Skip time
- gotowa? - zapytał Sam Uley w progu
- denerwuje się. W końcu nie co dzień wychodzi się za mąż - przyznałam
- wyglądasz pięknie. Jacob ma wiele szczęścia.
- dziękuję. Ty też wyglądasz super.
- chodźmy wszyscy czekają. - powiedział Sam wystawiając rękę.
Złapałam go pod ramię. Powoli szłam w stronę ołtarza. Wszyscy goście wstali,gdy zobaczyli , że nadchodzę. Sam podał moją dłoń Jacob'owi. Ten chwycił ją. Po kolei powtarzaliśmy słowa przysięgi. Po słowach ogłaszam was mężem i żoną Jacob odsłonił welon i całował mnie jak nigdy wcześniej. Świat zatrzymał się. Wszystko wkoło jakby zniknęło. Liczyła się tylko ta chwila. Goście zaczęli klaskać. Zabawa się zaczęła. Pierwszy taniec do piosenki, którą śpiewałam na weselu Laury i Mike'a wtulona w męża. Drugi taniec z Sam'em, rozmawialiśmy- dziękuję Sam.
- za co?
- za dom, za rodzinę ,za Jacoba, za to ,że jesteś mi nie jak ojciec a ja starszy brat którego nie miałam.
- nie ma za co dziękować. Oficjalnie jesteś częścią rodziny pani Black .
Uśmiechnęłam się.
- mogę porwać żonę?
- jasne. Jeszcze raz wszystkiego dobrego na nowej drodze życia.
- pani Black. Musimy na chwilę zniknąć.
- coś jest nie tak? - trochę się zmartwiłam
- nie żono jest twój prezent. - nie wiedziałam o co chodzi. Jake trzymał mnie za rękę. Na skraju lasu stała ...
- Alice! - pisnełam.
- Aurora ,Jake gratulacje i wszystkiego dobrego
- miło, że jesteś. - powiedział Jake
- miło,że zadzwoniłeś. Chciałabym zostać,ale nie mogę. Nie długo mnie znajdą.
- co u was? Stało się?
- tak,ale Edward zdążył ją zmienić.
-A to coś w niej?
- dziewczynka Renesmee pół wampir,pół człowiek. Nie groźna nie martw się. Sam ci nie powiedział?
- nie Alice. Od czasu ostatniej wizji boją się o mnie.
- jest okej. Ciesz się to wasz dzień. Muszę znikać. Wiedzą już , że zniknęłam .
- dziękuję za przyjście. Alice.
Pożegnaliśmy się,a ona zniknęła.
- dziękuję kochanie. To super prezent.
- wiem, że tęsknisz za Alice. Bardzo się przyjaźniłaś z nią. Ale to nie koniec atrakcji.
- jeju jeszcze coś?
- no chodź.
Wróciliśmy do gości. Wtedy właśnie podeszła Laura z Mike'iem- kochani wszystkiego dobrego.
- Laura ,Mike cieszę się że, jesteście
- przepraszam, że nie przyjechaliśmy wcześniej. Zatrzymały nas drobne kłopoty.
- ale wszystko w porządku tak?
- tak. Nie ma o czym mówić. Jak się czujesz jako pani Black?
- bosko. Chodźmy się bawić.
Tańczyliśmy całą noc. Byli wszyscy,którzy coś dla nas znaczą. Przyjechała nawet Anna. Dopiero kolejnego dnia wyjeżdżaliśmy w podróż poślubną. Z samego rana spakowaliśmy się. Mąż nie powiedział gdzie mnie dokładnie zabiera. W aucie przyznał , że spełni moje marzenie o wyjedzie do Rio. Pierwszego dnia prawie nie spaliśmy. Drugiego zwiedzaliśmy Rio i okoliczne miejsca. Każdy kolejny dzień był taki sam. Posiłki seks i spacery. Ostatniego wieczoru tuż przed powrotem ,gdy szliśmy ulicą spotkaliśmy znane tam wampiry Carlisle i Esme przyjechali na urlop. Okazało się ,że nie daleko jest wyspa Esme. Właśnie tam wybierali się. Chwilę rozmawialiśmy. Złożyli nam życzenia. Esme przyznała, że miłości mi służy. Na horyzoncie zaczęło wstawać słońce. Wampiry oddaliły się. Wróciliśmy do hotelu spakowani ruszyli do samolotu by udać się do domu. Miesiąc minął szybciej niż zdążyłam zauważyć.
Skip time
Pół roku później.
Siedziałam z mężem w garażu. Naprawialiśmy jakieś stare auto. Rozmawialiśmy o wszystkim co się ostatnio działo. O naszym ślubie, o ciąży Laury i o tym jak fajne jest posiadanie rodziny. Wiem jak bardzo Jacob chciałby mieć dzieci. Jednak jak miałam mu powiedzieć, że nigdy nie dam mu potomstwa.
- co myślisz skarbie? - zapytał
- o czym?
- o powiększeniu rodziny. Myślę, że jesteśmy gotowi
- tak pewnie tak.
- hej co cię martwi?
- Jacob. Bo ja...- zaczęłam się jąkać jakbym się czegoś bała- ja nie mogę dać ci potomka
- dlaczego?
- jestem bezpłodna. - czekałam na jakiś ruch z jego strony, a on odpowiedział w swój sposób. Chwycił moją twarz spojrzał w oczy
- nic się nie stało. Można to jakoś załatwić. Są adopcję i inne sposoby.
- Jake. Jak wytłumaczysz dziecku z adopcji,że jego tatuś kilka razy dziennie zmienia się w wielkiego wilka co?
- no racja. Przepraszam.
- rozumiem pragniesz rodziny,ale ja ci jej nie dam. Może znać sobie kogoś innego. - próbowałam oszukać sama siebie
- jesteś moją żoną. Cokolwiek by się nie działo nigdy nie zmienię cię na żadną inną. Powinnaś to wiedzieć - stwierdził
- chciałam to usłyszeć. Potrzebowałam to usłyszeć. - przez chwilę naprawdę myślałam, że mnie porzuci
- auto skończone. Gotowa na przejażdżkę?
- tak.
- to wskakuj. - myślałam , że chodzi mu o auto,a on pokazał na swoje plecy po czym zmienił się w wilka i ruszył powoli bym nie spadła.
Kochałam takie podróże. Jego miękkie futro tak naturalnie pieściło moją skórę. Już prawie zapomniałam o dziecku.
CZYTASZ
(Nie) Zwykła
FantasyAurora od szóstego roku życia mieszka w domu dziecka. W dniu szesnastych urodzin przeprowadza się do La Push,by zamieszkać ze swoją kuzynką Emily Young. Jej dar sprawił, że całe życie czuła się odrzucona. Czy znajdzie przyjaciół w La Push? A może po...