rozdział 6

225 16 1
                                    

Wracaliśmy autem do La Push Seth spał na tylnim siedzeniu. Przyznał ,że całą noc nie zmrużył oka bo jego towarzysz chrapał. Jacob kierował,a ja siedziałam obok. Byłam niespokojna. Cały czas myślami wracałam do ostatniej wizji.

- coś cię trapi? - zapytał Jacob

- to nic takiego. Prześpię się chwilę.

- na pewno nie chcesz pogadać?

- nie ma o czym...

- skoro tak mówisz. - ucałował moją dłoń. - śpi obudzę cię jak będziemy na miejscu.

- okej.

Pov Jacob

Dobrze wiem,że martwi się ostatnią wizją. Myśl,że mogę pokochać Belle rani ją. Jestem pewny swoich uczuć,bo to nie jest zwykła miłość to wpojenie. Uczucie silniejsze niż miłość. To nieziemska siła,która nas do siebie przyciąga. Teraz to wiem. Nasz alfa wszystko mi wyjaśnił. Wiem co ona czuje. Wiem,nie mogę jej skrzywdzić. Mój cały świat to ona.

- kochanie obudź się. - dotknąłem jej policzka. Otworzyła oczy i delikatnie się przeciągnęła

- już dom. To super.

Seth nadal spał. Z całych sił nacisnąłem klakson młody podskoczył i walnął głową

- Jake głupi jesteś?! Auu.

Wysiadł i trzasnął drzwiami. Zabrałem walizkę Aurory chwyciłem ją za rękę i udaliśmy się w stronę domu Emily i Sama.

- w końcu jesteście! - przywitała nas Emily

- dobrze jest być w domu - stwierdziłem uśmiechając się do kobiety

- Aurora pięknie wyglądasz od razu widać, że odpoczełaś musisz mi wszystko opowiedzieć.

- dobrze,ale trochę później. Muszę się odświeżyć. Potem zejdę.

Wiedziałem co się świeci dziewczyny będą chciały pogadać,więc dam im czas.

Pov Aurora

Wzięłam szybką kompiel ciepła woda działała kojąco na moją skórę. Jacob poszedł z chłopakami,więc miałam czas by opowiedzieć wszystko Emily. Ubrałam długie spodnie dresowe i koszulkę z krótkim rękawem. Jak zawsze boso wymknęłam się do kuchni

- no to opowiadaj,Seth mówił że dużo się działo

- nie mam pojęcia co nagadał. Było super spotkałam się z Laurą, Mike okazał się nie być dupkiem.

- Aurora , chodzi mi o ciebie i Jacob'a

- aaa. No to Jake poznał prawdę na temat moich uczuć do niego i sam też przyznał ,że mnie kocha

- więc czym się martwisz?

- nie długo zjawi się Bella i odbierze mi go

- to nie możliwe. Wpojenie jest silniejsze niż przyjaźń,miłość i wszystko inne. Nie masz o co się martwić. Zaufaj mi

- bardzo bym chciała, aby tak było. Jednak wizja cały czas się powtarza. Już sama nie wiem co robić.

- za tydzień zaczyna się szkoła, więc nie będziesz miała czasu  o tym myśleć.

Emily miała rację. Zajęcia szkolne zajmują dużo czasu. Ostatni tydzień wakacji spędziłam tylko z Jacob'em. Każdego dnia chodziliśmy na spacery. Cieszyłam się jego obecnością. Pragnęłam jej jak najwięcej by w gorszych chwilach które miały nadejść mieć co wspominać. Bardzo chciałam wierzyć,że choć ta jedna wizja się nie spełni.

Pierwszy dzień szkoły. Ogromny stres dla każdego ucznia. Źle się czułam nie dość,że bardzo się stresowałam to okazało się, że do szkoły mam chodzić we Forks. Dostałam mapkę szkoły i plan lekcji.  Udałam się do sali numer dwadzieścia cztery gdzie miałam zacząć druga lekcję- matematykę.
Zajęłam miejsce na samym końcu klasy. Na szczęście nikt nie zwracał na mnie uwagi. Nienawidzę matmy. Lekcja się skończyła i w końcu mogłam iść do stołówki. Stolik przy którym usiadłam też był na uboczu. Przeglądając mapkę nie zauważyłam dziewczyny która usiadła obok.

- cześć jestem Angelika.

- cześć Aurora.

- jesteś nowa prawda?

- chyba tak.

- nie martw się. Każdy z nas przez to przechodził.

- pewnie tak.

- jesteś tu sama? W sensie znasz tu kogoś?

- Ciebie. - uśmiechnęłam się.

- no tak.

Do stołówki weszła grupka uczniów.

- kto to? - zapytałam

- to Cullen'owie. Rosalie to ta blondynka obok niej Emmet za nimi Alice i Jasper, a na końcu Edward. Mieszkają tu już jakiś czas,ale nie rozmawiają z nikim

- rozumiem. - spojrzałam na Alice, przez chwilę złapałam z nią kontakt wzrokowy. Patrzyła na mnie jakby mówiła "wiem kim jesteś" .
Przeszły mnie dreszcze. Przerwa się skończyła. Po kolei mijały kolejne lekcje. Koło piętnastej zajęcia się skończyły. Szłam za jakimiś dziewczynami rozmawiały o jakiś chłopaku który stał przed szkołą

- zobacz,ale on boski.

- noo. Ciekawe czy kogoś ma.

Wyszłam z budynku i zobaczyłam Jake'a . Odrazu na moich ustach pojawił się uśmiech. Podchodził powoli a te idiotki myślały,że idzie do nich. Minęłam je.

- cześć skarbie. - powiedział mój wilk mijając te pindy

- hej skarbie. - rzuciłam się mu w ramiona

- ciężki dzień? - stwierdził całując mnie w czoło

- tak,ale jest już super. Jedźmy do domu.

- dobrze kochanie. - chwycił moją dłoń,a w drugą wziął mój plecak.

Słyszałam głupie docinki tych dziewóch,ale miałam je gdzieś.

- mam dla ciebie dobre wieści - zaczął mówić- od jutra będziemy razem jezdzic do szkoły

- to super! Ale co ze szkołą w rezerwacie?

- nic. Przepisałem się by być bliżej ciebie.

- jesteś wspaniały. Kocham cię wiesz?

- też cię kocham. Najbardziej na świecie.

Dojechaliśmy do domu.

- no i jak tam w szkole? - pytała Emily

- masakra. Ogólnie ludzie są spoko tylko taka jedna laska dziwnie na mnie patrzyła

- kto taki? - dopytywał Jacob

- Alice Cullen.

- trzymaj się od Cullen'ów z daleka dobrze?

- jasne. - odpowiedziałam

- widzisz Emily dlatego się przepisałem do liceum w Forks. - powiedział Jake.
Nie wiem o co mu chodzi z tymi Cullen'ami,ale obiecałam ich unikać.

(Nie) Zwykła Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz