Rozdział 2

970 33 0
                                    

Nie przyjechał po mnie. Napisał, że mam od razu po lekcjach przyjść do domu, a on postara się jak najszybciej wrócić. Z jednej strony poczułam ulgę, że nasza rozmowa się opóźni, jednak z drugiej wolałam mieć to już z głowy. Miałam nadzieję, że nie dowie się o jedynce ze sprawdzianu z chemii. Ale wiedziałam, że się dowie, iż mimo naszej rozmowy zrobiłam to, czego mi stanowczo zabronił. Uwielbiałam chemię, a patrząc na tak banalne pytania prawie udało mi się poddać i napisać odpowiedzi. Byłam pewna, że dostałabym conajmniej piątkę. A teraz mimo, że nauczycielka nie zajrzała jeszcze do naszych prac wiedziałam, że dostanę jedynkę.
Gdy tylko zadzwonił dzwonek wybiegłam ze szkoły. Przy wejściu spotkałam Adama.
- Hej kochanie. Wszystko w porządku? Słyszałem, że twój brat był w szkole, podobno nieźle się wkurzył. - Adam przyglądał mi się, wyczekując odpowiedzi. Ja jednak zbyłam to pytanie lekceważącym machnięciem ręki.
- Dawno nigdzie nie wychodziliśmy. Przeszłabym się do kina, ale sądzę, że teraz jedynym miejscem naszych spotkań będzie szkoła. - wtuliłam się w niego idąc powoli w kierunku domu.
- Myślisz, że będzie aż tak źle? - on zawsze wiedział o co mi chodzi. Rozumieliśmy się nawet bez słów.
- Myślę, że tym razem nie odpuści. Przepraszam, ale muszę już iść, inaczej będzie jeszcze gorzej. - pocałowałam go i poszłam prosto do domu.

Siedziałam na kanapie i wiedziałam, że Kamil może przyjść w każdym momencie. Włączyłam w telewizji stację muzyczną, ale nie miałam ochoty na słuchanie piosenek. Przełączyłam na kolejny program, a na ekranie pojawiło się coś w stylu Ukrytej Prawdy. Taa, pewnie tylko tego mi teraz potrzeba. W końcu zostawiłam wiadomości i wpatrywałem się tępo w ekran. Myślałam o tym, co Kamil mi powie, wiem, że było to bezcelowe, ale nie umialam powstrzymać myśli.
Usłyszałam zgrzyt klucza o zamek, a serce mi stanęło. Poczułam narastającą gulę w gardle. Nie wiedziałam czy mam wstać, czy też siedzieć na miejscu. Gdy tylko drzwi się otworzyły usłyszałam słowa Kamila, ale bynajmniej nie były skierowane do mnie. Na początku myślałam, że rozmawia przez telefon, lecz chwilę później w wejściu do salonu stanął roześmiany Kamil, a za nim Daniel, jego najlepszy przyjaciel. Pracował razem z moim bratem i był od niego tylko o rok młodszy. Trzeba przyznać, że jest bardzo przystojny. Tylko nie to. Musiał z nim przyjść? Teraz również Daniel usłyszy jak Kamil prawi mi kazania.
- Cześć - Daniel przywitał się ze mną- mam nadzieję, że nie przeszkadza ci, że się wprosiłem na mecz. - uśmiechnął się przyjaźnie. Dobrze się razem dogadywaliśmy. Można powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi.
- Jasne, że nie. - spojrzałam ukradkiem na Kamila.
- Co prawda mieliśmy odbyć poważną rozmowę, ale nic się nie stanie jak to chwilę poczeka. Daniel przeprosimy cię na moment, musimy zamienić dwa zdania. - Kamil złapał mnie za rękę pewnie, ale nie za mocno i poprowadził mnie na górę do mojego pokoju. - siadaj - rzucił, gdy do niego weszliśmy. Posłusznie wykonałam jego polecenie, bo nie chciałam jeszcze bardziej sobie nagrabić. - wyjmij wszystkie zeszyty z przedmiotów, które masz jutro. - gdy je wyjęłam i położyłam na biurko Kamil dokładnie przejrzał ostatnie lekcje. Wiedziałam, że za chwilę zobaczy coś, czego nie powinien. Jego wzrok zatrzymał się na słowach zapisanych czerwonym tuszem przez nauczyciela. -co to ma być?! - rzucił zeszytem przed moją twarzą, a ten wylądował na biurku. W zeszycie widniał taki wpis:

Maja kolejny raz nie odrobiła zadania domowego. Proszę o dopilnowanie, aby na następne zajęcia przyszła przygotowana.

A pod tym widniał podpis Kamila, który w rzeczywstości nie był jego podpisem, a raczej nieudolną próbą mojej podróbki. Jednak nauczycielce to wystarczyło. Nie podejrzewała nawet, że mój brat tego nigdy nie widział na oczy.
-Czy ty mnie uważasz za idiotę? Myślałaś, że nikt się nie dowie? Kłamstwo ma krótkie nogi. A ty wpadłaś po uszy. - jego głos z każdym wypowiedzianym słowem stawał się coraz głośniejszy. - Masz dwie godziny na nadrobienie wszystkich zaległości na jutro. Jak skończy się mecz przyjdę sprawdzić i lepiej, żeby było wszystko skończone.
Wyszedł z pokoju i już po dwóch minutach słyszałam ich śmiech na dole. No to się doigrałam, Kamil nigdy nie podniósł na mnie głosu, jedynie wtedy gdy się kłóciliśmy, ale nigdy nie było to na poważnie. Stwierdziłam, że lepiej zabrać się za zadania od razu. Było ich znacznie więcej niż podejrzewałam. Z ledwością udało mi się zrobić je na czas. Gdy zamknęłam ostatni zeszyt usłyszałam, że Daniel wyszedł, a zaraz potem Kamil wszedł do pokoju. Przesunęłam wielki stos zeszytów na koniec biurka, jednak on wcale nie rwał się do ich sprawdzenia. Usiadł na moim łóżku zaczynając, ku mojemu zdziwieniu bardzo spokojnym głosem.
-Maja, co ja z tobą mam. -pokręcił głową i oparł ją na dłoniach zaciśniętych w pięści. -no powiedz mi co ja mam z tobą zrobić? I jeszcze ten podpis. Dlaczego nie pokazałaś mi tej informacji? Robienie zadań jest aż tak straszne?
-Nie jest. Ale to nie chodzi o to, że nie chce mi się ich robić, tylko ja po prostu nie chcę mieć ich zrobionych. - ciężko mówiło mi się o swoich problemach Kamilowi, nie chciałam go zamartwiać, bo wiem, że i on ledwo się trzyma.
-W takim razie od dzisiaj masz je mieć zrobione. Nie ważne czy chcesz czy nie. Jeśli jeszcze raz usłyszę, że nie masz zadania, będę ci codziennie sprawdzał zeszyty. Jeśli dostaniesz jeszcze jedną jedynkę ze sprawdzianu, czy kartkówki, będę cię przed każdym przepytywał, a chyba wiesz jak ja przepytuje prawda? Nie odpowiesz dobrze choćby na jedno moje pytanie i idziesz uczyć się dalej. Wyraziłem się jasno? Daję ci ostatnią szansę i lepiej żebyś ją dobrze wykorzystała.
-Wiesz... - wiedziałam, że lepiej powiedzieć to od razu- bo niedługo dostanę kolejną jedynkę. Ale tylko jedną. -dodalam szybko.
-z czego i dlaczego? - Kamil głośno westchnął.
-Z chemii, a wiem, że na sto procent obleję ten sprawdzian, chyba że imię i nazwisko też jest punktowane. - chciałam obrócić to wszystko w żart, ale Kamilowi wcale nie było do śmiechu, mi zresztą teraz też nie.
-Ta jedynka z chemii, ma być ostatnią, jaką będę widział w dzienniku. Wszystko jasne?
-Czyli... Nie dostanę żadnego szlabanu ani nic w tym stylu?- spytałam wyraźnie zdziwiona. Spodziewałam się, że przez najbliższy miesiąc będę mogła wyjść tylko i wyłącznie do szkoły.
-A co, chcesz?-Kamil zaśmiał się, a ja wiedziałam, że już nie jest na mnie zły.
-No co ty, ale to dobrze wiedzieć, bo idę dzisiaj z Adamem do kina. Dałbyś mi trochę kasy? - Kamil wyciągnął z kieszeni portfel i podał mi banknot pięćdziesięcio złotowy i spytał, o której wychodzę.
-No właściwie to Adam jeszcze nic o tym nie wie, ale na pewno się zgodzi, a jak nie to spytam Sandry czy się ze mną przejdzie, bo ostatnio chyba ją za bardzo zaniedbałam.
-W takim razie obojętnie z kim pójdziesz bawcie się dobrze. - Kamil wyszedł z mojego pokoju i poszedł zapewne robić coś do pracy.

Chodziłam po pokoju w tę i z powrotem próbując dodzwonić się do Adama. O ile zwykle odbierał od razu telefon, tak teraz dzwoniłam już chyba piąty raz a on nie odbierał. Odpuściłam i zadzwoniłam do Sandry, która odebrała w odróżnieniu od Adama za pierwszym razem.
Wiem, że strasznie ją potraktowałam. Zapuściłam naszą pięcioletnią przyjaźń, żebym tylko mogła chodzić na wagary z moją nową "przyjaciółką".
-Sandra ja cię bardzo przepraszam za to, co zrobiłam. Nie powinnam cię tak odstawiać na bok. Błagam wybacz mi. - mówiąc te słowa głos mi się łamał, a ja próbowałam powstrzymać napływające mi do oczu łzy.
-No, nie powinnaś. - nie zabrzmiało to tak, jakby była na mnie obrażona, ale to cała Sandra. Nie ważne co bym jej zrobiła, nie potrafiła się długo gniewać. -wybaczam ci, ale mam nadzieję, że więcej mi czegoś takiego nie zrobisz.
-Ja też mam taką nadzieję, nie wiem co się wtedy ze mną stało. Mam propozycję, pójdziesz ze mną do kina?
-Z chęcią, ale Adam nie będzie zły, że z nim nie idziesz? - Sabdry wcale nie obchodziło, co pomyśli Adam, od początku nie zbyt go lubiła.
-Nie odbiera telefonu, ale co tam, nie jestem od niego uzależniona. On może wychodzić z kolegami na piwo, ja mogę wyjść z tobą do kina.
Adam jest ode mnie o rok starszy. Chodzi klasę wyżej i wiem, że cieszy się w niej powodzeniem u dziewczyn. I mimo, że czasami czuję się zazdrosna, to ufam mu i wierzę, że nigdy by mnie nie zdradził.
W tym samym czasie przyszedł SMS od Adama:

Przepraszam, że nie odebrałem, ale źle się czuję, chyba coś mnie bierze. Mam nadzieję, że to nie było nic ważnego, jeśli tak to proszę napisz do mnie, bo mam taki kaszel, że co powiem to się duszę. Kocham cię :*

Od razu wystukałam odpowiedź:

Jasne, nie ma sprawy. To nic ważnego, trzymaj się. Też cię kocham.

Czyli postanowione, idę do kina z Sandrą. Mam nadzieję, że dobrze to zrobi dla naszej przyjaźni.

Mam nadzieję, że drugi rozdział wam się podobał i że zajrzyjcie w przyszłości do następnych. W trzecim rozdziale będzie dość duża zmiana w życiu Mai. Dajcie znać jak wam się podoba :)

ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz