Czy znajdzie przyjaciół w La Push? A może po...