Nigdy nie byłam wystarczająco dobra dla Harrego ani jego ojca. Nie pochodziłam z bogatej rodziny, co wyraźnie przeszkadzało panu Styles'owi, nie potrafił on zrozumieć, że nie liczą się dla mnie pieniadze Harrego, ani to w jakiej grupie spolecznej się znajduje. Dla mnie ważne było to jakim jest człowiekiem i jak bardzo ważny jest dla mnie.
'Ona jest tylko Twoją seks zabawką, która leci na naszą kase. To śmieć!'
Słowa, które wyrzucone zostały z ogromną agresją nie zrobiły na mnie większego wrażenia, bardziej zabolała mnie cisza ze strony bruneta. To jak pozwalał, by jego ojciec mnie obrażał. Inaczej wyobrażałam sobie miłość jako mała dziewczynka było to dla mnie coś magicznego, to jak dwoje ludzi potrafi łączyć tak ogromne uczucie, które przepełnia ich wewnętrznie. Ten moment był pierwszym wydarzeniem podczas, którego zawiodłam się na Harrym. Drugi był, gdy mnie uderzył po raz kolejny. Nie mogę uwierzyć, że to jak puściłam w nie pamięć pierwsze spoliczkowanie pociągnie za sobą kolejne. Nie radził sobie. Jestem tego pewna, że Harry nie radził sobie z agresją. Raz był kochany, a za chwile brutalnem, który widzi tylko czubek własnego nosa. Może on był .. Zdecydowanym ruchem głowy wyrzuciłam ta myśl z głowy. Jak ten zielonooki anioł mógłby mieć jakąkolwiek skaze?
Czując mrowienie postanowiłam wstać z zamiarem rozchodzenia zasiedzianej nogi. Nadal opalutola kocem z zaparzoną przed chwilą herbatą, stoję oparta o ścianę przyglądając się ludziom za oknem. Każdy w pośpiechu wymijał osoby wolniej idące na zatłoczonej londyjskiej ulicy. Kobieta w pięknym warkoczu zawzięcie wybierała co piękniejsze jabłka patrząc z niedowierzaniem na kolejke to budki z hot-doga'mi. Młoda dziewczyna w pocie czoła przygotowywała i podawała kolejne ciepłe kanapki, dziękując za napiwek ogromnym uśmiechem. Jej wzrok podążył jednak w innym kierunku. Z uwagą przypatrywała się pewnie kroczącemu mężczyźnie z ogromnym bukietem róż. Zupełnie jakby był w swoim świecie, zupełnie nie zwracając uwagi na otaczających go ludzi. Z kapturem naciągniętym na głowę jakby zachipnotyzowany skupił całe swoje spojrzenie na bukiet lekko powiewajacych na wietrze kwiatów. Czując, ze ktoś go obserwuje podnosi głowę od razu patrząc się w okna mojego mieszkania. Zamieram w bezruchu. Doskonale znam tą chodzącą perfekcje.
Minęły dokładnie dwa tygodnie odkąd uciekłam z działki, dokładnie tyle samo czasu minęło odkad widziałam swojego chłopaka. Dwa tygodnie podczas, ktorych stoczyłam sie na samo dno. Zatapiając ból i cierpienie w alkoholu i oglądaniu durnych seriali albo po prostu leżeniu na łóżku. Dokładnie w takim stanie zastał mnie Jake i Liam. To oni pomogli mi wrócić chodź trochę do normalnego funkcjonowania, a teraz widząc go kroczącego w moją strone mam ochote zapić się na śmierć. Przyszedł mnie przepraszać czy może znowu uderzyć?
Zupełnie nie orientuje się kiedy słyszę brzdęk otwieranych drzwi jednocześnie przeklinając moment w którym dałam mu swoje klucze. Odstawiając kubek zerkam w stronę korytarza w tym samym czasie obmyślając plan ucieczki do sypialni i zamknięcia się w niej.
Gdy zielnooki mężczyzna staje w przejściu zamieram, zostaje totalnie wypruta z uczuć, chcąc jedynie płakać jakby miało mi to w jakikolwiek sposób pomóc. Działam instynktownie, gdy w mgnieniu oka staję obok niego wyrywając ten zasrany bukiet i uderzając go nim raz po raz. Nie dbam o to czy kolce wbijaja mu sie w skóre czy wprost przeciwnie. Chcę by poczuł się tak jak ja.
- Obiecałeś -wrzeszcze nie panując nad emocjami jakie we mnie buzują. Denerwuje mnie to,ze on milczy. W mgnieniu oka wyrywa z moich rąk resztki bukietu szczelnie mnie przytulając. Nie zniechęcają go moje próby wydostania się z uścisku. Dopiero, gdy czuje ciecz moczącą mi ubranie orientuje się, że on płacze, tym samym przerywam bicie jego silnego torsu.
-Tak bardzo Cię przepraszam, kochanie-głaszcze mnie po głowie gwałtownie wciągając powietrze. -ja-ja nie chcialem to było silniejsze ode mnie - stoję oniemiała w jego ramionach probując zrozumieć co tak właściwie się dzieje.- skarbie, tak bardzo Cię kocham - wzdycha, a ja czuję ze moje serce robi się coraz cięższe. Brunet gwałtownie wypuszcza mnie z uścisku przez co prawie tracę równowagę. Z zakrytymi przez dłonie oczami zsuwa się po ścianie naprzeciwko. - jestem bipolarny Scar- moje serce robi sie coraz cieższe, gdy wypowiada zdanie którego tak bardzo sie bałam- potrzebuje Twojej pomocy-szepcze przecierając twarz. Po chwili patrzy na mnie z błagalnym wzrokiem -wprowadź się do mnie.
CZYTASZ
Just Games |h.s✔
FanfictionOd: Harry "Mam ochotę zedrzeć z Ciebie tą pieprzoną sukienkę i całować każdy milimetr Twojego idealnego ciała tak aż będziesz jęczeć moje imię." Do:Harry "Twoja wybujała wyobraźnia nigdy nie przestanie mnie zadziwiać, jednak muszę Cię zmartwić moje...