Rozdział 24

289 13 0
                                    

O dziwo Kamil w samochodzie był dziwnie milczący. Nie przeszkadzała mi to, więc pozwalałam mu wyładować swoją złość tylko poprzez kurczowe ściskanie kierownicy.
Podejrzewałam, że da mi dzisiaj spokój, ale bardzo się co do tego pomyliłam. Już od samego samochodu, aż do kanapy w salonie prowadził mnie, mocno ściskając za ramię. Nie wyrywałam się z jego uścisku, bo nie widziałam w tym najmniejszego sensu.
Ciężko było zdenerwować Kamila, ale jak już się wprowadziło go w taki nastrój, to zdecydowanie lepiej było już nie dolewać oliwy do ognia. Nie wiedziałam, jakich granic może sięgać jego złość, ale wolałam tego nie testować na własnej skórze.
Usadził mnie obok siebie i patrzył na mnie wyczekująco, żebym zaczęła się tłumaczyć. Być może liczył też na przeprosiny, ale ja nie wiedziałam, jak miałabym zacząć, więc spytałam tylko:
– Skąd wiedziałeś, że tam jestem?
W odpowiedzi rzucił na stół przede mną komórkę z wyświetlonym na ekranie zdjęciem, jak całowałam się z Alfim. Zbyt namiętnie i zbyt intensywnie, żeby widział to mój brat. Ale widział. I tego już nie mogłam zmienić. Ani tego, co zrobiłam. To była krótka znajomość, ale przez nią zapomniałam o jakichkolwiek granicach. Nie przejmowałam się niczym i nie myślałam o konsekwencjach. Nie myślałam o tym, że przez moje kolejne nieodpowiedzialne zachowanie już na zawsze mogłam stracić szansę u Daniela, że Kamil mógł się ode mnie odwrócić. I że nic już nie byłoby w stanie naprawić tych relacji. I nadal nie wiedziałam, czy czasem nie było już za późno. Czy nie posunęłam się za daleko ze swoim buntem.
Chwyciłam telefon w dłonie, dokładnie przyglądając się zdjęciu. Dopiero po chwili zauważyłam, że wysłał je Adam.
– Na początku mu nie uwierzyłem. Myślałem, że to zdjęcie z wczoraj. Przecież widziałem, jak szłaś spać. Ale coś mnie tknęło, żeby utwierdzić się w przekonaniu, że nie miał racji. Poszedłem na górę i wiesz, czego się dowiedziałem? – zrobił przerwę, a ja nie miałam odwagi na udzielenie mu jakiejkolwiek odpowiedzi, chociaż powiedział to ze spokojem. Ze zdecydowanie zbyt dużym spokojem. – Że miał tę pieprzoną rację! – Tym razem jego głos był głośnym wrzaskiem, który odbił się od ścian pomieszczenia i zawibrował w moich uszach. – Czy ja się do cholery nie wyraziłem jasno? Czego nie zrozumiałaś ze słów: masz szlaban?! – krzyczał, a ja z każdą chwilą czułam się coraz gorzej niż przed chwilą. Kamil z pewnością nie spodziewał się tego, że wybuchnę głośnym płaczem i wpadnę w jego ramiona, jak małe dziecko, ale tak się właśnie stało. Z początku nie wiedziałam, czy mnie nie odepchnie, ale mimo jego początkowego zdziwienia, objął mnie, powoli gładząc po plecach. Zalewając się łzami, zostawiałam na jego białym rękawie koszulki ślady po moim makijażu, ale, ani on, ani ja, nie przejmowaliśmy się tym.
– Przepraszam – wychrypiałam przez ściśnięte gardło, łykając własne łzy. – Wcale nie myślę, że jesteś najgorszym bratem. Nie mogłam trafić na kogoś lepszego. – Wydawało mi się, że teraz był odpowiedni moment na wyjaśnienie tego, chociaż nie zmieniało to faktu, że powinnam była zrobić to już dawno. – Jak mogłam być tak głupia?
– Cii, już dobrze. – Delikatnie odgarnął włosy z mojej twarzy. – Dlaczego to zrobiłaś?
– Bo tęskniłam. A właściwie to chciałam przestać tęsknić. Możesz mi dać szlaban do końca życia. Nie chcę wychodzić już z żadnym chłopakiem, jeśli nie będzie on Danielem. – Nic nie odpowiedział, ale przyciągnął mnie jeszcze bliżej. Poczułam się senna, ale nie wiedziałam, czy był to efekt uboczny alkoholu, czy też wykończenia psychicznego. Nawet nie zauważyłam kiedy, zamknęłam oczy i po prostu zasnęłam w jego ramionach, tak jak wtedy, gdy byłam dzieckiem i szukałam bezpieczeństwa w ramionach rodziców.
Przebudziłam się już będąc we własnym łóżku. Za ścianą słyszałam nerwowo wypowiadane przez Kamila zdania. Dopiero po chwili zorientowałam się, że rozmawiał przez telefon. Podeszłam do drzwi, żeby słyszeć, co mówił i najważniejsze, z kim mógł rozmawiać o tak późnej porze.
– Daniel, nic mnie to nie obchodzi! Nawet nie wyobrażasz sobie, w jakim ona jest stanie! Twierdziłeś, że zachowuje się nieodpowiedzialnie, ale sam nie postępujesz dużo lepiej. Zostawiłeś ją bez słowa... – Nastąpiła chwila ciszy, która sugerowała, że wypowiadał się teraz jego rozmówca. – Nie wiem, rób co chcesz. Nie będę cię do niczego zmuszał, bo to ty musisz podjąć decyzję, co chcesz z tym zrobić, ale porozmawiaj z nią. Powiedz jej prawdę, bo ona nie wie na czym stoi... – Znowu cisza. – Mówiłem już, to jest tylko i wyłącznie twoja decyzja. – Na końcu usłyszałam jeszcze kilka słów, którymi Kamil zakończył rozmowę. Jego kroki było słychać coraz wyraźniej, co zmusiło mnie, do natychmiastowego położenia się do łóżka i udawanie, że spałam. Chwilę później drzwi się otworzyły, a w środku znalazł się Kamil. Przykrył mnie kołdrą, której nie zdążyłam już odpowiednio ułożyć na swoim ciele i wychodząc, mruknął cicho:
– Gdybym tylko mógł coś zrobić... – Nie potrafiłam wyrazić tego, jak bardzo wzruszyło mnie to, co powiedział. Był dla mnie zdecydowanie za dobry. Obróciłam się na drugi bok i zanim zdążyłam dokładnie przeanalizować słowo po słowie to, co usłyszałam, zdążyłam ponownie zapaść w, tym razem, głęboki sen.

ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz