Rozdział 4

3K 93 47
                                    

- C-co Ty tu robisz !? - krzycze bardziej ze zdziwienia niż ze złości.

- Kim jest kurwa Tom? - irytacja na jego twarzy to coś.. to coś czego jeszcze u nikogo nie widziałam w ten sposób. Zimny wyraz twarzy, zmarszone brwi i czoło przez co widoczne są małe zmarszczki, prawie czarne oczy bez nawet odrobiny zieleni, wygląda jak...

- Cicho mi tam!- słysze krzyk pani Smith z góry, który przerywa moje analizowanie jego twarzy. Harry bez słowa wchodzi do mieszkania trącając mnie ramieniem. Nie będę udawać, że to nie bolało. Pocierając ramie wchodzę do salonu, gdzie znajduje się Harry.

- Kim jest do kurwy nędzy Tom?- krzyczy niekontrolowanie wymachując rękoma.

- To kolega- Ssiesz kutasa Tomowi swojemu koledze, który nie istnieje brawo Scar.

- Każdemu pieprzonemu koledze robisz laske?- wrzeszczy. Jego gniew nie maleje wręcz rośnie.

-Ja..nie - jestem w szoku, że tak nisko mnie ocenia.  Jakbym była jakąś pierwszą lepszą. Tylko, że tak nie jest, tylko z nim tocze tą jebaną gre.

- Może mi też obciągniesz - Harry kieruje się w moją strone, a ja nawet nie reaguje będą w szoku na jego słowa.- Też jesteśmy kolegami- cedzi ostatnie słowo będąc już blisko mnie. - Na kolana.

Dopiero w tym momencie dociera do mnie co ma się za chwile stać, co on chce, żebym zrobiła.

- Chyba sobie żartujesz - mój głos jest niewyraźny, trzęsie się tak jak ja w środku.

- Powiedziałem na kolana! - jego kolejny wybuch nie robi na mnie wrażenia, za bardzo się boje.

- Nie! Popieprzyło Cię do reszty? - krzyk wydobywający się z mojego gardła jest wywołany pieprzonym strachem. Zniose te pieprzone sms, ale to? przecież to jest molestowanie.

Wydarzenia, które mają miejsce po zaledwie sekundzie dzieją się w tak szybkim tempie, że nawet nie zauważam jak ręka Harrego unosi się do góry i z ogromną siłą ląduje na moim policzku za który po chwili się trzymam z szeroko otwarymi oczami, w których zaczynają pojawiać się łzy spowodowane bólem. Harry patrzy na mnie ze strachem wymalowanym na twarzy.

- Scar j-ja.. p-przepraszam- szepcze próbując mnie przytulić na co instynktownie się cofam.

- Wyjdź stąd - mówie stanowczym głosem, który dziwi nawet mnie samą.

- C-co? Nie. Scar- ponownie szepcze chowając dłonie we włosy i ciągnąc za nie ze zdenerwowania.

- Wynocha!- krzyczę nie zważając na łzy, które dopiero teraz spływają po moich policzkach. Słona ciecz drażni mój obolały policzek zwiększając siłe bólu. Harry patrzy na mnie z przerażeniem, ale ostatecznie wychodzi uderzając pięścią w ściane na co automatycznie wzdrygam się. Trzaśnięcie drzwiami sprawia, że odrazu biegnę by je zamknąć, a  później zsunąć się po ich powierzchni.

Nawet nie wiem ile czasu minęło, gdy  siedziałam skulona przy drzwiach. Ostatecznie decyduje się podnieść i iść do łazienki. To co widze w lustrze wywołuje kolejny atak histeri przez co znowu po mojej twarzy spływają kolejne łzy. Bordowy już teraz ślad na policzku zajmuje całą jego powierzchnie. Jeszcze nikt mnie nie uderzył, nikt nie sprawił mi fizycznego bólu. Był tylko psychiczny, teraz jednoznacznie mogę stwierdzić, że ból jest porównywalny. Scar uspokój się, spokojnie. Nie warto - powtarzam sobie w głowie. Po chwili to pomaga, łapię kilka długich powolnych oddechów by się uspokoić. Przemywam twarz zimną wodą co na jakiś czas przynosi ukojenie. Nie wiem jak jutro pójdę do szkoły, chyba nałoże tone tapety by choć trochę to zamaskować. To będzie najgorszy dzień w życiu.

***

Ubrana w zaduży sweter i krótkie spodenki przemierzałam korytarz szkolny kierując się na moją ostatnią lekcje. Kaskada włosów zakrywa chodź trochę mój policzek. Na którym tak jak się spodziewałam pomimo wszelkich starań i podkładu nadal było widać mój zaczernieniony policzek. Przez noc pojawiła się opuchlizna przez co klnęłam cały czas w łazience. Nie mogłam nie pojawić się dzisiaj w szkole, bo miałam dwa sprawdziany. Tak wiem co powiecie kujonka się odezwała. Po części to prawda mam dobre oceny, staram się dostać na dobre studia. Nie zawale przez tego pieprzonego dupka tak ważnych egzaminów. Na szczęście wszystkie lekcje miałam dzisiaj sama bez jakiejkolwiek osoby z naszej paczki. Nie widziałam ich dzisiaj, starałam się omijać wszystkich chowając się w łazience lub biliotece, poskutkowało. Wymieniłam tylko z Jake'iem  kilka sms.

***

Lekcja minęła mi szybko i tak samo chciałam znaleźć się już w moim mieszkaniu. Jednak los chciał inaczej.

- Scar chodź do nas! - krzyknął Jake. Nie muszę go widzieć by poznać go po głosie. Niechętnie skierowałam się w ich strone. Byli wszyscy. Jake, Zayn, Louis, Niall, Liam i on. Niepewnie stanęłam pomiędzy Jake'iem i Zayn'em.

- Cześć wszystkim- uśmiechnęłam się słabo podnosząc na chwile wzrok, ale jednocześnie pilując by włosy nie odkryły mojego policzka.  Wszyscy mi odpowiedzieli lub kiwnej głową lub jak on burknęli cos pod nosem. Zaczęłam rozmawiać z Louis'em, gdy bez żadnego zapowiedzenia Zayn powiedział

- Pokaż nam swoją piękną twarzyczke Scar.- w tym samym czasie odgarniając moje włosy za ucho. To działo się tak szybko, że nie zdąrzyłam zareagować. Poczułam powietrze uderzające w policzek, które jeszcze sekunde temu ochraniane było przez kaskade włosów. Gdy spojrzałam na moich przyjaciół wszystkie oczy zwrócone były na mnie, a raczej na mój zaczerwieniony policzek. Nie wszystkich, on z zaciekawieniem przyglądał się trawie na której staliśmy. Pierwszy odezwał się Zayn, który nadal trzymał rękę na moich włosach. Kurwa. Kurwa. Kurwa.

- Scarlet co Ci się stało?

Spoglądam na mulata widząc jego zaniepokojone spojrzenie, przełykam śline i ponownie opuszczam wzrok.

Just Games |h.s✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz