Rozdział 29

206 10 2
                                    

— Może pani wyjść — odezwał się jeden z policjantów, wypuszczając mnie z ciasnego pokoju, w którym stało jedynie niewygodne łóżko i mały stolik z krzesłem.

— Jestem wolna? Znaleźliśmy tego, kto to zrobił? — Przeczesałam nerwowo włosy i objęłam się ramionami. Czułam się bezbronna, a obecność policjantów w niczym nie pomagała. W końcu to oni teraz uważali mnie za przestępczynie. A może już nie?

— Ktoś wpłacił za panią kaucję. Na czas śledztwa i rozprawy może pani wrócić do domu.

Kamil. To musiał być on. Przeszłam przez wąski korytarz aż trafiłam do poczekalni, w której siedział Daniel, nerwowo podrygując nogą. Łokcie opierał na kolanach. Siedział tyłem do korytarza, więc nie widziałam jego twarzy.

— Daniel... — szepnęłam, a on się odwrócił na dźwięk mojego głosu. Pokręcił głową z niedowierzania, po czym wstał i uścisnął dłoń policjantowi, wyprowadzając mnie na zewnątrz. Trzymał mnie za przedramię, jakby bał się, że zaraz ucieknę. Momentami jego uścisk stawał się tak silny, że ręka zaczynała mnie boleć. Chciałam się wyswobodzić, ale nie pozwolił mi na to. Wpakował do swojego samochodu i usiadł koło mnie, na miejscu kierowcy.

Odetchnął głęboko i zacisnął dłonie w pięści. Był zdenerwowany, a ja pierwszy raz w życiu się go bałam. Uderzy mnie? Rozluźnił jednak dłonie, westchnął raz jeszcze, jakby w myślach licząc do dziesięciu i starając się uspokoić.

Nie odezwałam się pierwsza. Nie chciałam go rozdrażnić. Zdawałam sobie sprawę, że w ostatnim czasie przysporzyłam im wielu problemów, ale tym razem naprawdę byłam niewinna. Ktoś chciał mnie wrobić, tylko po co?

Patrzyłam przed siebie, siedząc jak na szpilkach. Bałam się tego, co powie. Czy w ogóle się odezwie? Może nie cierpiał mnie tak bardzo, że nie powie ani słowa?

— Wyłożyliśmy na ciebie mnóstwo kasy, więc błagam cię, nie spieprz tego. — O dziwo jego głos był łagodny, spokojny, ale też wyprany z jakichkolwiek emocji. Zdziwił jeszcze jeden fakt.

— Jak to „my"? — Byłam pewna, że to Kamil. Miał pieniądze. Dobrze zarabiał. A może był na mnie wściekły i chciał dać mi nauczkę, zostawiając tam i tym razem nie ratując mnie z opresji za wszelką cenę?

— Mała... — zwracał się tak do mnie odkąd tylko się poznaliśmy. W końcu byłam młodszą siostrą jego przyjaciela. Jednak teraz w jego ustach brzmiało to inaczej. A może na siłę dopatrywałam się w tym krzty czułości? — Nie jest łatwo ot tak — pstryknął palcami w powietrzu — znaleźć nagle trzydzieści tysięcy. Wygrzebałem swoje oszczędności i się dorzuciłem. Kamil chciał już podpisywać kredyt.

A więc sam zaproponował, że pomoże? Mój brat go do niczego nie zmuszał. Czy to znaczyło, że nadal mu na mnie zależy?

— Chciałaś ode mnie drugiej szansy. Teraz ją otrzymałaś. Jeśli uciekniesz, nie stawisz się na wezwanie policji, jeśli znowu zaczniesz kryć winnego, czy cokolwiek zatajać, ta kasa, którą wyłożyłem, poświadczając, że tym razem będziesz grzeczna, po prostu przepadnie. Mówisz, że tego nie zrobiłaś, a ja naiwnie ci w to wierzę. Ale jeśli w jakiś sposób jesteś w to zamieszana, lepiej od razu powiedz to na policji. Prędzej czy później dowiedzą się prawdy.

Kiwnęłam tylko głową, czując, jak zasycha mi w ustach. Mój oddech przyspieszył. Bałam się, że dostanę atak paniki.

— Wiem o tym. Ale przysięgam, że nie miałam z tym nic wspólnego.

— Okej — odpowiedział tylko. — Ale rozumiesz, jak wysoka jest stawka? Jeśli się okaże, że kłamiesz, Kamil straci prawo do bycia twoim opiekunem. Do skończenia osiemnastego roku życia będziesz musiała być w... — Podniosłam rękę, uciszając go. Nie musiał kończyć. Wiedziałam, o czym mówił i nie chciałam tego słyszeć.

Całą drogę do mojego domu spędziliśmy w milczeniu. Kamil miał bardzo ważną operację, Daniel obiecał, że się mną zaopiekuje, żeby ten nie musiał się denerwować. Zrobił mi herbatę i usiadł obok mnie na kanapie.

— Nie będzie już tak, jak wcześniej, prawda? Między nami... — doprecyzowałam, wpatrując się w parującą w kubku ciecz.

— Nie wiem, Maja. Bardzo mnie zraniłaś. Próbowałaś się zabić. Maja, po takim czymś ja już nie wiem, co mogę przy tobie powiedzieć. Czy coś cię za bardzo nie zaboli. Czy jeśli coś ci obiecam, dam ci na coś nadzieję, a z jakiegoś powodu nie wyjdzie, czy ty... Nie wiem, co się teraz dzieje w twojej głowie. Rozumiem, że dużo przeszłaś. Masakrycznie dużo ciężkich rzeczy, ale... mam wrażenie, że związek ze mną w tej chwili ci tego nie ułatwi. Musimy ochłonąć. Już nie jesteś tą samą Mają, którą byłaś miesiąc temu. Ba, nie jesteś tą samą, którą widziałem jeszcze tydzień temu. Zmieniasz się z dnia na dzień. Starasz się dopasować, przetrwać. Rozumiem to. Cholernie dobrze cię rozumiem. Ale proszę, doprowadź się do stanu, jak wtedy, gdy razem spędzaliśmy wieczory przy meczu, czy na mieście. Tylko wtedy to się może udać.

Każde jego słowo wbijało mnie coraz bardziej w kanapę, na której siedziałam. Czułam się, jakby mnie nimi okładał niczym pięściami. Czy ja jeszcze mogę być tą dawną Mają? Czy to wszystko, co się ostatnio wydarzyło nie zabiło tamtej wersji mnie? Czy będę w stanie się na nowo narodzić?

Daniel, nie czekając na moją odpowiedź, wstał i poszedł do łazienki. Dosłownie kilka sekund później zabrzęczał jego telefon. Dostał wiadomość. I wiem, że nie powinnam tego robić, ale chciałam się tylko upewnić, że to nie Kamil. Odblokowałam ekran i niestety, widząc kobiece imię, wbrew własnej woli zaczęłam czytać to, co napisała.

Mam zły dzień. Może masz ochotę przejść się do kina? Albo na jakiegoś drinka?

To była tylko niewinna propozycja wspólnego wyjścia. Nie byliśmy już razem. Nie miałam prawa być zazdrosna, zwłaszcza, że sama wysłałam jakiś czas temu do Alfiego podobną wiadomość. Ale teraz już znałam powód, dla którego nie chciał ponownie się zaangażować. Była nim Ola.


Powrót po długim czasie w końcu nastąpił. Mam nadzieję, że Wam się podoba i będziecie wypatrywać kolejne rozdziały :)

ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz