Boję się o ciebie kochanie

4.1K 130 0
                                    

Nie chcąc obudzić śpiącej blondynki spojrzał na rozrzucone włosy na poduszce po raz ostatni, szeroki uśmiech pojawił się na jego twarzy. Miał ochotę rzucić wszystko i dołączyć do niej, dawno nie czuł takiej potrzeby. Ruszył ku głównym drzwiom nie mogąc teraz roztrząsać swoich uczuć. Powitał Roco gdy wsiadł do czarnego Volvo, dzisiejszy grafik przewidywał cztery spotkania z potencjalnymi klientami w ich firmach, potem zamierzał wpaść do firmy, szybko załatwić niezbędne rzeczy i wrócić do Elizabeth. Około drugiej popołudniu wjechał windą na najwyższe piętro wieżowca, prawdopodobnie pozyskał dziś trzech nowych klientów, jeden wciąż pozostawał sceptyczny zaprosił go więc do spotkania w siedzibie, jeżeli nie podejmie decyzji o współpracy przynajmniej zrobił wszystko co w jego mocy do przekonania mężczyzny. Ładna szatynka powitała go uśmiechem.

- Dzień dobry Panie Carrington – Jess przywitała go.

- Dzień dobry Jess, mam jakieś wiadomości? – zwykle to Lizzy nadzorowała wszystko, jednak teraz pilnymi wiadomościami zarządzała recepcjonistka powoli zaczynało być to dość uciążliwe.

- Zostawiłam dwie notatki na biurku. Nawet Pan nie wie jak się cieszę, że od jutra wraca Elizabeth, ona dużo lepiej radzi sobie z tymi obowiązkami – dodała radośnie.

- Słucham?

- Och, nie wie Pan o niczym? – zakłopotana wbiła spojrzenie w biurko. – Dzwoniła do mnie dzisiaj, do tej dziewczyny która ją zastępuje również. Przygotowałyśmy jej biurko.

- Dzięki za informację – syknął pod nosem. Dopiero co myślał jak mógłby zadowolić długonogą blondynkę, a teraz miał ją ochotę udusić. Już on sobie z nią porozmawia, gdzie ta dziewczyna ma rozum. Psychopata jest gotowy na wszystko by tylko dokończyć co zaczął, a ona wraca do pracy. Po jego trupie.

Właśnie skończyła tworzyć ostatni e-mail z ofertą dopasowaną do nowego klienta gdy dźwięk przychodzącego połączenia rozbrzmiał przy laptopie. Ucieszyła się widząc imię Matta, tęskniła za nim.

- Cześć przystojniaku – wesoło rozpoczęła.

- Dlaczego o niczym nie wiem? Co się stało między tobą a Samem i dlaczego wyjechałaś z Carringtonami na wakacje? – bez żadnych wstępów przeszedł do rzeczy.- Nie miałem dostępu do telefonu ze względu na zaostrzone bezpieczeństwo, mogłaś dzwonić do siedziby jeśli coś się stało.

- Matt... nie chciałam cię denerwować, zresztą James mi pomógł – westchnęła odchylając głowę do tyłu. Musiała powiedzieć mu o wszystkim.- Sam ubzdurał sobie, że mam romans z szefem. Nie układało się między nami, zachowywał się bardzo zaborczo już nie tylko w łóżku, chciałam z nim zerwać. On... czekał na mnie Matt... - mimo woli jej głos zadrżał.

- Jeżeli cię tchnął to go zabije – warknął głośno.

- Próbował, ale na całe szczęście pomógł Ramzes i dostał wezwanie, groził mi. Pojechałam do Jamesa, nawet nie wiem dlaczego. Stwierdziliśmy, że wyjazd pomoże mi uspokoić nerwy, a Roco uznał to za dobry pomysł. Sam ciągle mnie szuka, a oni szukają czegoś na niego. Na pewno przekierowali wiadomości od niego, bo wątpię żeby nagle przestał wypisywać i dzwonić.

- Kurwa, wracam natychmiast! Zabije go!

- Nie, proszę niedługo kończysz szkolenie a ja jestem tu chroniona lepiej niż królowa angielska. James naprawdę dba o moje bezpieczeństwo.

- On powinien siedzieć za kratkami, a nie pracować w policji.

- Wiem, proszę... Nie wiem o wszystkim, bo chłopaki przesadzają i chronią mnie przed nadmiarem informacji, lecz po reakcji Jamesa wiem że jest jeszcze gorzej niż myślę.

- Muszę z nim porozmawiać Lizzy, znać szczegóły może pomogę.

- Dobrze, pogadam z nim też chcę wiedzieć wszystko. Pogadamy na facetime, okej? Dam ci jeszcze dziś znać kiedy.

- Niech będzie, muszę kończyć zaraz zaczynam zajęcia. Uważaj na siebie.

- Do później – odetchnęła z ulgą kończąc rozmowę, wiedziała że prędzej czy później będzie musiała mu o wszystkim powiedzieć. Jednak wolała opcję później, sama miała zaatakować pytaniami Jamesa. Skoro była aż tak chroniona to musiało dziać się dużo więcej niż wiedziała, postanowiła rozpocząć od powrotu do pracy. Jess zapewne już zdążyła się wygadać o powrocie, a to tylko zirytuje mężczyznę. Wtedy przystąpi do ataku, skoro nie jest tak źle to powinna dawno wrócić do pracy. Tym razem uzyska pełen obraz sytuacji, a jego seksowne ciało jej w tym nie przeszkodzi. Zarumieniła się jak nastolatka na wspomnienie wczorajszej namiętnej nocy.

Poluzował niebieski krawat już w windzie czując jak bardzo jest wściekły przed wejściem do mieszkania wziął trzy głębsze wdechy, Elizabeth nawet na odległość potrafiła działać mu na nerwy jak nikt inny. Jak mogła zaplanować powrót bez konsultacji z nim? Ostatnio wyraził się nad wyraz jasno, musiała jeszcze poczekać dla własnego dobra. Wchodząc dobiegł go aromat zapiekanki z bakłażana, dobrze wiedział co ta diablica planuje. Odłożył teczkę na fotel kierując kroki do kuchni, nie przeliczył się. Blondynka stała przy blacie kończąc sałatkę z rukoli. Założyła krótką rozkloszowaną spódniczkę w delikatne kwiatki, nogi okalały grubsze rajstopy. Przesunął spojrzeniem wyżej na prostą białą koszulkę z krótkim rękawkiem. Wyglądała niesamowicie kobieco i delikatnie. Włosy związała niedbale gumką.

- Wiem co kombinujesz – rzucił z sarkazmem. Mógłby założyć się o milion, że właśnie uśmiech zdobi jej usta. Nawet nie spojrzała na niego.

- Ja? Nie wiem o czym mówisz, zaraz będzie obiad – odpowiedziała nie przerywając czynności. – Możesz się ogarnąć przed.

- Zamierzam to ogarnąć moją niepokorną asystentkę, która działa mi na nerwy. Czy ty w ogóle dbasz o to co do ciebie mówię? Musisz zostać tutaj! – warknął niemiło.

- Jasne, może jeszcze mnie przykuj do kaloryfera żebym czasem nie zrobiła sobie krzywdy albo nie zaczęła myśleć?! – wkurzona w końcu obróciła się przodem.

- Świetny pomysł!

- Nie mówicie mi o niczym to co ty sobie wyobrażasz? Jestem dorosła, mogę decydować o swoim życiu!

- Dbamy o ciebie! – prychnęła. – Kurwa Lizzy nie możesz...

- Co nie mogę? Nie mogę normalnie żyć. Tak mój były facet próbował mnie zgwałcić, myślisz że o tym da się zapomnieć?! Myślisz, że nie śnią mi się co noc jego obrzydliwe obietnice? – kobieta zamrugała kilkukrotnie chcąc odgonić łzy. – Nie chronicie mnie pomijając ważne rzeczy, kiedy w końcu to zrozumiesz?

- Ja...

- Wrócę do firmy jutro i jeśli będzie musiała zaraz wyprowadzę się od ciebie, nie dam nikomu kierować swoim życiem! – podszedł do niej przytulając szczupłe ciało do siebie.

- Boję się o ciebie kochanie – wyszeptał tuż przy skroni blondynki. – Codziennie myślę czy w danej chwili jesteś bezpieczna, zwariuję nie wiedząc co robisz.

- Obiecuję będziesz wiedział, nie oddalę się nigdzie. Muszę wrócić do ludzi, zwariuję niedługo.

- Zgoda – odsunął ciało tak by móc spojrzeć w czarne oczy. – Zawsze stawiasz na swoim diablico – musnął jej wargi – cały dzień o nich marzyłem.

- Informacje – cofnęła się o krok. – Chcę wiedzieć wszystko – z zawziętością również było jej do twarzy.

- Tak, Roco proponował to od dawna – przeczesał dłonią czarne włosy. – Od czego...

- Nie – uciszyła go. – Matt też chce wiedzieć wszystko, dziś odzyskał dostęp do elektroniki i od razu połapał się, że coś jest nie tak.

- Zawsze go ceniłem jako człowieka – przyznał James. – Zjemy, zawołam Roco a ty napisz mu by był gotowy w przeciągu godziny.

- Dobrze – z zadowoleniem przytaknęła. – A teraz Carrington pocałuj mnie jak należy, zanim pewnie będę miała ochotę po raz kolejny cię udusić – bez wahania namiętnie naparł na kuszące usta Elizabeth od razu wdzierając się do jej ust.


Krótki ze względu na to, że jutro pojawi się następny ;)

High heelsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz