Rozdział 23

285 14 0
                                    


– Hej, pszczółko. Ślicznie wyglądasz. – Głos Alfiego był w tej chwili kuszącym szeptem, ale mnie to nie obchodziło. Nie zależało mi na tym, żeby się w nim zakochać. Nie był on chłopakiem, z którym chciałabym spędzić życie. Liczyłam tylko na to, żeby trochę się rozerwać, zabawić, zapomnieć...
Chłopak położył jedną dłoń na moim nagim kolanie, drugą złapał mnie za kark i przyciągnął do siebie, stapiając swoje usta z moimi. Chciałam pogłębić pocałunek, ale on już się odsunął, odpalając samochód i ruszając przed siebie. Zaśmiał się, widząc moje niezadowolenie.
– Zostaw trochę pocałunków na później, bo jak inaczej zapłacisz mi za drinki?
Po niecałych pięciu minutach byliśmy już przed klubem, który widziałam po raz pierwszy. W sumie, to z Alfim po raz pierwszy poznałam takie miejsce. Wcześniej moje życie wyglądało zupełnie inaczej.
W samochodzie zmieniłam buty, a gdy chłopak pomagał mi wysiąść z auta, zagwizdał z uznaniem . Moje policzki się lekko zarumieniły, a na twarz wstąpił nieśmiały uśmiech. Podobało mi się to, że wywołałam na nim dobre wrażenie.
Dzisiaj już nikt nie pytał mnie o wiek, pewnie dlatego, że miałam o wiele mocniejszy makijaż, który zapewne dodawał mi kilka lat.
Miejsce do którego weszliśmy było dość dużo, ale miała swój klimat. Było w nim nawet przytulnie, a niezbyt wiele jak na piątkowy wieczór ludzi sprawiało, że czułam się komfortowo. Alfi posadził mnie przy jednym ze stolików, a sam poszedł do baru. Już po chwili wrócił z dwoma drinkami, jak on to powiedział, na rozluźnienie.
Opróżniłam szklankę w równym tempie, co on i poczułam lekkie kręcenie w głowie, które jednak po chwili ustało.
– Chodźmy tańczyć. – Zaprowadził mnie na parkiet, gdzie przypomniało mu się, że zostawił na stole telefon, więc wrócił się po niego. Kiedy sama kołysałam się w rytm muzyki, poczułam na swoim ramieniu mocny uścisk. Odwróciłam się z uśmiechem, pewna, że to Alfi, ale zamiast niego ujrzałam twarz Adama. Nie mogłam uwierzyć, że to on, ale nie wypiłam jeszcze tak dużo, żebym wzięła za niego kogoś innego.
– To satysfakcjonujące przekonać się, że wcale się co do ciebie nie pomyliłem. – Chciałam się wyszarpnąć, ale ani na chwilę nie zelżył uścisku. Obejrzałam się na Alfiego, który właśnie sprawdzał coś w swoim telefonie, nieświadomy tego, że miałam kłopoty. Chciałam krzyczeć, ale przez głośną muzykę, nikt oprócz stojącego tak blisko mnie Adama by tego nie usłyszał.
– Puść mnie! – warknęłam, ale ten w odpowiedzi przyciągnął mnie jeszcze bliżej.
– Dzisiaj ten, jutro tamten... Doskonale wiedziałem, że byłem tylko przelotną znajomością. Wiedziałem to wcześniej niż ty.
– Wcale nie! – Nie wiedziałam czemu, ale jego słowa mnie zabolały tak, jak nic innego. Czy Daniel czuł się tak samo? Jak ktoś, kim chciałam się tylko chwilę pobawić?
– Nie popuszczę ci tego, że doniosłaś na mnie policji! – zagroził, popychając mnie lekko na ścianę.
– Maja? Co się dzieje? – Koło mojego boku stanął Alfi ze zmartwionym wyrazem twarzy. Ciągle próbowałam się wyswobodzić z objęć Adama, ale on uparcie nie chciał mnie puścić. – Weź się od niej odwal, do cholery! – Alfi wkroczył do akcji, popychając mojego byłego chłopaka tak mocno, że tamten nie zdołał utrzymać równowagi. Kilka osób przystanęło, żeby popatrzeć co się dzieje. – Coś ci zrobił? – spytał z troską, ale ja tylko pokręciłam przecząco głową. – Chodźmy usiąść.
Kiedy znaleźliśmy się z powrotem przy stole, Alfi wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę. Włożył sobie jednego do ust i podpalił. Patrzyłam na niego niepewnie, zastanawiając się, czy to był dobry pomysł, żeby w taki sposób próbować zapomnieć o bólu. On jednak najwidoczniej źle zinterpretował moje zamyślenie.
– Och, przepraszam. – Wyciągnął paczkę w moją stronę. – Proszę, częstuj się.
– Nie, nigdy nie paliłam.
– Daj spokój. – Wyciągnął jednego i wcisnął mi go do ręki. – To tylko papieros, nie częstowałbym cię ziołem. Jeszcze za wcześnie na to. – Spojrzałam na niego zdruzgotana jego słowami, ale nie chciałam odmówić, więc włożyłam fajkę do ust, a on ją podpalił. Zaciągnęłam się mocno, co wywołało niekontrolowany atak kaszlu. Alfi zaśmiał się ze mnie, ale nie zważając na trzymanego w mojej ręce papierosa, przyciągnął mnie bliżej, namiętnie stapiając swoje usta z moimi. Pozwalałam mu na to, ale ja jednak nie odwzajemniałam pocałunków. W mojej głowie cały czas był tylko i wyłącznie obraz Daniela. Jeśli nawet wcześniej miałam choć drobniutką szansę na jego powrót, teraz straciłam i to. Odsunęłam się od Alfiego, który jednak cały czas próbował mnie do siebie z powrotem przyciągnąć.
– Zostaw mnie. Nie chcę. Nie możemy się już spotykać. – Wyrwałam się z jego objęć.
– Od początku wiedziałem, że wymiękniesz. To nie jest twoje życie. Jesteś na to zbyt grzeczna. – Wydawało mi się, jakby każdy wiedział o mnie wszystko najlepiej. Zdecydowanie lepiej, niż ja sama. Ale każdy mówił co innego. Kogo słowom wolałam wierzyć, Adama czy Alfiego? Zdawało mi się, że to ten drugi mówił prawdę, chociaż nie byłam w stanie tego stwierdzić, bo ja sama nie znałam siebie. Wszystko, przez co przeszłam zmieniło mnie do tego stopnia, że sama się w tym wszystkim pogubiłam. – Wiesz co, dziewczyno? Zastanów się nad swoim życiem, bo wydaje mi się, że kompletnie go nie ogarniasz. – Myślałam, że mnie zostawi, ale on cały czas siedział na swoim miejscu. Chwycił stojącą na stole szklankę ze złotawym trunkiem i opróżnił ją duszkiem do samego dna.
– Maja! W tej chwili wychodzimy! – Już chciałam zrywać się do wyjścia, żeby tylko nie stwarzać mu więcej problemów, jednak to nie z ust Alfiego padły te słowa. Odwróciłam się i zobaczyłam tam kogoś, kogo wolałam nie widzieć w tym miejscu. Mojego brata. Nie miałam jednak nic przeciwko jego słowom. Poszłam za nim potulnie jak baranek, chociaż jego twarz cała kipiała ze złości. Spodziewałam się, że cała droga do domu będzie wypełniona jego krzykami.
Odwróciłam się jeszcze w stronę Alfiego i rzuciłam munieme: przepraszam. Skinął głową,dając mi tym samym znać, że zrozumiał wszystko, co chciałam mu przekazać tymjednym słowem.

ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz