Rozdział 12

388 25 3
                                    


Serce zaczęło mi bić tak szybko, że obawiałam się kilku złamanych żeber. Moją pierwszą myślą było to, żeby wiać. Wziąć nogi za pas i uciekać jak szybko tylko się dało, ale wtedy miałabym jeszcze większe kłopoty.

- Dzień dobry, posterunkowy Damięło. Wiecie panie, że spożywanie alkoholu w miejscu publicznym jest zabronione? - moja towarzyszka zrobiła wielkie oczy, ja tylko kiwnęłam głową. - A czy panie są pełnoletnie? Nie powinny być panie teraz w szkole?

- Lekcje już skończyłyśmy i tak jesteśmy pełnoletnie. - co ona wyprawiała? Przecież oni na pewno się dowiedzą, że nie mamy jeszcze skończonych 18 lat. I choć obydwaj policjanci byli bardzo młodzi, wiedziałam, że w tym przypadku słodkie oczka nie pomogą. A zresztą oczy pełne łez nie mogą być słodkie.

- Poprosimy dokumenty - odezwał się drugi policjant. Sięgnęłam do torby szukając mojej legitymacji, ale moja dawna "przyjaciółka" przejęła inicjatywę. Nie wiem tylko, czy to nam wyjdzie na dobre.

- Nie mamy żadnych dokumentów - i tylko tyle? Ona chyba jest nienormalna. Co jej to da? Oni i tak się wszystkiego dowiedzą. - A poza tym, ja nic złego nie robię, po prostu tu siedzę, to ona miała tę butelkę, ja jej nawet nie dotykałam. - Że co proszę? Jak ona mogła? Rozumiem, że w takich sytuacjach najlepiej bronić własnego tyłka, ale... nie wierzę. Posterunkowy Damięło poszedł do radiowozu i po pół minuty wrócił z alkomatem - zaraz zobaczymy, czy pani rzeczywiście nic nie piła.

Kiedy drugi z nich chciał spisać nasze dane i sprawdzić nasz wiek, postanowiłam nie utrudniać im sprawy, może chociaż trochę mi oszczędzą kary i podałam im swoją legitymację.

- Czyli jednak nieletnia. Masz teraz lekcje prawda? - policjant Luszyński ukucnął przede mną, a mi łzy zaczęły spływać po policzkach, to wszystko mnie już po prostu przerastało. - Jak się nazywa twoja wychowawczyni? - nie, nie mogą mi obniżyć sprawowania.

- Błagam, niech panowie nie zgłaszają tego do szkoły. Ja, ja normalnie tak nie robię, przysięgam.

Dziewczyna siedząca obok mnie, która była tak bardzo buntownicza, po prostu się poddała. Policjant zadzwonił po jej rodziców, którzy już po pięciu minutach tu byli i ją odebrali. Mi zaproponowali to samo wyjście. Jeśli ktoś przyjedzie mnie odebrać, nie zgłoszą tego do szkoły i nie będzie mandatu. Zgodziłam się, chociaż było mi bardzo wstyd. Kamil pojawił się dopiero po piętnastu minutach, więc przez kwadrans policjanci próbowali wyciągnąć ze mnie dlaczego tak postąpiłam. Miałam idealną okazję, żeby powiedzieć im o Adamie, ale nie zrobiłam tego, bo on właśnie przyszedł do parku i zobaczył mnie w obecności dwóch policjantów. A na dodatek całą zapłakaną. Wiedziałam, że słyszy wszystko o czym mówimy, że widzi stojącą obok mnie butelkę alkoholu. Skrzywił swoją twarz w drwiącym uśmiechu i poszedł sobie dalej. I właśnie wtedy przyjechał Kamil. Był zarazem upokorzony i wściekły.

- Pan jest ojcem Mai? - spytał go posterunkowy Luszyński. Zapewne dziwił go jego młody wiek.

- Jestem jej bratem i prawnym opiekunem. - wtedy policjanci zdali mu raport o tym, co zrobiłam, a on nic nie mówiąc ruszył do samochodu, podążyłam za nim. Przez całą drogę się do mnie nie odzywał, a mi się zbierała na wymioty. Jak ja mogłam to zrobić? Zerwałam z Danielem, poszłam na wagary, piłam w parku i jeszcze zostałam złapana przez policję. Gdy wróciliśmy do domu, Kamil usiadł na kanapie, schował twarz w dłonie, a po chwili wstał i zaczął krzyczeć. Tak na poważnie.

- Coś ty Maja narobiła?! Ty? Pić w parku na wagarach?! Nie spodziewałem się tego po tobie! Zawiodłaś mnie! Nawet nie wiesz jak bardzo! - stałam przed nim i w pewnym momencie nie wytrzymałam i wybuchłam głośnym płaczem.

- Przepraszam! - krzyknęłam w jego stronę i zaczęłam płakać jeszcze bardziej, gdy mnie mocno przytulił.

- Słyszałem, że zerwałaś z Danielem, dlaczego? - spytał odsuwając mnie na odległość ręki. - Co się dzieje? - jego głos brzmiał łagodnie.

- Nic. Nieważne. - odpowiedziałam wymijająco.

- Mów! - znowu krzyknął.

- Ja musiałam. Nie miałam wyboru. - spuściłam głowę na dół.

- Ktoś cię zmusił? - Kamil przysunął się bliżej patrząc mi prosto na mokrą od łez twarz. Nie odpowiedziałam. Nie przeszłoby mi to przez gardło, ale postanowiłam przerwać to, co niszczyło mi całe życie, przerwać w końcu znajomość z Adamem. Kiwnęłam tylko potwierdzająco głową i ponownie wtuliłam się w mojego brata. Przy nim czułam się bezpiecznie.


ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz