Rozdział 19

328 15 2
                                    


Nie miałam pojęcia, jak dużo czasu spędziłam oparta o pień drzewa. Możliwe, że na chwilę mi się przysnęło, bo gdy otworzyłam oczy, przed sobą widziałam zdenerwowanego Kamila. Cicho zaklęłam w myślach i od razu stanęłam na nogach. Znajdowałam się z nim twarzą w twarz, jednak nie czułam strachu. Wszystko było mi zupełnie obojętne. Mógł się równie dobrze teraz kończyć świat, a ja bym się tym zapewne ani trochę nie przejęła. Jeśli nie było ze mną Daniela, mojej ostatniej deski ratunku, nie miałam nic, co podtrzymywałoby mnie przy życiu. Ale musiałam żyć. Między innymi także dla Kamila. Nie mogłam go skrzywdzić tak bardzo po tym, jak poświęcił dla mnie całe swoje życie, żebym miała wszystko, co tylko chciała.
– Czy ty dziewczyno jesteś normalna?! – wrzasnął na mnie, ale ja nawet się nie wzdrygnęłam. Za to zrobiła to dwójka przechodzących tamtędy staruszków, którzy na chwilę przystanęli, jakby rozważali, czy mają przybiec mi na pomoc. Przemilczałam to, co powiedział. Nie zaczęłam się też tłumaczyć. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że nauczycielka dokładnie mu wszystko opowiedziała. Po co więc miałam powtarzać to po raz kolejny? – W tej chwili do samochodu. – Już nie krzyczał, ale jego głos był tak surowy, że nie miałam odwagi, żeby się sprzeciwić. Pewnie w innym wypadku sam by mnie tam zaciągnął.
Dreptałam dwa kroki przed nim z wzrokiem cały czas utkwionym w swoje buty. Przecież nic nie zrobiłam tej nauczycielce. Po co dzwoniła do Kamila? Wiedziała, że ma ważną pracę, w której nie może co chwilę przyjeżdżać do szkoły. Jakby nie mogła tego przemilczeć... Tylko wyszłam z klasy, to wszystko. O co wszyscy robili takie wielkie halo?
– Co to miało znaczyć? – Kamil nerwowo ściskał kierownicę, chociaż cały czas znajdowaliśmy się na parkingu, a samochód nawet nie był odpalony.
– Mówiłam ci, że nie chcę przychodzić dzisiaj do szkoły. – Każde słowo wypowiadałam wolno i wyraźnie, żeby na pewno dobrze je zrozumiał.
– Dlatego musiałaś wychodzić w połowie lekcji?! – Był mocno zdenerwowany. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie, choć często zdarzały nam się sprzeczki zwłaszcza na temat szkoły i mojej nauki.
– Tak, musiałam! Zadowolony jesteś?! – Chciałam, żeby wreszcie skończył się mnie czepiać. Nie cofnę już tego, co zrobiłam. On też tego nie zmieni, nie ważne, co takiego powie. Co się stało, to się nie odstanie.
– Zadowolony?! Do cholery, z czego?! Że jesteś kompletnie niereformowalna? Nic cię nie nauczyło to, co wcześniej robiłaś? Ta akcja z policją? Teraz z pewnością nie próbowałbym załagodzić sytuacji. Jesteś już prawie dorosła i sama musisz brać odpowiedzialność za swoje zachowanie, ale najwyraźniej wciąż zachowujesz się jak rozpieszczona smarkula! – Jego słowa mnie zabolały. Nigdy nie powiedział do mnie czegoś takiego. Nigdy mnie nie krytykował. Rozmawiał, tłumaczył, ale nie obrażał mnie. A teraz? Czy naprawdę aż tak mocno przesadziłam? Przecież ja tylko tęsknię za Danielem i nie potrafię zrozumieć, dlaczego nie dał mi drugiej szansy. Przecież podobno każdy na nią zasługuje...
– To ty mnie tak wychowałeś! – Wiedziałam, że to był cios poniżej pasa, ale musiałam się jakoś bronić. Musiałam cokolwiek zrobić, cokolwiek powiedzieć.
– W takim razie najwidoczniej muszę zmienić strategię. Dopóki twoje zachowanie będzie takie jak teraz, masz szlaban. Jeśli do końca tego miesiąca opuścisz chociaż jedną lekcję bez mojej zgody, odwołuję zarezerwowane wakacje. – Przekręcił kluczyk w stacyjce i dość gwałtownie wyjechał z parkingu.
– Nie możesz! To niesprawiedliwe! – wrzasnęłam na niego zdruzgotana tym, co usłyszałam z jego ust.
– Mogę i nie cofnę tego, co powiedziałem.
– Jesteś najgorszym bratem, jakiego mogłam mieć! – Kątem oka widziałam, że te słowa zabolały go tak mocno, że na jego twarzy pojawił się niewyraźny grymas, jednak nic nie odpowiedział. Źle się czułam z tym, co powiedziałam, bo doskonale wiedziałam, że to nie była prawda. Gdyby nie on, moje całe życie byłoby istnym koszmarem. Nie mogłam zapomnieć o tym, że uratował mnie przed domem dziecka. Wiele dla mnie poświęcić. A ja w zamian za to, obdarzyłam go tym najokrutniejszym zdaniem, jakie przed chwilą padło z moich ust.

Kiedy dojechaliśmy do domu, Kamil bez słowa wysiadł z samochodu, mocno trzaskając drzwiami. Jak spłoszone zwierzę poszła do swojego pokoju i do końca dnia już z niego nie wychodziłam. Czułam się okropnie. Musiałam przeprosić Kamila, ale nie miałam odwagi, żeby teraz do niego pójść. Zamiast tego, wyciągnęłam telefon i napisałam do dziewczyny, z którą zwykle chodziłam na wagary.

Musisz mnie z kimś zapoznać. Potrzebuję jakieś towarzystwo, żeby zapomnieć.

Niemal momentalnie przyszła do mnie odpowiedź:

Zranione serduszko? Nie martw się, jesteś ładna, spodobasz im się. Jutro zapoznam cię z jednym z nich.

Napisałam jej podziękowania. Wiedziałam, że wchodzenie w takie towarzystwo nie było dobrym pomysłem, ale tylko w ten sposób mogłam zapomnieć o Danielu. Miałam nadzieję, że umawianie się z przypadkowo poznanym chłopakiem nie będzie takie straszne, jak mi się wydawało. To była moja ostatnia deska ratunku. Jeśli nic nie będzie w stanie wyprzeć uczuć do mojego dawnego przyjaciela, to nie dam rady wrócić do normalnego funkcjonowania.

ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz