Rozdział 14

370 18 0
                                    

Podnoszę ciężkie powieki, jednak obraz przed moimi oczami jest niewyraźny i rozmazany. Nie potrafię rozpoznać miejsca, w którym się znajduję, a także nie mogę przypomnieć sobie, co się stało. Powoli mrugając, rozglądam się dookoła i widzę obok łóżka, na którym leżę jakąś kobietę. Jej okrągłą twarz zasłaniają okulary z czarnymi oprawkami, a na czoło opada równo przycięta ruda grzywka. Dałabym sobie głowę uciąć, że skądś ją znam. Muszę wyglądać przezabawnie, przyglądając jej się w milczeniu, co chwilę przechylając głowę. Mam ochotę krzyknąć "Eureka", kiedy udaje mi się skojarzyć jej twarz z tożsamością. Jest to koleżanka Kamila i Daniela. Pracują w tym samym szpitalu. Dopiero teraz zauważam u niej fartuszek pielęgniarki i zmartwiony wyraz twarzy. Odwróciła się, słysząc zapewne jakiś dźwięk, który do moich uszu dotarł jako przytłumiony szelest. Podążam za jej wzrokiem i zauważam mojego brata i jego przyjaciela, z którym stworzyłam najkrótszy związek, o jakim mogłam kiedykolwiek pomyśleć. Obecność Daniela jeszcze bardzie mnie przytłoczyła. Czułam się zażenowana. Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. Dlaczego tu przyszedł? Przecież tak okropnie go potraktowałam...

Po kilku minutach bezczynnego leżenia, zaczęłam się zastanawiać, co ja tu właściwie robię. Widziałam tylko urywki wspomnień, które przeskakiwały od jednego do drugiego, jak kadry z filmu na porysowanej płycie. Adam. Las. Chłopaki. Kamil. Żyletka. I ciemność. Im więcej razy próbowałam sobie o tym przypomnieć, tym przejścia z jednego momentu na drugi stawały się bardziej płynne, aż w końcu mój mózg odtworzył całą historię. Gdybym wiedziała, jaka ona będzie, nie próbowałabym tego robić ze wszystkich sił. Uniosłam moje ręce przed twarz i przyjrzałam się założonym na nadgarstki opatrunkom. Chciałam się wyrwać z otaczających mnie rurek, jednak Kamil mi to uniemożliwił, przyciskając moje ramiona do materaca. Krzyczałam, że ma mnie puścić, ale tylko wzmocnił uścisk. Daniel stał obok, przyglądając się całej sytuacji, jednak nie podszedł do mnie, jakby się mnie bał. Albo brzydził. Albo jedno i drugie. Kiedy opadam z sił, mój były chłopak siada na łóżku i delikatnie, jakby bał się, że mogę się rozpaść w drobny mak jak kryształ, złapał mnie za drżące dłonie.

- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że cię szantażował?- Daniel nie patrzył mi w oczy. Unikał mojego wzroku, ale wydaje mi się, że robił to dlatego, żebym nie musiała się czuć skrępowana. Zawsze o mnie dbał, co tylko mnie utwierdzało w przekonaniu, że jest to idealny kandydat na męża. Odpowiedzialny, ale także umiał się dobrze bawić. Romantyczny, ale kiedy trzeba umie przejąć inicjatywę i postawić na swoje. Miał też swoje wady. Nie znosił oskarżeń, ale za to był zawsze wierny. Każda porażka łamała go od środka, a on nie umiał nikogo prosić o pomoc. Każda operacja, która nie poszła po jego myśli odciskała na nim swoje piętno, chociaż udawał, że go to kompletnie nie dotknęło. Kochałam go jednak pomimo jego wszystkich wad. Chciałam być z nim zawsze, ale nie wiedziałam, czy wybaczy mi to, że z nim zerwałam przez Adama, że nie ufałam mu na tyle, żeby mu się zwierzyć. Nie wiedziałam, czy będzie chciał się spotykać z dziewczyną, która wplątała się w tyle kłamstw, a później jeszcze chciała odebrać sobie życie. Nie mogłam jednak zostać sama. Nie potrafiłabym tego znieść.

- Ja... ja się go bałam. - Mój głos się łamał od łez, które nie tylko wypływały z moich oczu, ale także sprawiały, że gardło zaciskało mi się od tego, że nie potrafiłam utrzymać ich na wodzy. Nie chciałam się przy nim rozklejać. Nie chciałam, żeby widział mnie w takim stanie. Ukryłam twarz w dłonie, chcąc zasłonić zaczerwienioną i napuchniętą skórę przed jego czujnym wzrokiem. - Przepraszam za te wszystkie moje kłamstwa, Kamil, ciebie również. Jest mi tak strasznie wstyd, kiedy pomyślę o tym co on chciał mi... - nie potrafiłam wydusić z siebie więcej słów. Poczułam ciepło jego dłoni na swoich, załapał je delikatnie, ale pewnie, po czym złożył na nich kilka krótkich pocałunków. Patrzył na mnie wcale nie z obrzydzeniem, jak mi się na początku wydawało, ale z taką miłością, jakiej jeszcze nigdy nie widziałam w czyichś oczach. Kamil zostawił nas samych, na początku myślałam, że chce nam dać odrobinę prywatności, ale po chwili, zanim zdążyliśmy cokolwiek powiedzieć, pojawił się w drzwiach z policjantem u boku.

Policjant przedstawił mi się i usiadł na krzesełku obok, chciał wyprosić Kamila i Daniela, ale nie chciałam, żeby wychodzili, więc zgodził się na to, żeby zostali. Zadawał mi pełno pytań, ale na każde odpowiadała mu głucha cisza. Teraz również się bałam, że nawet jeśli go oskarżą, to i tak po jakimś czasie Adam będzie chciał się zemścić.

- Jeśli nic nie powiesz... - nie zdążył jednak dokończyć, bo przerwał mu mój brat.

- Przecież macie już zeznania tych chłopaków - Kamil próbował wybawić mnie od krępujących pytań, ale jego tłumaczenia na niewiele się zdały.

- To jej zeznania są kluczowe. Bez nich mamy związane ręce. Nie ma żadnych postronnych świadków, a oni potwierdzili, że dobrze się znają, zatem ich historię musimy traktować jako jedno zeznanie. Pan Adam wszystkiego się wypiera tłumacząc, że został przez nich napadnięty. Rozumie więc pan, dlaczego tak ważne są zeznania pańskiej siostry. - słuchałam jego wypowiedzi, wiedząc, że muszę coś zrobić, ale bałam się jeszcze bardziej niż w chwili, kiedy Adam się na mnie rzucił. Nie miałam pojęcia na co jeszcze mógłby się porwać. Musiałam zdecydować, czy teraz, po tym wszystkim co przeszłam zdecyduję się powiedzieć prawdę. Daniel zapewne uznał moją ciszę, za poparcie Adama, bo gwałtownie odwrócił się na pięcie i wyszedł z sali, na której leżałam. Nie mogłam go stracić. Tylko on i Kamil uświadamiają mi, że mam dla kogo żyć i chociaż jeszcze niedawno byłam pogodzona z tym, że już ich więcej nie zobaczę, teraz nie mogłam pozwolić na to, żeby stracić któregokolwiek z nich. Zdałam sobie sprawę z tego, jak są dla mnie ważni i jak ja jestem ważna dla nich.


ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz