Rozdział 3- Szpital

498 32 1
                                    

-Doktorze co mu jest? Co jest mojemu dziecku?
Daniel słyszał głos mamy jak przez mgłę. Usiłował się obudzić ale całe ciało strasznie mu ciążyło a powieki za żadne skarby świata nie chciały się otworzyć.
- Pani Santi jeszcze go badamy. Pobraliśmy krew do analizy. Chłopak jest młody często omdlenia w takim wieku to wynik stresu związanego ze szkołą ale też sprawdzimy czy nie jest to wczesna ciąża, bo przy takiej często zdarzają się omdlenia.
- Jaka ciąża mój syn jest Beta o czym Pan mówi. Powinniście badać go porządnie a nie przypuszczać i gdybać o niemożliwym. Proszę coś zrobić a co jak umrze i zostawi mnie samą. To moje jedyne dziecko proszę coś zrobić. Dlaczego mój syn jeszcze się nie budzi.
Daniel słuchał tego wszystkiego i w duchu przyznawał matce rację. Niech coś zrobią żeby się obudził. Słyszał wszystko, czuł ból i odrętwienie ale obudzić ciała nie mógł. Miał wrażenie że zaraz zacznie krzyczeć ale wiedział że nawet najmniejszy dźwięk nie wydobędzie się z jego ust. Jego ciało leżało bez ruchu ale umysł szalał.
- Pani Santi musi się Pani uzbroić w cierpliwość. Za niedługa chwilę będą wyniki badań. Podajemy synowi kroplówkę wzmacniająca. Będzie dobrze niech się Pani nie martwi. To nie pierwszy nasz przypadek omdlenia.
- Panie Doktorze jest wynik tomografii. Obraz czysty bez anomali.
- No widzi Pani już mamy jakąś dobrą wiadomość. Prześwietlenie klatki piersiowej także nie wskazało żadnych nieprawidłowości.
-Wiec co jest Danielowi?
- Cierpliwości. Będą wyniki krwi to wrócę do Pani.
Doktor wraz z personelem medycznym opuścili pokój. Nadzieja została sama. Chwyciła za rękę syna i zaczęła ją głaskać.
- Synek to ja mama. Obudź się proszę. Nie zostawiaj mnie samej. Synek zostań tu ze mną .
Po jej policzkach lały się łzy. Moczyły one dłoń Daniela czul je niezwykle mocno. Miał wrażenie że przenikają go na wskroś. Nie był świadomy tego że jego matka tak bardzo bała się zostać sama. Próbował z całych sił poruszyć choć najmniejszym palcem. Choć w najdelikatniejszy sposób ścisnąć dłoń matki. Dodać jej otuchy. Dziwne to było że mimo że czuł się paskudnie , powinien martwić się o siebie jednak matka wydawała mu się ważniejsza. Uspokoił swój umysł. I jeszcze raz skupił się na swojej dłoni i udało mu się delikatnie ścisnąć dłoń matki. Przypłacił to ogromnym bólem głowy i zaczął się zatracać.
- Dani.
Daniel usłyszał ten sam głos co we śnie dzisiejszej nocy.
-Kto tu jest? Gdzie ja jestem?
Daniel zaczął rozglądać się po miejscu w którym się znajdował. Wyglądało na to że siedzi w klatce a naokoło widnieje w zawieszeniu tysiące luster. W każdym z nich widział siebie ale jakby nie siebie. Obraz który go odzwierciedlał był bardziej miękki. Uśmiechał się. Daniel wstał podszedł bliżej krat by przyjrzeć się odbiciu. Tak to na pewno jego odbicie. Te same długie białe włosy. Te same fiołkowe oczy tylko bardziej szczęśliwe. Ten sam mały zgrabny nosek. Ta sama budowa ciała szczupła ale mocna . Nigdy nie przyglądał się sobie aż tak bardzo. Obraz nagle drgnął. Uśmiechał się a Daniela.
- Dani czekaliśmy tu na Ciebie. Wyjdź już z klatki i zaakceptuj to kim jesteś.
Acha czyli ten głos który słyszał był jego własnym.
- Ja pierdolę wariuję.
- Nie Danielu, nie wariujesz. Zamknąłeś się na siebie , nie chciałeś sie zaakceptować. Jesteśmy twoja prawdziwa natura. Jesteś w swojej podświadomości. Klatka nie jest zamknięta. Sam do niej weszłaś. Wstań i wyjdź z niej. Zaakceptuj siebie. Wtedy ból minie. Wtedy się obudzisz. Hihihi szczęście tu na Ciebie czeka . Hihihi
Wahał się co robić. Był niepewny albo po prostu się bał. Wyjść czy nie wyjść. Co jego podświadomość od niego chce. W sumie co on sam od siebie chciał. To wszystko było tak zagmatwane. Przypomniał mu się Ojciec w śnie. Zapewniał go ze wszystko będzie dobrze. Może trzeba w to uwierzyć? Podszedł do drzwi i delikatnie je popchnął. Wszystkie lustra zaczęły wirować łącząc się w jedno wielkie lustro. Daniel wyszedł z klatki i niepewnym krokiem zbliżył się do lustra. Odbicie Wyciągnęło do niego rękę.
- Choć...
Wyciągnął dłoń w stronę lustra by pochwycić dłoń swojego odbicia. Został szarrpniety i pociągnięty przez zimna taflę szkła.

Otworzył oczy i już wiedział...

Życie Omegi ( Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz