Rozdział 21

1.2K 34 0
                                    

-Jake-mrucze zaciskając dłonie. Spoglądam na chłopaka śpiącego obok mnie.
-JAKE -z moich ust wydobywa się krzyk spowodowany ogromnym bólem po wpływem którego chłopak spada na podłogę nie wiedząc co się dzieje.
-Jake ja rodze -dysze oddychając coraz szybciej.
-kurwa-Chłopak od razu rozbudza się wyciąga torbe, którą wspólnie pakowalismy w zeszłym tygodniu zakładając jednocześnie bluze po sekundzie materializuje się koło mnie pomagając mi wstać jedną dłonią, a drugą wzywając taksówke. Staram się unormować oddech co zupełnie mi nie wychodzi, gdyż skurcze są tak cholernie silne.
***
-Pani Jonson są komplikacje musimy zrobić cesarke - zerka na mnie doktor Harrison, gdy jestem już na sali porodowej.
- Dziecku nic nie będzie? - dysze. To ono jest tu najważniejsze. Po zapewnieniach doktora od razu się zgadzam.
-Niech myśli pani o czymś miłym - instuuje pielęgniarka podająca mi znieczulenie automatycznie przed moimi oczami pojawiają się zielone tęczówki.

-Scarlet na miłość boską to Ty? - wciągam gwałtownie plwietrze na zachrypnięty głos chłopaka.
-t-tak -jąkąm się zaciskając mocniej dłonie na telefonie.
-Czemu wyjechałas. Zresztą nie ważne. Gdzie jestes przyjade. Podaj mi adres. Boże tak się martwilem. Tak bardzo tęsknie Scar -z jego ust wydobywa się potok słów, a każde kolejne wbija mi szpilki w samo serce.
- nie podam Ci adresu Harry. -biorę głęboki oddech - wszystko u mnie dobrze, ale musisz o mnie zapomnieć, pamietaj jednak, że kocham Cię najmocniej na świecie - kończę rozmowe nawet nie czekając na jego odpowiedź automatycznie blogując jego numer.*

-.Pani Scarlet -słyszę, gdy otwieram powoli oczy od razu je mrużąc z powodu światła. Odwracam lekko głowę w bok. - Ma pani piękną córeczkę -mówi kładąc mi ją na piersi. Otulam ją delikatnie dłonią nie chcac jej skrzywdzic. Jest taka mała delikatna i tak do niego podobna.
-Masz już imię? - dopiero teraz orientuje się, że Jake stoi obok przyglądając się nam uważnie. Widzę ślady łez na jego policzkach przez co dziękuje bogu za takiego przyjaciela.
-Darcy -mówie niewyraźnie całując delikatnie jej małe czułko. Dokładnie to samo w stosunku do mnie robi Jake.

***
Tydzień później opieram się o framugę drzwi do pokoiku Darcy oglądając jak Jake najdelikatniej jak potrafi odłada małą do łóżeczka. Dopiero co wróciliśmy ze szpitala i Jake uparł się, że wniesie Darcy do mieszkania i się nią zajmie. Ale jak to ja nie mogłam się powstrzymać i podążyłam za chłopakiem. Brunet odwraca się i karcącym wzrokiem spogląda na mnie.
- Miałaś iść się położyć, lekarz Ci kazał -wzdycha rozpakowywując torbe z zakupionym mlekiem,ponieważ okazało się, że mam go za mało i teraz muszę łykać jakieś tabletki a Darcy pić mleko z puszki.
-Ale. -zaczynam protestowac, bo nie lubie gdy ktoś mnie wyręcza.
-nie ma żadnego, ale Scar. Ja się zajme Darcy, przeciez widze, że jesteś zmęczona - przeklinam to jak dobrze mnie zna. Gdy mam już odejść do sypialni odwracam się do chłopaka.
-Jake? -przyjaciel odwraca się do mnie uwaznie mi się przyglądając.
-Dziękuje -szepcze przytulając się do jego ciepłego torsu.

*- Scar przypomina sobie rozmowe z Harrym o której mowa w poprzednim rozdziale.

Just Games |h.s✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz