Rozdział 22

1.2K 32 0
                                    

- Jesteś pewna, że kawiarnia to spełnienie Twoich marzeń? -przygląda mi się uważnie Jake.
-Zawsze o tym marzyłam -wzruszam ramionami wsypując mleko do butelki.
-Znalazłam nawet fajne miejsce -dodaje odwracając się przodem do siedzącego przy stole przyjaciela.
-A co z pieniędzmi? - prycham na jego pytanie.
- Ich mi nie brakuje, spadek po rodzicach i babci jest wystarczająco duży- mrucze po nosem wiązke przeklenśtw na niedobre w smaku mleko Darcy.
-pamiętaj, że zawsze Ci pomogę - wskazuje na mnie palcem brunet unosząc jednocześnie brwi.
-jasne -mrugam do Niego i idę nakarmić mojego skarba.

***
Rozglądam się po pomieszczeniu wyobrażając sobie sobie gdzie będą stały stoliki, lada i wystawa z codziennie świeżymi wypiekami robionymi na miejscu. W tym momencie czuję się spełniona. Wczoraj podpisałam wszystkie papiery związane z kupnem tego miejsca. Jeszcze tego samego dnia wystawiłam ogłosznie, że potrzebuję kelnerek i cukierników jednoczesnie zamawiając ekipe do malowania. Wcześniej była tu cukiernia co uwalnia mnie od kupna wyposazenia do kuchni. Siadam na jedynym krzesełku tuż obok wózka Darcy jednocześnie sprawdzając co robi -śpi. Dopiero teraz doświadczam co oznacza samotne wychowanie. Jake wyjechał tydzień temu do Londynu, bo skończyły się wakacje, a on musiał coś jeszcze załatwić.
Boję się jak to będzie, ale jestem dobrej myśli.
-Przepraszam? -odwracam się gwałtownie na nieznany mi głos dochodzący zza.moich pleców.
-Tak? -wstaję kierując się do brunetki.
-Słyszałam, że będzie tu kawiarnia. Pani jest właścicielką? -zakłada włosy za ucho przyglądają się mi dyskretnie
-tak -uśmiecham się promiennie, bo wciąż to do mnie nie nie dociera.
-Nie szuka pani może kelerki - bierze szybko oddech -pracowałam tu wcześniej i mieszkam niedaleko więc przy okazji mogłabym zamykać lub otwierać albo odbierać dostawy - potok słów wypływa z jej ust powodując u mnie delikatny chichot.
-Jeśli tak to przyjmę Cię na okres próbny, a jak wszystko będzie w porządku to pomyślimy -mówię. Szczerość jaka bije od tej dziewczyny jest rzadka w Nowym Jorku.
-Dziękuje -wzdycha zadowolona - gdzie moje maniery jestem Emma Blue -wyciąga w moją stonę dłoń, którą od razu chwytam
-Scarlet Jonson -.uśmiechamy się do siebie. -Witam na pokładzie.

--------------
Zdaje sobie w pełni sprawę, że ten rozdział jest nijaki, ale co zrobię mogę tylko przeprosić...

Just Games |h.s✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz