Rozdział 34

271 10 7
                                    

Siedzieli naprzeciw siebie. Mierzyli się wzrokiem. Czerwień przeciw czerwieni. Bez strachu. Patrzyli na siebie z ciekawością.
- Masz ładne czerwone oczy.
Usłyszał śmiech a oczy nagle zaczęły migać ukazując ich kombinacje kolorystyczne. Dodatkowo było czuć siłę charakteru.
- Już widać że będziesz silnym Alfą.
Podrapał się po włosach próbując sobie coś przypomnieć i nagle jego twarz się rozświetliła.
- Tak słyszałem to już. Ale dlaczego tak myślisz? - przechylił głowę i czekał na odpowiedź.
Jego towarzysz zaśmiał się gardłowo.
- Interesujacy z Ciebie przypadek... Bardzo interesujący...

***

-Kurwa jego mać!

Dyszał... Ale to nie pomagało bo całe pomieszczenie było przesiąknięte feromonami Rafaela. Jego ciało drżało. Nogi poddały się i padł na kolana. Poprawił się i usiadł opierając się o ścianę. Każda cząsteczka jego ciała krzyczała do Alfy. Oznaczenie paliło żywym ogniem. Jego wnętrze wypełniła wilgoć i zaczynał odczuwac symptomy gorączki. Zapomniał już jak to ją mieć ale ciało pamiętało. Patrzył na obrzydliwie kolorowy dywan, tak niepasujący dobrego wnętrza ale w tym momencie to była chyba tylko jedyna opcja jaka miał. Nie chciał spojrzeć w kierunku Alfy. Nie że mu nie ufał, gorzej on nie ufał sobie. Nie był pewien czy nie rzuci się w jego objęcia. Siła przyciągania przeznaczenia była przerażająca. Starał się wyciszyć ale bicie jego serca dudniło a krew szumiała mu w uszach. O kilka kroków dalej dało się słyszeć ruch. Zacisnął powieki aż do bólu i zagryzł zęby. Rozważał ucieczkę. Jak cholera to rozważał.

Długie delikatne palce, dotknęły jego ramion. Drgnął delikatnie wtulakac się w ścianę.

- Daniel... Ja przepraszam... Poniosło mnie. Nie powinienem ale nie umiałem inaczej. Nie zapanowałem nad feromonami.  Musiałem Cię poczuć i posmakować... Inaczej chyba bym oszalał... Przesadziłem wiem... Straciłem kontrolę... - Rafael także ciężko oddychał. Jego oczy były złote. Wiedział że zrobił źle. To nie był dobry start ich spotkania ale nie żałował ani sekundy.

- A pomyślałes kretynie o mnie... - jego ciało dalej go nie słuchało a dotyk docierał w głąb jego świadomości, parzył skórę, zdławił jęk który cisnął mu się na usta. Oczy zaszklily się ale nie uniósł twarzy. On tego nie zrobi. Bo jak spojrzy bezpośrednio w to złoto , przepadnie...

- zaraz podam ci leki... Sam już wziąłem zastrzyk. - Natalia przygotowała go na taką możliwość dla niej wysoce prawdopodobne było że go poniesie. Tylko nie przypuszczała że zrobi to z premedytacją.

- daj ... - Poczuł ukłucie w udo i nie powiedział nic więcej. Musiał zagłuszyć to pragnienie, które w nim buzowało. Mieli porozmawiać a nie poddawać się rządzy. Wsprzymal oddech przez chwilę i ostatkiem sił wraknal- Odejdź- potrzebował dystansu od tego Alfy. Choćby tylko na długość tego pomieszczenia.

Rafael niechętnie przystał na to rzadanie. Chciał dalej go dotykać i wchłaniać intensywna won fiołków jednak oddalił się , usiadł i spokojnie czekał aby leki zaczną działać. Wiedział że nie potrwa to długo. Natalia zawsze dbała o to by miał najlepszy i najszybszy specyfik. Z piętnaście minut i będzie po bólu. Rozsiadł się wygodnie w fotelu i kontem oka cały czas obserwował Daniela, który dalej siedział na podłodze że spuszczoną głową. Jego białe włosy zaslanialy mu twarz przez co Alfa był niepocieszony. Chciał ją widzieć by móc cokolwiek z niej wyczytać. Jednak musiał uszanować życzenie Daniela. Poczeka. Już długo czekał. Tyle jeszcze wytrzyma by dosięgnąć upragnionego. Wiedział że Omega był jego i tylko jego bo widział z jakim żarem. Wczoraj jak i dzisiaj odpowiadał na pocałunki , jak drży pod delikatnym dotykiem. Jak jeden pocałunek doprowadził go na skraj wpadnięcia w gorączkę. Oblizał wargi delektując się smakiem pozostawionym przez przeznaczonego. Przy tej Omedze jego perwersyjna strona szalała.

Życie Omegi ( Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz