Dokładnie pięć miesięcy później stoję na tym samym lotnisku czekając na bruneta.
Wędruje wzrokiem po każdej osobie, która opuszcza budynek,aż wkońcu zauważam wysokiego dobrze zbudowanego mężczyzne na którego widok moje serce przyspiesza.
Jake.
Co prawda rozmawialiśmy co drugi dzień przez skype, ale to nie to samo. Po chwili chłopak również mnie zauważa, a na jego twarzy rozciąga się ogromny uśmiech. Gdy jesteśmy jest już blisko przytulam go z całych sił oczywiście na tyle ile pozwala mi dość sporych rozmiarów brzuch. Zaciągam się zapachem Playboy'a czując się jak w domu.
-Tęskniłam -szepcze próbując się nie rozpłakać pieprzone hormony.
-ja też mała -otula mnie ramieniem, gdy kierujemy się do taksówki. - wow jest naprawde duży -zerka na mój brzuch.
Parskam śmiechem na jego słowa.
-Serio? -pytam, gdy siedzimy już w żółtym samochodzie. -tam skąd przyjechaliśmy -kierowca kiwa na potwierdzenie, że zrozumiał i jedziemy.
-No co? -wrusza ramionami -nie mogę się przezwyczaic, że jesteś w ciązy.
-a co ja mam powiedzieć? Wpieprzam za dwóch i czuje się jak ciężarówka -warcze zła, bo przez brzuch mam problemy nawet z podstawowymi czynnościami .
-Moja ty ciężarówo -jego głos aż kipi słodkością co jest tylko pretekstem do odwrócenia mojej uwagi by poczochrać mi włosy. Piszcze przez co chłopak śmieje się jak koń. Dosłownie.Gdy tylko jesteśmy wkońcu w domu pierwsze co robie to zaglądam do lodówki, bo jestem głodna. Wzdycham zrezygnowana, gdy nic godnego uwagi nie znajduje.
- Zamawiamy pizze? -spoglądam na bruneta, który właśnie wszedl do pomieszczenia dokladnie je analizując.
-yeap -głacze się po brzuch zostawiając tam jedną dłoń.
-ta co zawsze? - mimowolnie uśmiecham się na uczucie jakbysmy nadal byli w liceum. Chłopak chyba miał tak samo bo tylko się uśmiechnął.Pół godziny później leżałam zmęczona jedzeniem na kanapie, a obok na podłodze Jake. Moja dłoń jak za każdym razem głaskała brzuch, gdy poczułam lekki ból bezwiednie uśmiechnęłam się.
-Jake? -szepnęłam cały czas się szczerząc.
-huh? -mruknął odwracając się do mnie przodem.
-chcesz poczuć jak kopie?-oczy chłopaka momentalnie zwiększyły swoją objętość.
-pewnie -wzięłam jego rękę w swoją i położyłam w odpowiednim miejscu. Chłopak patrzył doncentrując się na moim brzuchu tylko po to by po chwili poczuć mocne kompnięcie i po kilku sekundach znowu.
-Będzie z niej piłkarz nie ma co - nie muszę nawet na niego patrzeć, by wiedzieć jak się uśmiecha mówiąc to -po wójku -wypina dumnie pierś przez co chichocze.
-i po tacie -dodaje powazniejac. Chłopak nadal głaska brzuch co jest dobrym uczuciem. Przymykam oczy relaksując się pod jego dotykiem.
-Rozmawiałaś z nim? - szepcze nie przerywając czynności.
-Nie -mrucze. Wiem jak ta rozmowa się potoczy.
-myślę, że powinnaś -wzdycha to nie pierwszy raz, gdy przekonuje mnie do tego.
- On wyraźnie zaznaczył, że nie chce narazie dzieci. Dobrze o tym wiesz- sycze zła. Biorę kilka wdechów i otwieram oczy spoglądając na bruneta -przepraszam-mrucze dotykając jego dłoni- jak u reszty? -tęsknie za nimi,ale za bardzo boję się wykonać jaki kolwiek ruch, bo pewnie mnie nienawidzą za to zniknięcie.
-dobrze,pytają się o ciebie - wzycham, błagam Scar nie rozpłacz się.- tęsknią-dodaje.- Dali mi coś dla Ciebie- podoszę się do pozycji siedzącej patrząc jak chłopak grzebie w swojej torbie i po chwili siada obok podając mi pudełko,które od razu otwieram. Widok na zdjęcie zamazuje mi sie przez łzy. To grupowe zdjęcie z pobytu u Louisa na działce jesteśmy na nim wszyscy wspólnie ciesząc się z końca szkoły. Wycieram poliki wstając co swoją drogą jest trudne.
-właczysz laptopa leży na stole -proszę Jake'a, a sama kieruje się do łazienki by doprowadzić się do porządku. W drodze powrotnej stawiam jeszcze zdjęcie na szafce nocnej i wracam do przyjaciela.
Siadam przy stole logując się na Skyp'a .
-Jesteś pewna? - pyta stojąc za moimi plecami jednocześnie pocierając moje ramiona chcąc dodać mi tym otuchy
-tak, ale nie powiem i o ciązy, bo nie chce by powiedzieli Harremu. -tlumacze
-jak uważasz -wzdycham. Dodaje po kolei wszystkich do romowy i czekam aż odbiorą. Słyszę, że Jake ogląda telewizje dając mi tym samym trochę prywatnosci.
Jeden sygnał, drugi sygnał.
-o mój boże Scar - El prawie płacze już do kamerki co wewnetrznie mnie dobija.
-ty żyjesz- krzyczy jednocześnie Niall i Louis
-Scar -słyszę niedowierzanie w głosie Liama i Zayna.
-cześć wam -macham krótko próbując powstrzymać płacz. Zerkam na każdego z nich czując jak w gardle ogromną gule -przepraszam, że uciekłam -wzdycham szykując się na niezły opieprz.
-Jak się czujesz? -zerkam zdezorientowana na Liama.Biorę kilka głębszych oddechów i odpowiadam
-dobrze, co u Was? -uśmiecham się choć zdaje sobie sprawe jak strasznie wyglądam z zapłakanymi policzkami
-tęsknimy bardzo -rzuca pierwsza El. Na jej słowa mam ochotę pieprzyx to i wrócić do Londynu, ale nie.
-a tak pozatym to Zayn ma dziewczyne -świergocze Niall na co Zayn karze mu się zamknąc i wszyscy się śmiejemy z reakcji Malika.
-Mam nadzieje, że ja poznam -usmiecham się do Zayna co odwzajemnia.
-a Niall'owi podoba się kasjerka w sklepie -dodaje szybko Malik.
-no to na co czekasz głodomorze- mój uśmiech się powiększa na każdą nowinke z ich życia a serce rośnie do niewyobrażalnych rozmiarów,bo mnie nie nienawidza.
- Co u Was tak wesoło suki? - podchodzi do mnie Jake.
-Co Ty tam robisz? - pytaja jednoczesnie przez co przypomina to bardziej krzyk.
-stoje - mówi obojętnie.
-a Nas nie zaprosiłaś? -wydyma dolna warge Niall przez co mam ochotę go przytulić.
-.Innym razem -wzdycham -ale dziekuje za prezent jestescie kochani-cmokam wysyłając im buziaka.
-kochamy Cię Scar -mówią jednocześnie. To są właśnie przyjaciele nie zadają zbędnych pytań po prostu są.
-ja Was też - nie popłacz się Scar. Zaciskam na chwile wargi, bo mała znowu kopie i to boli.- Ale mam prośbę -dodaje na co wszyscy patrzą na mnie uważnie łącznie z Jake'iem ktory stoi teraz opierając się o stół obok mnie. -nie mówcie Harremu o tym -wypalam jak najszybciej się da. -obiecajcie.-zerkam na każdego. Wszyscy składają obietnice co mnie cieszy.
-On jest w rozsypce Scar -wypala Liam, a ja
Wiem ze troszczy sie o przyjaciela.
-porozmawiaj z nim -dodaje El posyłając mi pokrzepiający uśmiech. Pocieram dłonią czoło zastanawiając się co zrobić wzycham i dodaje
-zadzwonie do Niego jutro, a teraz muszę kończyć -mała nadal kopie, a dodatkowo odczuwam cholerne zmęczenie tym dniem. -kocham Was -macham na pożegnanie.
-a my ciebie.Czuję sie o wiele lepiej po rozmowie z nimi jakby ogromny kamień spadł mi z serca powodując, że może normalnie funkcjonować. Zadziwiające jak jedna rozmowa może pomóc. Nie jesteśmy do końca świadomi jak ważni są przyjaciele do czasu, aż przez długi okres czasu ich nie widzimy.
CZYTASZ
Just Games |h.s✔
FanfictionOd: Harry "Mam ochotę zedrzeć z Ciebie tą pieprzoną sukienkę i całować każdy milimetr Twojego idealnego ciała tak aż będziesz jęczeć moje imię." Do:Harry "Twoja wybujała wyobraźnia nigdy nie przestanie mnie zadziwiać, jednak muszę Cię zmartwić moje...