Włączcie muzykę .
_________
Z ledwo co otwartymi oczami idę w kierunku głośnego walenia w drzwi.
-Harry? - moje oczy automatycznie otworzyły się szerzej. Chłopak stoi zgarbiony, woda cieknie z jego mokrych od deszczu ubrań.
- Mogę wejść? - gestem ręki zapraszam go do srodka. Ani razu nie podnosi głowy, przez co nie mogę zobaczyć jego twarzy dzięki burzy włosów. Gdy wchodzę do salonu Harry siedzi ze spuszczoną głową. Siadam przed nim na ławie. Mam dość owijania w bawełne, jest druga w nocy, a mój organizm domaga się snu. Jednak gdy go zobaczylam, poczułam ulgę, że jest cały.
Cisza panująca pomiędzy nami zaczyna mnie irytować.
- Harry.. wszystko okey? - chłopak nie odzywa się, a ciszę przerywa łkanie. Po pierwszej minucie myślę, że mam coś ze słuchem, jednak nie. Ciało chłopaka zaczyna się trząść nie wiem czy to ze względu na jego stan czy tego, że jest cały mokry.
-Harry? - kucam przed nim jednocześnie odgarniając włosy. To co widzę przeraża nawet mnie. Blada posiniaczona twarz, zaczerwienione oczy i stużki krwi płynąc z rozciętej wargi i łuku brwiowego. Nie jestem do końca pewna czemu ten widok powoduje, że łamie mi się serce.
- Pójdę po apteczke -mówię idąc do łazienki.
Gdy wracam zastaje chłopaka w takiej samej pozycji.
- Może zaboleć - przykładam wacik nasączony wodą utlenioną. Widzę grymas na jego twarzy jednak nadal sie nie odzywa.
-Harry powiedz mi co się dzieje -pytam gdy po obejrzeniu jego obrażeń siadam obok niego. Chłopak zaczyna ponownie drżeć.
-ona.. ona nie żyje.. nie ma jej.. - łka
-kto nie żyje?- pytam spokojnie nie za bardzo rozumiejąc.
-mo-moja mama - po wypowiedzeniu tych słów Harry zaczyna płakać. Moje serce mięknie. Otaczam go ramionami przyciągając do siebie. Chowa głowę w zagłębieniu mojej szyji nadal potwornie się trzęsąc i łapiąc gwałtownie i płytko oddechy.-Harry spokojnie.- wplatam dłonie w jego włosy masując mu skórę głowy. -Oddychaj powoli razem ze mną -oddycham wolniej i wciągam więcej powietrza by mógł wyczuć mój oddech. Nasze oddechy wyrównują się -Harry-odchylam się do tyłu by móc na Niego spojrzeć. -idź weź prysznic, naszykuje Ci ubrania. - chłopak kiwa powoli głową i wchodzi do łazienki.
Zostawiam ubrania Jake'a, które znalazłam w szafie. - Ubrania masz koło drzwi. - odpowiada mi cisza.
Wracam do kuchni wyjmując pudełko z lekami. Nalewam Harr'emu szklanke wody i kładę obok tabletkę na uspokojenie.
Słyszę otwieranie i zamykanie drzwi, a po chwili brunet wchodzi do pomieszczenia z zamglonym wzrokiem.
- weź to, pomoże Ci -kiwam głową w strone leku. Harry posłysznie wykonuje moje polecenia. -Naszykowałam Ci koc i poduszkę na kanapie. - chłopak kiwa głową nawet na mnie nie patrząc i wraca do salonu.
Idę z powrotem do sypialni. Kręcę się na łóżku słysząc jego łkanie i pociąganie nosem. Moje serce pęka za każdym słyszanym dźwiękiem. Nie mogąc już wytrzymać na palcach idę do salonu. Zatrzymuje się w pół ruchu, gdy słyszę jego płacz. Mogłam dać mu wcześniej tą pieprzoną tabletke to już by zaczeła działać.
-Harry- dopiero, gdy słyszę swój głos zdaję sobie sprawe, że szepcze. -Chodź ze mną -wyciągam w jego stronę ręke. Światło z ulicznych lamp wpada do pomieszczenia dzięki czemu widzę, ze rozważa moją propozycje, jednak powoli wstaje i chwyta mnie za rękę. Nie wiem czemu, ale ciągnę go w stronę sypialni. Myślę, że jest to spowodowane, że Jake mi pomógł w dokładnie takiej samej sytuacji. Po śmierci moich rodziców w wypadku. Kładę się na łóżku, Harry robi dokładnie to samo układając głowę na moim brzuchu, jednoczenie się we mnie wtulając. Moja ręka ląduje w jego włosach masując jego skórę głowy, by pomóc mu się rozluźnić. Leżymy w ciszy kilkadziesiąt minut , która mam nadzieje go wycisza. Dopiero, gdy słyszę jego uspokojony oddech rozluźniam ciało, będąc już pewna, że leki zaczęły działać.
-O-ona -chłopak chrząka próbując wrócić do normalnej barwy głosu. -ona jechała mnie odwiedzić. Kierowca ciężarówki zasłabł i wjechał na prawy pas, było zderzenie czołowe- nie odzywam się, nie chcąc mu przerywać.- to wszystko moja wina. To przezemnie jechała tą pieprzoną drogą - czuję ciesz moczącą mi piżame. Wkładając cała siłe jaką mam staram się podnieść bruneta tak by móc na niego spojrzeć. Nie dając rady,podnoszę tylko jego głowę by zsunąć się zrównując się z nim wzrokiem.
-.To nie jest Twoja wina - szepcze, wycierając jego łzy. Nigdy nie sądziłam, że znajdę się w podobnej sytuacji. Dziwne, że jeszcze niedawno to ja byłam na miejscu bruneta. -Harry spójrz na mnie -przerwywam czekając, aż zrobi to o co proszę. Dłonie nadal trzymam na jego twarzy, głaszcząc jego policzki. - Nie mamy wpływu na to co się stanie, nie jesteśmy w stanie przewidzieć przyszłości. A jeśli byłaby taka możliwość napewno zabroniłabym jechać rodzicom na wakacje z których nie wrócili. Z własnego doświadczenia wiem, ze zadręczanie się nic nie da, to nie jest Twoja wina Harry - składam na jego czole delikatnego całusa przybliżając się do Niego. Chłopak ponownie się we mnie wtula. Wierzchem wolnej ręki wycieram łzy ,które niespodziewanie zgromadziły się w koncikach moich oczu. Cała ta sytuacja przypomniała mi o rodzicach i tych ich pieprzonych wspaniałych i wymarzonych wakacjach przez które już nigdy więcej ich nie zobaczyłam. Wciągając powierze staram się uspokoić,co skutecznie mi się udaje.
To niesamiowite jak w krótkim czasie nasze odczucia wobec drugiej osoby mogą ulec zmianie. Poznałam inną strone Harr'ego jako małego, przestraszonego i zagubionego chłopca. Dopiero,gdy słyszę jego umiarkowany oddech sama przymykam powieki jednocześnie odczuwając straszne wyczerpanie.
CZYTASZ
Just Games |h.s✔
FanfictionOd: Harry "Mam ochotę zedrzeć z Ciebie tą pieprzoną sukienkę i całować każdy milimetr Twojego idealnego ciała tak aż będziesz jęczeć moje imię." Do:Harry "Twoja wybujała wyobraźnia nigdy nie przestanie mnie zadziwiać, jednak muszę Cię zmartwić moje...