Nie płacił jej za mówienie do niego

4.6K 142 0
                                    

Elizabeth obudziły tańczące promienie słońca przebijające się przez rozsunięte zasłony. Nienawidziła wstawać przed budzkiem, nagle uświadomiła sobie gdzie jest i jej telefon leżał wyłączony w torebce. Szybko usiadła na łóżku w tym momencie do sypialni wszedł ubrany Sam, najwyraźniej brał niedawno kąpiel, ponieważ krople wody wciąż były widoczne w blond włosach. Na widok kobiety uśmiechnął się, jednak uśmiech nie obejmował oczu, w jego twarzy dostrzegła coś niepokojącego jakby skrywał jakiś mrok.

-Dzień dobry Królewno, wyglądasz rozkosznie z rana, aż mam ochotę zatopić się w tobie i to nie raz - na twarzy blondynki zagościł delikatny uśmiech.

-Która godzina?

- Siódma - natychmiast wstała rozpoczynając poszukiwania swoich rzeczy porozrzucanych po podłodze. - Oho ktoś tu śpieszy się.

- Muszę jeszcze jechać do domu, marzy mi się prysznic i czyste ubrania - zaczęła wsuwać na siebie sukienkę, pominęła brudna bieliznę zbierając ją tylko.

- Bez majtek - uniósł wysoko jasne brwi. - Zawiozę Cię, spokojnie. A teraz pocałuj mnie - powiedział rozkazującym tonem. Przewróciła oczami jednak pocałowała go namiętnie.

- Możemy jechać, muszę zdążyć przed dziewiątą.

- Oczywiście, do ciebie a potem pojedziemy do biura - kiwnęła głową zbierając torebkę z krzesła.

Zaparkował pod mieszkaniem dziewczyny, ona weszła na górę a on poszedł po śniadanie do pobliskiej piekarni. W tym czasie Elizabeth wzięła szybki prysznic, przebrała się w dopasowane szare cygaretki, czarny t-shirt oraz marynarkę w tym samym odcieniu co spodnie. Na stopy założyła czarne szpilki Diora, na które kiedyś wydała prawie całą wypłatę. Włosy zostawiła rozpuszczone nie mając czasu by je ułożyć, przeglądając efekt końcowy stwierdziła, że czas podciąć włosy sięgały jej już do pośladków. Włączyła telefon by napisać krótkiego sms’a do Katie z prośbą o zwrot Ramzesa. Przy okazji zauważyła dziesięć nieodebranych połączeń i kilka sms’ów od Jamesa, w każdym “prosił” by odebrała. Teraz wiedziała, że to będzie ciężki dzień. Samuel czekał oparty o samochód, rozmawiał z kimś przez komórkę gdy tylko zobaczył Elizabeth zakończył rozmowę, wydawał się zdenerwowany.

Wyglądasz ślicznie- skomentował.

Dziękuję - poczuła miłe uczucie, w końcu ktoś ją doceniał. - Jedźmy już - uśmiechnął się krzywo wręczając bajgla kupionego dla niej.

Po dwudziestu minutach dojechali do biura, Sam nie wypuścił jej bez namiętnego pocałunku, po czym umówili się na film. Elizabeth przywitała się z Jen dyskretnie zerkając na zegarek, zostało niewiele czasu na przygotowanie korespondencji, ale powinna ze wszystkim zdążyć. Stanęła zaskoczona gdy dostrzegła Jamesa siedzącego na jej biurku.

Możesz nie siadać na moim miejscu pracy? - spytała zirytowana, nie zareagował więc obeszła biurko i odłożyła torebkę do szafki. - Głuchy jesteś?

Dlaczego wczoraj nie odbierałaś? - przeniósł na nią ciężkie spojrzenie, znała go na tyle dobrze by wiedzieć jak bardzo jest wkurzony.

Kończę pracę o piątej, mam swoje życie prywatne więc nie mogłam odebrać. A co? Nie mogłeś znaleźć numeru telefonu do Hiltona? - odgryzła się.  Zdenerwowana chwyciła za karteczkę leżącą przy laptopie. Długopisem zapisała numer i wręczyła ja zaskoczonemu Carringtonowi.

Co to ma być?

Numer do twojego ulubionego hotelu na bzykanko - usiadła na fotelu otwierając laptopa.

Nie do tego byłaś mi potrzebna - odparł szorstko próbując zwrócić jej uwagę.

Doprawdy - uniosła brwi dalej na niego nie patrząc.

Nie mogłaś odebrać tego cholernego telefonu? - zapytaj wściekły, nie odezwała się ani słowem. Wstał z biurka robiąc krok przed siebie.

James - zawołała za nim przesłodzonym głosem - skoro już tu jesteś weź swoją korespondencje- mężczyzna soczyście przeklął pod nosem i przeszedł do swojego gabinetu trzaskając drzwiami.

Elizabeth podniosła słuchawkę po pierwszym sygnale, okazało się że produkcja reklamy będzie opóźniona do dwóch miesięcy. Kończąc rozmowę poczuła ulgę, nie chciała pierwsza wyciągać ręki. Napisała do Jamesa e-mail z obszerna informacją na ten temat i zaczęła układać spotkania na najbliższy tydzień. Stwierdziła, że zacznie komunikować się drogą elektroniczną ze swoim szefem, nikt nie płacił jej za mówienie do niego, a obowiązki mogła wykonywać równie dobrze w ten sposób.

Lizzy rozsiadła się na kanapie w swoim salonie, po pracy wpadła do niej przyjaciółka wraz z obrażonym kotem. Ramzes nienawidził przebywać poza domem jeśli wiązało się to z nieobecnością właścicielki, teraz zdenerwowany chodził i prychał na wszystko co ośmieliło się stanąć na drodze rosyjskiemu księciu. Katie jak zwykle zapomniała użyć szczotki do włosów o czym świadczyły sterczące wszędzie włosy, od przekroczenia progu nie zamykała ust opowiadając najnowsze plotki z pracy, dopiero po chwili zreflektowała się po co właściwie przyszła.

- Opowiadaj jak było, o mało nie rozpłynęłam się z radości gdy poprosił mnie o pomoc. Matt marudził trochę żebym przystopowała i nie wtrącała w sprawy sercowe innych, wyobrażasz sobie?! – zdegustowana cmoknęła. Blondynka obserwowała to z rozbawieniem wypisanym na twarzy.

- Kurczak wyszedł wybornie – skomentowała.

- W dupie mam tego kurczaka, mów jaki jest w łóżku ! – poczerwieniała ze złości na policzkach.

- Nie gorączkuj się, bo jeszcze dostaniesz zmarszczek. Hmmm było ciekawie to na pewno, wiesz raczej nie jest z tych grzecznych facetów – po pracy przebrała się w czarne legginsy i długi sweterek, którego końcem teraz bawiła się lekko skrępowana.

- Czyli lubi na ostro? Jak bardzo niegrzeczny jest? – dociekała. Kobieta spojrzała na rudowłosą mocno przygryzając wargę odsłoniła nadgarstki z widocznymi śladami, które teraz nabierały lekko filetowego koloru. – O mamusiu! Zawsze próbowałam namówić Matta na kajdanki ale jest tak sztywny, wyśmiał mnie mówiąc „za dużo tych perwersyjnych bzdur oglądasz”. Używał brzyskich słówek? Powiedz, że tak…

- Tak, szczerze mówiąc nie wiem czy to takie fajne. Może od czasu do czasu… Teraz czuję się dziwnie, w trakcie wszystko grało…

- Jesteś głupiutka, przecież ciągle tak nie będzie. Za pierwszym razem mieliście normalny seks. Czyli co moja przyjaciółka ma faceta?

- Całkiem możliwe - wzruszyła ramionami, podczas gdy Katie rozpływała się nad jej nowym chłopakiem. Po godzinie w mieszkaniu pojawił się Matt, na widok Elizabeth otwierającej drzwi uśmiechnął się ciepło. Znała go tyle lat, że od razu wyłapała smutek bijący z zwykle pogodnego spojrzenia. - Cześć, jak minął dzień? - przywitała go zaraz gdy wszedł. Nie zdążył zmienić munduru na zwykły strój.

- Męczący, dużo papierkowej roboty po godzinach dosłownie padam - westchnął. - Katie chodź proszę, chciałbym w końcu zmyć z siebie ten dzień.

- Jak zwykle nie możesz trochę gdzieś wyjść, idę tylko do łazienki - oboje obserwowali ją w ciszy.

- Wyglądasz naprawdę marnie, nie miałeś dostać awansu?

- Sam lepiej zna komendanta i miał lepsze doświadczenie - wzruszył ramionami jakby nie miało to znaczenia.

- Co proszę? Dopiero niedawno przeniósł się tu… Och, tak mi przykro. Marnujesz się tam, dawno mówiłam że powinieneś zostać psychologiem policyjnym albo uczyć w szkole policyjnej innych. Jesteś do tego stworzony.

- Raczej potrafi tylko narzekać - wtrąciła Katie kiedy tylko wyszła. - Zgadamy się pojutrze - pocałowała przyjaciółkę w policzek i wyszła.

- Między wami gra? - kiwnął głową, ewidentnie chciał uciec od odpowiedzi, przytuliła go mocno. - Zawsze możesz na mnie liczyć, też jesteś moim przyjacielem. - Uważaj na siebie mała - wyszedł pozostawiając Elizabeth ze zmieszanymi uczuciami, coś było nie tak. Ale każdy miał prawo rozwiązywać problemy na swój sposób.

High heelsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz